Artykuły

ROZWÓD

Witold Gombrowicz - Ślub, inscenizacja i reżyseria Krzysztof Zaleski, dekoracje - Wiesław Olko, Krzysztof Baumiller, kostiumy Irena Biegańska, muzyka Jerzy Satanowski. Teatr Współczesny w Warszawie.

AUTOR objaśniał tak: "We śnie ukazuje się Henrykowi - żołnierzowi we Francji podczas ostatniej wojny - jego dom w Polsce i rodzice (...). Henryk upodabnia się raczej do artysty w stanie natchnienia, niż do osoby, która śni (...). "Ślub", jak wszystkie moje utwory zwrócone przeciw formie, jest parodią formy, parodią genialnego dramatu...".

Wielogłosowość "Ślubu" nie ulega kwestii. Doszukiwano się w nim nawet tego, czego tam nie ma. Najprościej można oglądać tę sztukę jako grę w teatr, pamflet na wielkość i dramat o niemożności skonstruowania dramatu. Sen, który Henryk śni i zarazem kreuje, raz okaże się kluczem, raz usprawiedliwieniem autorskiego zamysłu. W pamiętnej inscenizacji Grzegorzewskiego we Wrocławiu sen był kluczem dla przedstawienia dramatu człowieka tkwiącego wśród nieautentycznych, skłamanych ludzi. Tę samą ideę wydobywał Jarocki, sprawca prapremierowych wersji "Ślubu" (w 1960 r. Teatr STG w Gliwicach i w 1974 w Dramatycznym w Warszawie). Tak było, bo tak chciał autor, wołający w finale ustami Henryka: "Dajcie mi człowieka...".

Czego chciał Krzysztof Zaleski, który na warszawskich scenach święci sukces za sukcesem, co chciał wydobyć idąc do "Ślubu" po raz drugi w swoim młodym reżyserskim życiu (pierwszy w PWST)? Wygląda na to, że nie chciał się żenić wcale. Utopił rzecz w czasie. Współczesnym i scenicznym. U Gombrowicza postaci powtarzają stale "Jest siódma trzydzieści". We Współczesnym czas wlecze sie tak, jakby w istocie się zatrzymał.

Zaczyna się po bożemu. W rozświetlonych szarościach bohater o dwóch parach rąk przysłaniających oczy pokazuje, że śni. Dalej okazuje się, być dwiema osobami, czyli sobą i rówieśnym Władziem, Władzio (Grzegorz Wons) ma uśmiech kpiny na twarzy, bo jest jedynym krytycznym widzem w tej zabawie. Henryk zaś zupełnie nie wygląda na medium tego snu, ani na artystę w stanie natchnienia. Wojciech Wysocki jakby się wahał czy wspomnieć wieszczów ("wielki nam się snuje dramat") czy raczej Różewicza z "Kartoteką" ("rób cos, mów coś"). Reżyser nie podpowiada mu niczego. Za to podpowiada Gombrowicz: "Sztuka nadaje się do wydobycia rozmaitych efektów, a aktor może się w niej wyżyć". Oczywiście nie musi.

"Ślub" rzeczywiście odwraca proporcje drwiny i tragizmu na korzyść tego ostatniego. I Zaleski stanowczo odrzuca "Gombrowiczowską zgrywę". Ale zdaje się zapominać, że wraz z Henrykiem jesteśmy w zaścianku, a nie w żałobie!

Z gustownej czerni, symbolicznej, istotnie, wydobywają się Ojciec i Matka. Ona jest naprawdę "dramatyczno-sielska", on liryczny, władczy, wielki, farsowy, tragiczny. Krystyna Tkacz i Czesław Wołłejko wybuchają swoimi rolami, prowadzą dialog z podkreśleniem każdego niuansu pastiszowego języka, udawanej gwary, pamfletowych wersetów.

No i tyle. Wybuchło i zgasło. Potem tylko z rzadka jakieś ożywienie, jakiś pomysł, jak ten zmieniający menueta w oberka, kiedy przychodzi tańczyć przed Ojcem przemienionym w Króla. Jeszcze monolog Pijaka "o palicu" (czyli palcu) i Adam Ferency w przejaskrawionym już do końca rysunku tej postaci.

Krok w krok za tekstem i coraz dalej w znużenie. Patetyczny tragizm, który niepostrzeżenie wypiera nostalgię i kpinę, łzę i satyrę, tandetność" postawioną na koturnie. Teatr gra Gombrowicza z całym namaszczeniem. Gombrowiczowskie powątpiewanie w sztukę ubiera w żałobny kir. I dzieje się tak nie dlatego, że reżyser Gombrowicza nie rozumie. Przeciwnie, co krok udowadnia, że wie, bawiąc się filologicznymi podtekstami literackiej intrygi.

Stało się tak, bo reżyser nie rozumie widza. A widz myśli: trzeba mieć duży takt, by skrócić każdy akt. I myśli jeszcze, że Gombrowicz nudny pisarz. I myli się oczywiście!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji