Artykuły

Sceny z życia rozwodowego

Teatr Prezentacje Romualda Szejda działa jak dobra maszyna w ręku doświadczonego operatora. Delikatnie acz skutecznie szlifuje kanty, niweluje chropowatości i przycina rozmaite dzieła do z góry pożądanych wymiarów. Wymiarów bądź salonowego melodramatu, bądź eleganckiej konwersacyjnej komedii, wszystko w niezbyt męczących rozmiarach, w ciepłych światłach, z przytulną muzyką sączącą się delikatnie z głośników. Nie mówię tego ze złością. Taki teatr ma swą rację bytu - choćby przez to, że ma swoich widzów: byleby był świadom swojej estetyki i nie udawał czegoś, czym nie jest. Prezentacje spełniają ten warunek. Akurat telewizja zafundowała nam przypomnienie "Scen z życia małżeńskiego", serialu telewizyjnego Ingmara Bergmana, i łatwo porównać wnikliwość psychologicznych obserwacji szwedzkiego reżysera ze sztampami melodramatu, w jakich umieszczona jest inscenizacja Bergmanowskiego scenariusza na scenie Romualda Szejda. Niczego innego wszakże nie należało się spodziewać. W wybranej estetyce dobrze poruszają się aktorzy: Maria Pakulnis w powściąganej histerii swojej bohaterki. Krzysztof Kolberger w rozbrajającym w swej pysze samozadowoleniu partnera. Strzałka ukosem w górę, "dla koneserów", kiedyś w mojej starej rubryce "Na scenie" nosiła nazwę "dla amatorów". Przydałaby się dziś ta kategoria: nie wszyscy muszą być amatorami mieszczańskiego teatru, choć jest ich dużo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji