Wesele - listy do redakcji
Szanowny Panie Redaktorze,
Jak wiadomo, Teatr Dramatyczny 2. Korpusu wystawił na swój benefis w PKPR - "Wesele".
Niestety dramat Wyspiańskiego przeszedł raczej bez echa u naszej publiczności, zepsutej tanimi dowcipami, w obliczu smutnej rzeczywistości na emigracji. Publiczność odniosła się do wysiłku aktora chłodno. Powoływano się, że w Krakowie, Warszawie widziano w tych rolach tego - tamtego, że "Wesele" londyńskie nie umywało się do "Wesela" Pawlikowskiego w Krakowie itd.
Pierwszy zimny kubeł wody wylany po premierze w Londynie nie zraził zespołu. Aktorzy owiani zapałem, świadomi spełnianej misji - wyruszyli w teren - do obozów.
I tu Teatr doznaje drugiego rozczarowania. W najdramatyczniejszych scenach trzeciego aktu - kiedy tłum wsłuchany jest w tętent konia - na słowa: "jedzie!";
- pada okrzyk: "zapylaj, gazu!"... Speszone już kierownictwo teatru postanawia wyruszyć z "Weselem" do kulturalnych środowisk. Wybór pada na Edynburg.
I znowu klapa. Mały teatrzyk - jak sama nazwa głosi "Little Theatre" - nie może wypełnić się. Osiemdziesiąt pierwszych miejsc świeci pustkami.
"Wesele" po czterech przedstawieniach na emigracji skończyło swój żywot w Edynburgu. Po tym to przedstawieniu Zespół Dramatyczny 2. Korpusu rozwiązał się, ażeby w przyszłości odrodzić się już w innej formie.
Zamiast pochwalnych słów pod adresem aktora, reżysera, dekoratora i kierownika
- za wysiłek, trud i upór- zacytuję głosy publiczności o "Weselu"; te głosy niech będą osłodą dla aktora i usprawiedliwieniem dla czterech przedstawień...
- Pan wybiera się na "Wesele"!
- Nie, proszę Pana, "Wesele" widziałem jeszcze przed pierwszą wojną światową. To stare jak świat...
***
- Właściwie, to z tych dwóch sztuk emigracyjnych - wolę sto razy "Spotkanie" Budzyńskiego, niż "Wesele" Wyspiańskiego - mówi jedna Polka do drugiej...
- Pan wybiera się na "Wesele" ?
- Nie, nie. Już od roku nie piję!
***
- Jakie Pani odniosła wrażenie z "Wesela".
--Właściwie żadne. Stare kostiumy, sukmany i te prymitywne kosy. Całe szczęście, że nie zaprosiłam znajomych Szkotów.
***
- Oni to "Wesele" musieli grać jeszcze w Polsce - przed wojną!
- Z czego wnioskujesz, - pyta kolega ?
- Nie widzisz - nawet nie mają suflera!
***
- Tatusiu, a ten chochoł, to kogo przedstawia - pyta synek ojca w teatrze.
- No, jakby ci wytłumaczyć?... Takiego Mikołajczyka...
***
Jeden z aktorów po przedstawieniu mówi do kolegi: "Te nasze oklepane powiedzonka i przysłowia nie sprawdzają się. Mówi się np. - do trzech razy sztuka - a "Wesele" poszło aż cztery razy.
***
- To skandal - mówi jeden rodak do drugiego w Edynburgu - ażeby nie było nawet pełnej sali!
- Ludzie się boją.
- Czego ?
- Właśnie tych pustek na sali!...
***
- "Spotkanie" miało w tej samej sali aż dwa komplety, a "Wesele" położyło się - biada jeden z rodaków.
- Tylko zła organizacja. Zapewniam cię, że gdyby żył Wyspiański, też wpadłby na pomysł rozdawania ulotek przed kościołem!
Łączę wyrazy wysokiego poważania.
K.R.
Uwaga: Nazwisko i adres autora znane są redakcji.
***
Autor listu przesłał również redakcji do opublikowania 6 rysunków tuszem - głównych postaci scenicznych "Wesela" w interpretacji członków zespołu Teatru Dramatycznego 2. Korpusu. Rysunki te reprodrukujemy powyżej.
Red.