Operetka w 3 aktach; libretto: M. West (Moritz Nitzelberger) i Ludwig Held.
Prapremiera: Wiedeń 6 I 1894.
Premiera polska: Warszawa 7 VII 1894.
Osoby: książę Roderyk; Hrabianka; Zwack, dyrektor książęcej kopalni; Elfryda, jego żona; Czida, Dusel - urzędnicy zarządu książęcych kopalni; Marcin, starszy sztygar; Nelly, koronczarka; Strobl, oberżysta; górnicy, wieśniacy, dziewczęta, goście na balu.
Akcja rozgrywa się z początkiem XIX w. w pobliżu kopalni i w rezydencji księcia jednego z państewek południowoniemieckich.
Akt I. Na małej stacyjce przed kopalnią "Maria" spore poruszenie. W miejscowej gospodzie zamówiono telegraficznie pokój - co nie zdarzało się od lat, i zapowiedziano czyjś przyjazd dzisiejszym pociągiem. Oberżysta Strobl podejrzewa już, że ktoś po prostu przysłał taką depeszę dla kawału, lecz gość istotnie przyjeżdża! Dyrektor kopalni książęcej, Zwack, przybywa incognito, aby osobiście zorientować się, dlaczego praca górników jest coraz mniej wydajna. Od razu, już od oberżysty i przygodnie spotkanych osób, stara się uzyskać jak najwięcej informacji.
Dopytuje się zwłaszcza o górnika, który jechał z nim nocnym pociągiem i ostro popijał i rozrabiał. "Ach, to był sztygar! Sztygar, sztygar, sztygar!" - podpowiadają wszyscy jednomyślnie. Starszy sztygar, Marcin, ma tu bowiem sporą popularność i ustaloną opinię: doskonały w pracy, ale - nie gorszy w zabawie. Zwack poznaje narzeczoną Marcina, śliczną koronczarkę Nelly. Wrażliwy na wdzięki niewieście dyrektor daje sobie wmówić kupno sporej ilości koronkowej bielizny, licząc, iż Nelly odwdzięczy mu się odpowiednio za tak dobry interes. Podoba mu się ta dziewczyna, nie mniej niż tamta, którą poznał tu właśnie, przed dwudziestu laty: Julia Fahnenschwinger. Delikatnie wypytuje oberżystę o dawną miłość; Strobl opowiada, iż Julia wyjechała z tych stron ze swą małą córeczką, przeniosła się do Szwajcarii, wyszła za mydlarza, umarła. Córka nosi jej imię, lecz gdzie się teraz obraca? Nie wiadomo.
Zwack z rozrzewnieniem przyjmuje wiadomość o tym, że jest ojcem nie znanej mu, dwudziestoletniej już zapewne panny; z zadumy wyrywa go niespodziewane przybycie jego żony, Elfrydy. Przyjechała w ślad za nim, zatem - koniec ze wspomnieniami i koniec marzeń o Nelly: Zwacka dosięga szara rzeczywistość.
Zjawia się Marcin z górnikami. Nie jadą dziś do szybu, strajkują, domagając się lepszej zapłaty. Zamiast do kopalni przyszli do oberży na piwo; kto zapłaci? Praktykant, który od niedawna dopiero jest wśród nich, a mając trochę grosza, wkupuje się nieustannie w łaski sztygara Marcina. Do oberży przyjeżdża także hrabianka. Tu są jej rodzinne strony, tu się wychowywała, więc teraz, kiedy opiekun zamierza ją wydać za starego, bogatego barona, uciekła z zamku i powróciła tutaj, szukając schronienia u Nelly, przyjaciółki z lat swego dzieciństwa. Nelly przyjmuje ją serdecznie, ponieważ jednak hrabianka pragnie zachować swój przyjazd w tajemnicy, umawiają się, iż koronczarka przedstawi ją ciekawskim jako kuzynkę z Bazylei, Julię Fahnenschwinger. Radość Nelly z przybycia przyjaciółki mija bardzo szybko - jej narzeczony, sztygar, wykazuje bowiem niepokojąco duże zainteresowanie ładną dziewczyną.
Tymczasem dyrektor Zwack stwierdza, że nie tylko on zjawił się tu w przebraniu. Spotyka swego pana, księcia Roderyka, który jako ów "fundujący" praktykant przebywa od paru dni wśród górników, chcąc rozgryźć niepokojącą sytuację w kopalni "Maria". Roderyk żąda, aby Zwack energiczniej egzekwował dyscyplinę, a przede wszystkim zwrócił uwagę na sztygara Marcina, namawiającego wszystkich do zabaw, lenistwa i strajków. Marcin odnalazł gdzieś właśnie złoża srebra, pragnie wskazać je dyrektorowi, ale - za 3 tysiące florenów; jeśli otrzyma pieniądze, założy orkiestrę górniczą i wyjedzie w świat wraz z... Julią Fahnenschwinger, jako że dziewczyna zupełnie go oczarowała. Na razie Zwack na wniosek księcia wręcza mu nie nagrodę, lecz - dymisję. Marcin nie przejmuje się tym, bo głowę ma zaprzątniętą czym innym: prosi Roderyka - nadal uważając go za praktykanta - aby w jego imieniu oświadczył się Julii. Sam nie ma dość odwagi, wierzy, że rozgarnięty młodzieniec załatwi to lepiej. Roderyk nie odmawia, idzie do rzekomej Julii i - składa w imieniu sztygara miłosne wyznanie.
Na nim również hrabianka wywiera wielkie wrażenie. Słowa, które wypowiada, płyną także i z jego serca. Hrabianka to rozumie i wysłuchuje go chętnie, bo podoba jej się przystojny chłopak. Nie podoba się natomiast to wszystko - koronczarce. Nelly wie, że Roderyk rozmawiał z jej przyjaciółką na prośbę sztygara i - nie myśli ryzykować swego szczęścia - każe jej odjechać najbliższym pociągiem.
Marcin zamierza jechać razem z nią. Gdy zaś dziewczyna wyznaje mu, że również dyrektor i praktykant pragną jej towarzyszyć, sprytny sztygar postanawia pozbyć się rywali: wyprawi ich do kopalni! Zwołuje górników, każe im zakończyć strajk i zjechać do kopalni; mają zabrać oczywiście praktykanta i dyrektora, aby obejrzał szyb, jakim zarządza. On sam zostanie na górze; otrzymał przecież zwolnienie, nie ma już żadnych obowiązków. Roderyk znajduje jednak sposób na sztygara: obiecał wskazać Zwackowi srebrną rudę - żądał za to 3 tysiące? Roderyk daje te pieniądze; niech prowadzi dyrektora do srebra... Sytuacja jest załagodzona, dziewczęta zostają na górze, mężczyźni zjeżdżają do szybu.
Akt II. W rezydencji księcia przygotowania do uroczystego balu z okazji Święta Górniczego. Dzisiaj ma być również podpisana nominacja na prezesa Zrzeszenia Kopalnianego; dwaj urzędnicy zrzeszenia, Czida i Dusel, martwią się, iż nominację otrzyma dyrektor Zwack, którego sympatią bynajmniej się nie cieszą. Książę zlecił mu wygłoszenie mowy powitalnej na dzisiejszej uroczystości - jeśli mowa okaże się niegłupia, Zwack otrzyma stanowisko. Czida i Dusel zastanawiają się, jak temu przeszkodzić. Aby nie pozostawić Zwackowi czasu na opracowanie tekstu przemówienia, starają się zająć go rzekomo pilnymi sprawami kopalni, Zwack jednak nie daje się nabrać. Przeglądać akta teraz? Po godzinach pracy?
Sprzymierzeńcem Czidv i Dusela zostaje nieoczekiwanie sztygar Marcin. Orkiestra górnicza całkiem go zrujnowała, trzy tysiące rozwiały się jak dym, dzisiaj - przyszedł tutaj starać się, aby jego zespół zaangażowano na wieczorny bal; chce zarobić trochę grosza. Czida i Dusel wyjaśniają, że organizacją balu zajmuje się dyrektorowa Zwack - osoba wrażliwa na męskie komplementy, niech więc Marcin zakręci się koło niej. Tak też robi i istotnie otrzymuje kontrakt. W zamian za dobrą radę obiecuje obu urzędnikom, że odbierze Zwackowi tekst przemówienia i pognębi dyrektora zupełnie. Pod pozorem suflerowania zabiera tekst; naiwny i przejęty chwilą Zwack wierzy w jego dobre intencje.
Do pałacyku przychodzi hrabianka. Orientuje się już, iż rzekomy praktykant to książę, on zaś domyśla się, iż rzekoma szwaczka to arystokratka i - coraz częściej oboje napomykają o ewentualnym małżeństwie... Hrabianka odchodzi, lecz Roderyk zaleca pani Elfrydzie, aby zaprosiła ją na dzisiejszy bal. Dyrektorowa, przekonana, że to kochanka księcia spełnia - chociaż niechętnie - jego polecenie. Przy okazji wprasza się na bal także Nelly, a hrabianka obiecuje pożyczyć jej na wieczór jedną ze swych sukien i swoją biżuterię. Musi ładnie wyglądać - a nuż znajdzie sobie na balu męża?
Dziewczęta ubrały się w piękne i bogate stroje hrabianki. Ponieważ Elfryda rozpowszechniła już plotkę, iż na balu będzie dziś książęca faworyta, Marcin najpierw uznaje, że przyjaciółką księcia jest Nelly - skąd bowiem miałaby tak wspaniałą suknię - a potem o to samo podejrzewa hrabiankę. Wyśmiewa jej przyznawanie się do arystokratycznego pochodzenia, peszy go dopiero nadejście księcia, w którym rozpoznaje swego niedawnego praktykanta. Nadal jednak przekonany, iż rzekoma Julia to prosta szwaczka skuszona przez księcia jego bogactwami, gorzko wypomina jej, że on, sztygar, okazał się dla niej za biedny ("O młynarce z pewnej wsi").
To prosta szwaczka, Julia Fahnenschwinger!... To nazwisko, z goryczą wypowiedziane przez Marcina, przekonuje Zwacka, że to jego utracone dziecko! Rzuca się hrabiance na szyję, a Elfryda, słysząc o młodzieńczym grzechu męża, natychmiast żąda rozwodu. Powstaje ogólne zamieszanie, które książę rozładowuje, prosząc towarzystwo do tańców.
Akt III. Spore kłopoty posypały się na głowę Zwacka. Mowy nie wygłosił jak trzeba i zamiast nominacji otrzymał... długoterminowy urlop, żona domaga się rozwodu, a rzekoma córka okazała się wcale nie jego córką... Najmniej, oczywiście, przejmuje się groźbą rozwodu przeciwnie - jest mu to bardzo na rękę; swobodniej stara się teraz o względy Nelly. Elfryda natomiast, nareszcie wolna, szuka owego kapelmistrza co jeszcze tak niedawno obsypywał ją czułymi słówkami. I znajduje Marcina; ten jednak, orientując się, iż Elfryda jest prawie rozwiedziona i czeka na słowo zachęty, daje podejrzanie wymijające odpowiedzi. Nelly z kolei odrzuca umizgi Zwacka, choć on zapewnia ją, że wdowa po dyrektorze otrzymywać będzie bardzo wysoką rentę.
Skomplikowane sprawy serc rozstrzyga dopiero książę. Zwacka pozostawia ostatecznie na stanowisku, więc Elfryda wspaniałomyślnie rezygnuje z rozwodu, Marcina - kojarzy z Nelly, jego prawowitą narzeczoną, sam naturalnie żeni się z hrabianką. I teraz, gdy zrzucono wreszcie wszystkie przebrania i wszyscy są szczęśliwi, raz jeszcze - już nie jako aluzja, lecz jako wielki finał rozbrzmiewa piosenka "O młynarce z pewnej wsi..."
Wielki sukces "Ptasznika z Tyrolu" (1891) nakłonił librecistów tamtej operetki - i Zellera naturalnie - do spreparowania trzy lata później niemal dokładnej kopii. Założono ten sam schemat konstrukcyjny, wprowadzono takie same postacie, tyle że o innych nazwiskach i zajęciach; ptasznik Adam został sztygarem Marcinem, listonoszka Krysia - koronczarką Nelly, nadleśniczy Weps - dyrektorem Zwackiem, Robaczek i Pijaczek - Czidą i Duselem... "Bohatera z ludu" znów wplątano w sprawy poprzebieranych książąt czy hrabianek, wprowadzających zamęt w jego ciche szczęście z prostą, energiczną dziewczyną.
Ta ewidentna zbieżność ochłodziła ton popremierowych krytyk, natomiast nie osłabiła zainteresowania publiczności; rachuby autorów pod tym względem nie zawiodły. "Sztygar" cieszył się przez długie lata dużym powodzeniem. Czemu je zawdzięczał? Przede wszystkim muzyce Zellera. Chociaż i w partyturze niemal każdy numer jest odpowiednikiem arii, duetu czy kupletów z "Ptasznika", to jednak inwencja melodyczna i poczucie humoru muzycznego Zellera nadały "Sztygarowi" sympatyczny klimat pogody i świeżości. Najpopularniejszą arią jest oczywiście opowieść Marcina "O młynarce z pewnej wsi", lecz wiele innych walców, a przede wszystkim piękny duet hrabianki i Roderyka "Ja pragnę, aby mąż mój był..." również pozostaje długo w pamięci słuchaczy.
Libretto tłumaczyli; Józef Słotwiński, a także Jerzy Kondracki i Mirosław Łebkowski (ta druga adaptacja zmienia wiele imion bohaterów i szczegółów akcji).
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie