Artykuły

Obalić, zabić

Przez wiele lat fasadę gdańskiego teatru Wybrzeże na Targu Węglowym zasłaniały gigantyczne reklamy papierosów i telefonii komórkowej. W ubiegłym tygodniu dyrektor Maciej Nowak podczas specjalnego happeningu zdjął z teatru ostatnią reklamę i ogłosił, że będzie bronił godności teatru i nie pozwoli zamienić go w targowisko.

Ta akcja zbiegła się z polską prapremierą sztuki Gregory'ego Burkę' a "Ulica Gagarina", która w równym stopniu podważa stereotypowe myślenie o rzeczywistości wolnego rynku co decyzja usunięcia reklam z teatru. Jej tytuł nawiązuje do autentycznej nazwy ulicy z miejscowości Lumphinnans w Szkocji, która w latach 20. była ośrodkiem ruchu rewolucyjnego w Wielkiej Brytanii. Akcja dzieje się współcześnie w Szkocji, bohaterami są dwaj zdesperowani robotnicy, którzy porywają przedstawiciela międzynarodowego koncernu przysłanego po to, by sprawdzić rentowność montowni komputerów, w której obaj pracują. To jedno z ostatnich miejsc pracy w regionie Fife, w którym na skutek globalizacji zamknięto wszystkie kopalnie i stocznie. Montowni również grozi likwidacja.

Autor, działacz ruchu antyglobalistycznego ze Szkocji, w formie czarnej komedii pokazuje konflikt wokół ponadnarodowych instytucji gospodarczych, które mają wpływ na życie milionów ludzi, nie podlegając zarazem żadnej kontroli społecznej. Gary i Eddie, z przekonania anarchiści, postanawiają zabić konsultanta, aby wymierzyć mu "ludową" sprawiedliwość, a zarazem nagłośnić swój protest. "Propaganda werbalna jest nic niewarta. Potrzebna jest propaganda czynna" - tłumaczy jeden z nich. Zanim jednak wykonają wyrok, wdają się ze swoją ofiarą w dyskusję o wolnym rynku, podczas której przestaje być oczywiste, kto ma rację.

Wystawienie w Polsce sztuki, której bohaterowie są tak manifestacyjnie przeciwni kapitalizmowi, jest podkładaniem głowy pod topór. My przecież w pocie czoła budujemy ustrój, jaki chcą zburzyć antyglobaliści z "Ulicy Gagarina". Ale czy rzeczywistość, w której żyją bohaterowie Burke'a, jest naprawdę tak odległa od naszej? Zamknięte stocznie i kopalnie, trzydziestoletni robotnicy na przedwczesnych emeryturach, absolwenci wyższych uczelni na bezrobociu; tyranie na trzech, czterech, pięciu etatach, po uszy w długach, bez perspektyw - czy to nie brzmi znajomo? Spektakl w Gdańsku zilustrowano muzyką łódzkiego zespołu Cool Kids of Death, którego teksty dziwnie rymują się z anarchistycznymi deklaracjami padającymi ze sceny: "Hej! Panie menagerze, z MTV prezenterze, słynna dziennikarko... Mamy butelki z benzyną i kamienie, wymierzone w Ciebie!".

Ale Burke w odróżnieniu od łódzkich muzyków nie staje po żadnej ze stron tego konfliktu i to jest siłą jego tekstu. Menedżer Frank nie pasuje do stereotypu kapitalistycznego krwiopijcy, bo pochodzi z tych samych stron co napastnicy i jest równie zmęczony bezsensowną pracą jak oni. Z kolei anarchiści ulegają fascynacji przemocą, która prowadzi ich od ulicznych burd do zamordowania Bogu ducha winnego człowieka. Diagnoza jest ponura: robotnicy i właściciele znajdują się w klinczu, z którego nie ma wyjścia. Po nocy spędzonej na terroryzowaniu swego menedżera anarchiści wracają punktualnie do pracy, żeby nie stracić premii. Nie można sobie wyobrazić bardziej ironicznego komentarza do akcji antyglobalistów.

Przedstawienie w reżyserii Feliksa Falka grane jest w surowym wnętrzu teatralnej Malarni, które dodaje całej historii autentyzmu. Wojciech Kalarus i Grzegorz Gzyl dają postaciom Gary'ego i Eddiego pasję i agresję, jakiej oczekiwalibyśmy po desperatach, Krzysztof Gordon pokazuje Franka jako zmęczonego cynika, Dariusz Szymaniak komentuje wszystko rolą Toma - świadka mimo woli, który naiwnie wierzy w kapitalizm, chociaż z dyplomem politologa wylądował na stanowisku ochroniarza. Powstał kawałek świetnego teatru politycznego, który łączy trzymającą w napięciu kryminalną intrygę z gorącym klubem dyskusyjnym.

Po premierze gdańska prasa zarzucała przedstawieniu, że jest ono publicystyczne. Czas odkłamać to słowo, które stało się najgorszym epitetem w krytyce: "Ulica Gagarina" daje do myślenia jak prawdziwa, wielka publicystyka, która ma zdolność ukazywania zjawisk społecznych z różnych punktów widzenia. Każdy redaktor opublikowałby ją bez wahania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji