Artykuły

Miłość na wsi

Na wysuniętej wśród publiczności scenie Teatru Małego ogród - jak żywy. Wszystko prawdziwe: trawy i krze wy, woda, ukwiecona jabłoń, dwa śliczne psy, świergot ptaszków. Brak tylko zapachów i wietrzyka w tym trwającym dwie godziny miesiącu na wsi. Żart reżysera bardzo ładnie zrealizowany przez scenografię Xymeny Zaniewskiej: popatrzcie, jak ta niegdysiejsza "prawdziwość" świata na scenie ściera się z umowną sztucznością teatru i rozładowuje w zabawnym dysonansie. W istocie prawdziwe są tu tylko uczucia (lub ich brak) i okoliczności, w których wybuchają i obumierają.

"Miesiąc na wsi" Turgieniewa jest komedią - tak głosi podtytuł. Ale ociera się o dramat, a raczej melodramat. Komediowe tło i sytuacje, dramtyczne konsekwencje, jakie z tego wynikają. Nie nadarmo uważa się Turgieniewa za prekursora Czechowa. Jest nim w subtelnym rysunku psychologicznym postaci, w ukazywaniu uczuć pulsujących pod szarą codziennością, w stwarzaniu ludzi, z których się śmiejemy i z którymi współczujemy.

W bogatym domu ziemiańskim toczy się życie wygodne i dostatnie, ale wyjałowione z uczuć. Te wygasły, albo w ogóle się nie rozbudziły. Zresztą zwykle bywają tu tylko przedmiotem tranzakcji handlowych. Zastygłe, unormowane życie zostaje nagle wzburzone za sprawą studenta - korepetytora, Bielejewa. Jest biedny, przeszedł już przez trudną szkołę życia, nie przystaje do tej sfery. Ale ma mocne atuty; młodość, urodę i przede wszystkim świeżość uczuć, której tu tak brakuje. Budzi miłość w zimnej pani domu, Natalii Isłajewej i w jej młodziutkiej wychowanicy Wieroczce. Czyni to zresztą bez żadnej własnej inicjatywy, bez jakichkolwiek zamiarów w tym kierunku. Powstają komplikacje sięgające poza krąg tej trójki.

Natalię gra ZOFIA KUCÓWNA. Gra kobietę, która zrozumiała, że marnuje życie, skoro nie zaznała w nim miłości. Teraz chce powetować to uczuciem równie namiętnym, co w jej sytuacji beznadziejnym. Kucówna cała skupiona wewnątrz, a przy tym bardzo naturalna i swobodna, cudownie cieniuje słowa, oddaje spoza nich delikatne drgnienia uczuć. Wzrusza głęboko, kiedy matowym głosem wypowiada wyznanie miłości i kiedy załamuje się w tłumionym płaczu po wyjeździe Bielajewa. Wielka rola! KRZYSZTOF KOLBERGER jako Bielajew ma niefałszowany urok i nieśmiałość chłopięcą, ale też bezczelność młodości po sprawdzeniu się jako obiekt zainteresowania pięknej pani. Jesteśmy spokojni, że cała ta przygoda spłynie po nim gładko i że w Moskwie doskonale da sobie radę. HALINA ROWICKA w roli Wieroczki ładnie pokazuje przejście od naiwnej dziecinności do dojrzałości z dramatycznym piętnem zawodu miłosnego. Wieroczka z rozpaczy wyjdzie za mąż za starego i bogatego durnia z sąsiedztwa, Molszincowa - w tej roli KAZIMIERZ WICHNIARZ stwarza małe arcydzieło komediowe.

W domu Isłajewów przewijają się też inne postacie. Wymienić trzeba przede wszystkim Andrzeja Łapickiego, który z dyskretnym dowcipem i właściwą sobie kulturą gra cynicznego doktora Szpigielskiego. Poza tym: Włodzimierz Bednarski (Isłajew, gruboskórny mąż Natalii), Jan Machulski (Rakitin, przyjaciel domu), Zofia Tymowska (matka Isłajewa), Janina Nowicka (Lizawieta, dama do towarzystwa).

Adam Hanuszkiewicz znakomicie skrócił i skondensował tekst sztuki, powyrzucał kilka postaci, tu i ówdzie pozmieniał - ale z korzyścią dla teatru - sytuacje (np. obecność płaczącej Wieroczki przy wyznaniach miłosnych Natalii i Bielajewa). W całości utrzymał to aktorskie przedstawienie w jednolitym tonie, nie dokonując gwałtu na realistycznej materii sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji