Artykuły

Bizio: Zróbmy kwartał kultury

Żeby osiągnąć efekt aktywizacji, stosuje się często zagęszczenie usług związanych z kulturą i turystyką, nadając im nazwę "kwartału kultury". Myślę, że warto byłoby wykreować taką przestrzeń w Szczecinie wokół Akademii Sztuki - proponuje Krzysztof Bizio, architekt, dramaturg, filmowiec w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Ewa Podgajna: Przekonuje pan do rewitalizacji miasta poprzez kulturę.

Krzysztof Bizio: Szczecin musi szukać różnych alternatywnych dróg rozwoju, takich jak edukacja, ekologia, czy też kultura. Rozwój inwestycji kulturalnych nie rozwiąże problemów gospodarczych naszego miasta, ale może wspomóc jego rozwój.

Istnieje coś takiego jak przemysł sztuki, który nie jest w Polsce, a na pewno w Szczecinie, do końca doceniany. Żeby osiągnąć efekt aktywizacji, stosuje się często zagęszczenie usług związanych z kulturą i turystyką, nadając im nazwę "kwartału kultury". Myślę, że warto byłoby wykreować taką przestrzeń w Szczecinie. Przeprowadzić kwerendę gminnych lokali, które w tej chwili nie są wynajęte i brak jest chętnych na ich wynajem. W wyznaczonych obszarach miasto mogłoby przekazać na preferencyjnych warunkach takie lokale na funkcje galerii, sklepów z designem. Równocześnie w umowach najmu mogłyby się znaleźć zapisy, w których np. galeria organizowałaby cyklicznie lokalne, niewielkie imprezy plenerowe, a sklepy z artystycznymi meblami eksponowałyby twórczość lokalnych projektantów.

Wokół takich inwestycji okołokulturalnych za chwilę pojawią się inwestycje o charakterze komercyjnym. Np. restauratorzy będą chcieli być w pobliżu, ponieważ w ich interesie jest być tam, gdzie się coś dzieje.

Taką drogę przeszły niektóre miasta w Wielkiej Brytanii, takie jak Sheffield czy Leicester, które swój rozwój wcześniej opierały na rozwoju przemysłu, ale w pewnej chwili okazywało się, że ta formuła się wyczerpywała. Zaczęły przemodelowywać swój wizerunek, inwestując w nowe kierunki rozwoju. W Warszawie taki proces miał miejsce na przykład na Pradze, gdzie pojawiła się Fabryka Trzciny, a po jakimś czasie inicjatywa teatralna w Fabryce Wódek i inne działania. Na zasadzie pewnego snobizmu niebawem pojawiły się tam także nowe inwestycje mieszkaniowe i biznesowe.

Pan taki kwartał widzi wokół Akademii Sztuki.

- Powstaje Akademia Sztuki, pojawią się tam młodzi ludzie, ale nie chodzi tylko o to, żeby się edukowali, bo to jest jasne, tylko żeby cała społeczność miasta miała z tego pożytek.

Siedziba Akademii Sztuki też nie powinna mieć charakteru wyizolowanego budynku, tylko miejsca, w którym oczywiście będą wszelkie sale potrzebne uczelni wyższej, ale także jakaś otwarta kawiarnia, galeria, miejsce kameralnych koncertów, taki rodzaj centrum.

Nie poprzestańmy więc tylko na utworzeniu Akademii Sztuki. Pójdźmy dalej. Cały czas dyskutowany jest problem Starego Miasta, którego klimatu w Szczecinie brakuje. To, które mamy, jest specyficzną spuścizną tego, co ocalało - realizacji z lat 50. i tych z końca XX wieku. Szczecińskie Stare Miasto nie żyje w takim tradycyjnie rytmie staromiejskim, jak w Krakowie czy Poznaniu, i też chyba w takim nigdy już nie będzie. Ale z problemu zróbmy walor i stwórzmy nową wartość. Pojawia się nowy element w przestrzeni placu Orła Białego, pojawia się Akademia Sztuki. Fakt ten można zignorować i potraktować jako kolejny obiekt użyteczności publicznej, albo też potraktować go jako punkt, wokół którego można tworzyć nowe aktywności związane z kulturą.

Oczywiście taka propozycja nie wyklucza tego, aby gmina Szczecin mogła realizować inne projekty w zaniedbanych dzielnicach. Był przecież taki pomysł z Niebuszewem.

Miasta nigdy nie doceniło takiej polityki.

- To nie jest problem tylko Szczecina. Ludzie myślą wciąż twardymi inwestycjami, czyli że przychodzi firma, która na dzień dobry tworzy miejsca pracy i wszyscy mogą być zadowoleni. Jakoś później nikt nie obwieszcza równie głośno, że ta sama firma nie pracuje już w naszej gminie, ale przeniosła się do innego miasta, albo na inny kontynent.

Filozofia inwestycji w lokalny przemysł kulturalny jest inna, nie daje się tak łatwo przeliczyć na nowe miejsca pracy, ale daje efekt głębszej interwencji.

Dziś większość miast się wyludnia. Podstawową rzeczą jest więc starać się o podniesienie poziomu życia ich mieszkańców, ale też o poziom oferty dla turystów. Koncepcja miasta przemysłowego, jakim był Szczecin nie z winy Szczecina, pada. Miasto się musi przetransformować, czy tego chce, czy nie.

Ja osobiście doceniam strategię "Pływających Ogrodów", którą jednak należy wzbogacać o nowe wątki. Przemysł sztuki to przemysł rozruchu. Zaraz za tym idzie cała gama rzeczy związanych z turystyką, a ogólniej - związanych ze sposobem spędzania wolnego czasu.

Takie myślenie szybko wcielił w życie biznes związany z centrami handlowymi. Zarządzający nimi ludzie rozumieją, że handel będzie się rozwijał, jeśli zorganizują klientom kina, restauracje, okolicznościowe imprezy. To się też przekłada na przestrzeń miasta. Jeżeli spowodujemy, że do nas przyjdą ludzie, bo będą mieli w tym jakąś przyjemność bycia, to inne rzeczy, takie jak handel, usługi, a pośrednio także i produkcja, zostaną uruchomione.

Powtórzę, że przemysł sztuki nie rozwiąże wszystkich problemów Szczecina, ale może miastu pomóc w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej.

Przystanek Szczecin

Czy rewitalizacja przez kulturę to szansa dla Szczecina? Czy ma sens? Pod jakimi warunkami? I jak powinna wyglądać?

* Krzysztof Bizio - z zawodu architekt, jako dramatopisarz debiutował kilka lat temu. Autor m.in. "Porozmawiajmy o życiu i śmierci", "Toksyn", "Fotoplastikonu", "Lamentu", "Śmieci". Autor scenariusza filmu Piotra Łazarkiewicza "0_1_0", sam nakręcił film średniometrażowy "Wszystkie małe kłamstwa Anny". Laureat Nagrody Artystycznej Miasta Szczecina 2004.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji