Artykuły

Porno i nudno

"Zwierzenia pornogwiazdy" w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Recenzja Jerzego Szerszunowicza w Kurierze Porannym.

"Zwierzenia pornogwiazdy" Erica Bogosiana zaskoczą szczególnie tych, którzy znają i cenią dorobek Teatru Wierszalin i Piotra Tomaszuka.

Tomaszuk odważnie pokazuje patologie współczesności - kult pieniądza, upadek moralny, zidiocenie mediów i publiczności. Niestety, zamiast głębszej refleksji, dostajemy porcję średnio błyskotliwej publicystyki.

Tomaszuk i Bogosian otwierają przed nami kuszący i niebezpieczny światek pornobiznesu. Ruszamy tropem startującego w branży Rafiego Gonsona (Rafał Gąsowski), by zobaczyć jego gwałtowny wzlot i ostateczny upadek. "Zwierzenia pornogwiazdy" to rzecz "mocna", "prawdziwa" - coś dla wiecznie niezadowolonych frustratów, którzy lubią, gdy w ich imieniu ktoś "przywali" komu trzeba. Spektakl ma wielkie walory terapeutyczne: Tomaszuk mówi ze sceny to, co chcielibyśmy wykrzyczeć publicznie, ale boimy się narazić, stracić twarz czy nawet pracę. Katharsis murowane...

Gwałtowna zmiana image'u

Można dopatrywać się różnych źródeł oryginalności i siły dotychczasowych produkcji Wierszalina. Jednym z ważniejszych była umiejętność, z jaką Tomaszuk potrafił przefiltrować przez siebie, przez swoje widzenie teatru znane skądinąd tematy. Na kolejną premierę wybierało się nie tyle z pytaniem: "o czym to będzie", tylko: "jak to zinterpretował, okazał" Tomaszuk, jak to wyjdzie w Wierszalinie.

W "Zwierzeniach pornogwiazdy" Tomaszuk odrzucił wszystko to, co stanowiło o odmienności (i jakości), co było istotą Wierszalina. Zderzył się ze współczesnym, agresywnym tekstem. W małej salce supraskiej siedziby teatru spróbował zainscenizować show na wzór programów telewizyjnych. A na dodatek jednego aktora obarczył obowiązkiem odegrania kilku bardzo różnych postaci. Chcąc złapać wszystkie sroki za ogon, został niemal z pustymi garściami. Zamiast błyskotliwej refleksji wyszedł mu banał o sprzedajności wszystkich i wszystkiego - że człowiek dla kasy i sławy jest w stanie zrobić wszystko z własną psychiką i ciałem. Zamiast poruszającego aktorstwa, oglądamy Rafała Gąsowskiego, który pomimo niewątpliwego talentu i bezdyskusyjnego zaangażowania, po prostu nie radzi sobie ze sporą częścią powierzonych mu zadań aktorskich. Zamiast bomby etycznej zbudowanej z wulgaryzmów, odważnych scen i piekącej ironii, wyszła przydługa, chwilami nudnawa galeria "typów współczesnych".

Nowa publika nowego Wierszalina

Jak na ironię, "Zwierzenia pornogwiazdy" mogą okazać się sukcesem komercyjnym. To przedstawienie powinno przypaść do gustu tym, którzy nie do końca radzili sobie z rozumieniem poprzednich produkcji Wierszalina. Teraz poczują się "jak w domu": kolorofon, skoczna muzyczka, panienki (co prawda nieco sztywne, bo gipsowe, ale zawsze...), jest cool. Nie trzeba ani zbyt uważnie patrzeć, ani za długo się zastanawiać, za to pośmiać się jest z czego - z delikwenta namawiającego do "strzelania pedałów", z zakonnicy na hulajnodze, z widza obok, którego Rafał Gąsowski namawia do udziału w kręceniu sceny do filmu pornograficznego. Co prawda od czasu do czasu padają jakieś obraźliwe teksty pod adresem publiczności, a w finale aktor okręca sobie głowę foliową torbą, ale to ledwie mały zgrzyt - wielu widzów przegapi te drobiazgi. A na tych, którzy zauważą, nawet finałowe samobójstwo nie zrobi większego wrażenia.

A więc, kto lubi odrobinę poświntuszyć i świntuszenia posłuchać, kto chciałby wygarnąć światu a nie może - niech wali do Supraśla jak w dym.

Informacje o terminach najbliższych pokazów "Zwierzeń pornogwiazdy" - tel. 710-84-63.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji