Psychoanalityczny mocny haust
Wojciech Kuczok pisze, Michał Żebrowski gra, Magdalena Piekorz reżyseruje - ekipa głośnych "Pręg" znów się spotkała. Tym razem nie na planie filmowym, ale na deskach Teatru Studio w Warszawie
Ich wspólny film był wielkim sukcesem - Złote Lwy na festiwalu w Gdyni, wybór na polskiego kandydata do Oscara, kilkusettysięczna widownia w kinach. Teraz próbują sił w teatrze na monodram "Doktor Haust" już brakuje biletów, choć premiery jeszcze nie było.
"Doktor Haust" jest adaptacją opowiadania Kuczoka ze zbioru "Widmokrąg". - To historia psychoanalityka, który sam potrzebuje pomocy. Jest człowiekiem, któremu wydarto miłość i który nie potrafi odnaleźć się w samotności. Praca w gabinecie to dla niego forma jej zagłuszenia. Ale czy ktoś pełen frustracji, lęków,
fobii może kogoś uleczyć? - opowiada o sztuce Magda Piekorz.
Wojciech Kuczok jest zadowolony ze spektaklu. - Przyglądałem się "Haustowi" jak widz teatralny. Zapomniałem, że jestem autorem. Nigdy nie darzyłem teatru szczególną miłością, myślałem, że jak mi się nie spodoba, to wyjdę, ale od początku do końca byłem przykuty do krzesła - mówi Kuczok.
- To jest ten "Haust", którego napisałem, ale nieco bardziej wzruszający, niż sobie wyobrażałem, że może być - mówi Kuczok.
- Wiem, że oczy krytyki są zwrócone na nas, bo jest wielką zarozumiałością artystyczną i odwagą, może nawet brawurą, żeby 32-letni aktor na tej scenie - legendzie monodramów - wystąpił z jednoosobowym tekstem - mówi Żebrowski.
- W monodramie aktor słyszy każde skrzypnięcie podeszwy na widowni i kiedy widzowie zaczynają się kręcić z nudów, nie ma na kogo zrzucić odpowiedzialności. "Doktor Haust" to adaptacja opowiadania i tym bardziej trzeba było pracować nad tym, by nie było to opowiadanko mówione niskim głosem przez siedzącego w fotelu pana - dodaje.
Dziś przedpremierowe przedstawienie "Doktora Hausta", premiera 8 stycznia.