Łza zakręciła się w oku
- Po wojnie różne szkoły kończyłem we Wrocławiu, także studium aktorskie, do którego dostałem się z przypadku. Bo ja wcale nie chciałem być aktorem, tylko inżynierem. Ale tak wyszło. Na przedstawienie dyplomowe przyjechała pani reżyser z Zielonej Góry i oznajmiła wprost, że mnie kupuje - mówi ZDZISŁAW GRUDZIEŃ, emerytowany aktor Lubuskiego Teatru, honorowy obywatel Zielonej Góry.
- Wcale nie chciałem być aktorem, tylko inżynierem. Mam nawet fach - opowiada Zdzisław Grudzień, honorowy obywatel Zielonej Góry.
Trabant popsuł się panu w drodze po odbiór medalu honorowego obywatela Zielonej Góry?
- (śmiech). Trabant czasami psuje się, ale tym razem zatrzymały mnie korki na ulicy i spóźniłem się kilka minut. Uroczystość bardzo mnie wzruszyła. Gdy wszyscy wstali, gdy sala złożyła szacunek, a Czesiu Kaliszuk wręczał ten medal, łza zakręciła mi się w oku. To dowody ogólnego uznania... W teatrze | dostaje się uznanie po przedstawieniach i to nie zawsze, a teraz... Znów się wzruszam, gdy o tym pomyślę.
Panie Zdzisławie, chyba najwyższy czas, by wybitny aktor i honorowy obywatel miasta przesiadł się z trabanta do mercedesa.
- Niestety, jakikolwiek samochód jest poza zasięgiem moich możliwości. Niczego w życiu się nie dorobiłem. Nie mam ani konta, ani odłożonych pieniędzy, nie licząc tych paru "groszy" które trzymam w pończosze na czarną godzinę.
Będąc u szczytu sławy żył pan zbyt rozrzutnie?
- Nie. Bardzo kocham swoją rodzinę, szczególnie dzieci i wnuczki. Gdy żyła żona, każdy zarobiony pieniądz oddawaliśmy im, żeby nigdy nie musiały cierpieć biedy, tak jak ja cierpiałem za czasów okupacji. Niedługo po wybuchu wojny Niemcy wywieźli nas z Poznania na wschód Polski. Nie pozwoli niczego zabrać.
Jak to się stało, że urodzony poznaniak pokochał Zieloną Górę?
- To długa historia. Po wojnie różne szkoły kończyłem we Wrocławiu, także studium aktorskie, do którego dostałem się z przypadku. Bo ja wcale nie chciałem być aktorem, tylko inżynierem. Ale tak wyszło... Na przedstawienie dyplomowe przyjechała pani reżyser z Zielonej Góry i oznajmiła wprost, że mnie kupuje. I choć miałem propozycje z wielu innych teatrów, przyjechałem tutaj. Nie ukrywam: zadecydowały pieniądze. Zauroczyłem się miastem od razu i już wtedy wiedziałem, że tu zostanę. Z Lubuskiego Teatru odszedłem na własną prośbę. Nie chciałem, jak wielu starych aktorów, dogorywać na scenie.
Kasia Rabiej, pana fanka i przyjaciółka tak o panu mówi: honorowy, uczciwy, pracowity, można zawsze liczyć na jego bezinteresowną pomoc, gawędziarz, wspaniały przyjaciel...
- Trudno się wyprzeć, bo taki chyba jestem. Lubię szczerość, jestem życzliwy, nigdy nie uległem bufonadzie. Zawsze byłem sobą.
- Dziękuję.
Zdzisław Grudzień w teatrze pracował od 1959 r, od 18 lat jest na emeryturze. Zagrał ponad sto ról w kilku tysiącach spektakli. Ma córkę Małgorzatę i wnuczki: Paulinę oraz Martę.