Artykuły

Goście z Czechosłowacji

Medalierstwo, podobnie jak malowanie miniatur czy tworzenie małych rozmiarów rzeźb, wymaga dużego kunsztu, a zwłaszcza umiejętności w zakresie rysunku. Mistrzami w tej dziedzinie są artyści czescy i słowaccy. Mogliśmy się o tym przekonać na wystawie współczesnego medalierstwa naszych południowych sąsiadów, którą urządzono w Galerii przy ulicy Marchlewskiego. Cóż za wspaniała mozaika rozmaitych form i tematów! Obok klasycznych portretów, medale groteskowe, pełne kpiny, czy celnej parodii. Również w zakresie metod technicznych panuje całkowity eklektyzm. Należy jednak zaznaczyć, że wymagania artystyczne są w Czechach i Słowacji bardzo wysokie. Współczesne medalierstwo nawiązuje tam do swych wspaniałych tradycji, sięgających czasów renesansu i baroku.

Silnych przeżyć dostarczył mi spektakl "Operetki" Gombrowicza w Teatrze Dramatycznymi w znakomitej reżyserii Macieja Prusa. Sztuka ta stanowi już dzisiaj pozycję klasyczną polskiej literatury dramatycznej. Wywodzi się ona z ducha "Nie-Boskiej Komedii"Krasińskiego (zwraca na to bardzo trafnie uwagę Jaszcz w "Perspektywach"). To samo co u Krasińskiego, zainteresowanie problematyką społeczną i rewolucją, ten sam krytycyzm w stosunku do treści, które straciły rację bytu. Zamiast jednak romantycznego liryzmu, Gombrowicz tworzy współczesną groteskę, w której jest wiele kpiny. Przedmiotem jego ostrego dowcipu są przede wszystkim pozostałości feudalizmu, jakie zapamiętał z dzieciństwa. Obok wątku społecznego, "Nie-Boska Komedia" zawiera - jak wiadomo - dramat osobisty. Tego w "Operetce" nie ma. Są natomiast pełne dynamizmu rozważania na tematy ogólne. Całość utrzymana jest w stylu parodii operetki. Stąd nazwa utworu. Niestety, Jerzy Satanowski nie potrafił skomponować udanego pastiszu muzyki operetkowej. Aktorzy natomiast grają świetnie. Wybitną kreację tworzy Piotr Fronczewski. Podziwiamy występ Zbigniewa Zapasiewicza. Dawno nie widziałem Gustawa Holoubka w tak doskonałej formie, Na wyróżnienie zasłużyli Marek Obertyn i Witold Skaruch. Niezapomniany wieczór! We wrocławskim konkursie na polską sztukę współczesną nagrodzono debiutancki utwór Anatola Ulnana pt. "Godziny błaznów w składnicy złomu". Obecnie komedię tę wystawił stołeczny Teatr Kwadrat. Co nam chce ten debiutant powiedzieć? Twierdzi on, że ludzie chętnie odwracają się od rzeczywistych sytuacji, w jakich się znajdują i uciekają w świat pozorów. Tezę tę ilustruje szeregiem przykładów. Magazynier w składnicy złomu udaje przed samym sobą, że wierzy w to, iż w starej kasie pancernej znajduje się skarby Jego zaś córka, bogobojna i pracowita dziewczyna, pozuje na ladacznicę. Szkoda, że autor nie zastanawia się nad motywami postępowania swoich bohaterów, nad ich psychiką. Jest w tym utworze jeszcze inna myśl godna uwagi, a mianowicie, że losy martwych przedmiotów mogą stanowić doskonały materiał sceniczny. I tutaj autor odnosi niewątpliwy sukces, gdyż różnych jego opowiadań o żelastwie, słuchamy w napięciu. Spodziewamy się, że następne sztuki Ulmana będą miały żywszą akcję i wyraźniej narysowane postacie sceniczne. Jego pomyślny debiut rokuje jak najlepsze nadzieje. Jan Kobuszewski jako reżyser spektaklu, zrobił wszystko co możliwe, by zapewnić powodzenie "Godzin błaznów w składnica złomu". W roli Wagowego snął Włodzimierz Nowak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji