Artykuły

Kochajmy teatr i artystów

Bez bielizny, ale z wielką ideą. Teatr STU z Krakowa w swoją 44. rocznicę odwiedził Bydgoszcz. Przyjechali aktorzy, osoby związane z teatrem - Mieczysław Franaszek, Jerzy Szejbal, Edward Dobrzański, Jerzy Michalak, Zygmunt Sierakowski, Grażyna Marzec i Roma Warmus oraz jego dyrektor artystyczny Krzysztof Jasiński - relacjonuje Weronika Bogusławska w Expressie Bydgoskim.

Dlaczego będziemy świętować 44. rocznicę? - zapytał widownię w Galerii Autorskiej Mieczysław Franaszek, były aktor teatru STU. Zaraz dodał, że wszystko wyjaśni Zygmunt...

A było to tak. Zygmunt Sierakowski, który też tworzył pierwszą ekipę Teatru STU, pracował w Nowym Yorku. Próbował ze ściany wyrwać kabel, który pociągnął za sobą drewnianą belkę. Nie zauważył, że tkwi w niej wielki, kilkucentymetrowy, ostry jak brzytwa gwóźdź, który wbił się z impetem w wojskowy but... - Nawet nie drasnął mojej skóry, tylko przeszedł pomiędzy palcami u stóp. Szczęście? Przeznaczenie? Nie wiem, ale tego dnia kończyłem 44 lata - opowiedział śmiejąc się Zygmunt Sierakowski.

Ile prawdy w tej opowieści, ile aktorskiej kreacji, wie tylko on sam. Pewne jest jednak, że goście zgromadzeni tego wieczoru w galerii śmiali się do łez. Wspomnienia nie były smutne, bo... - Teatr to sposób miłowania życia, kochajmy teatr, kochajmy artystów! - wykrzyknął na koniec swojej przemowy Edward Dobrzański, wieloletni prorektor i dziekan PWST w Krakowie, z której wywodzi się Teatr STU, i wspomniał, jak jeden z "tych gamoni", aktor Jerzy Szejbal, stworzył scenografię z sedesów w kwiatki.

- Do teraz pamiętam te jasne sukienki, w których występowaliśmy w jednym z przedstawień. Pod spodem nie mieliśmy bielizny i czasami unosiliśmy je do góry w stronę widowni - wspominał założyciel i po dziś dzień dyrektor artystyczny Teatru STU, Krzysztof Jasiński [na zdjęciu]. Podobno podczas studiów pani profesor chciała postawić mu niedostateczny, bo wyglądał, jakby miał nóż w kieszeni... - Krzysztof zawsze nabijał się z teatru zawodowego. Ja do STU przyszłam już po roku siedemdziesiątym. Ciągnęli do niego młodzi, wrażliwi artystycznie studenci i absolwenci różnych kierunków. Architekci, malarze, filolodzy. Jak to wspominam? Wspólnota, zespołowość, idea i totalne antygwiazdorstwo - wymieniała Roma Warmus, aktorka z Bydgoszczy, która scenę poznała dzięki STU.

Artyści zadzwonili również do nieobecnych, Andrzeja Bogusza i Wojciecha Pszoniaka. Andrzej Bogusz oznajmił, że zatrzymało go nagrywanie dubbingu do "Smerfów". Z kolei Wojciech Pszoniak odebrał... w windzie. Krzysztof Jasiński opowiedział też o swoim spotkaniu z Federikiem Fellinim w Rzymie. - Zobaczył nasz spektakl, po czym zaprosił mnie na prywatną wizytę. Jeszcze długi czas utrzymywaliśmy kontakt ze sobą. Do teraz mam książkę, którą mi wtedy podarował. Jest w niej wpis "poczułem cię jak brata".

STUDENCKI TEATR UWAGA

Teatr STU (Studencki Teatr Uwaga) powstał w 1966 roku. Założyli go studenci PWST w Krakowie pod wodzą Krzysztofa Jasińskiego. Był wyrazem buntu młodzieży wobec sposobu nauczania i ówczesnego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji