Janda gra kobietę dotkniętą wojną na Bałkanach
O wstrząsającym, ale i pełnym ciętej ironii monodramie znanej aktorki pisze Joanna Weryńska.
Monodram Krystyny Jandy pt. "Ucho, gardło, nóż", zrealizowany w warszawskim Teatrze Polonia, obejrzą w poniedziałek widzowie w teatrze Bagatela.
Spektakl będący adaptacją prozy chorwackiej pisarki Verdany Rudan opowiada o spustoszeniu, jakie poczyniły w psychice i życiu inteligentnej kobiety agresja i terror, związane z wojną na Bałkanach.
- Napisałam tę książkę, żeby nie oszaleć i nie strzelić sobie w łeb - tłumaczyła podczas warszawskiej premiery spektaklu Verdana Rudan. A jednak przygotowane na podstawie jej prozy przedstawienie nie jest ponure. Pełno w nim ciętej ironii i dowcipu.
To zasługa nie tylko tekstu, ale przede wszystkim Krystyny Jandy, która wciela się w tym spektaklu w postać Tonki Babic. Kobieta po pięćdziesiątce spędza bezsenną noc. Leży w łóżku przy włączonym bez dźwięku telewizorze i pochłaniając kolejne tabliczki czekolady, opowiada swoje życie.
Przeskakuje z miejsca na miejsce, tragiczne wydarzenia przeplata komicznymi epizodami, rwie narrację, droczy się z ciekawskim widzem-podglądaczem. Jest szczera aż do bólu, nie oszczędza nikogo, zwłaszcza samej siebie.
W odruchu obronnym, żeby nie zwariować, stała się cyniczna, podstępna, wyuzdana. Czy doprowadziła się ostatecznie do samozniszczenia? Dowiedzą się tego ci, którzy obejrzą spektakl. Został on uznany za jeden z najlepszych kobiecych monodramów, a Janda otrzymała za kreację postaci Tonki prestiżową nagrodę Feliksa Warszawskiego. W Bagateli przedstawienie pokazane zostanie dwa razy, o godz. 17 i 20. Scenografię oraz kostiumy zaprojektowała Magdalena Maciejewska.