Artykuły

Wiedźma Beaty Rynkiewicz

Tydzień temu Beata Rynkiewicz zaprosiła widzów na zrealizowany przez siebie - pod szyldem Sceny Inicjatyw Aktorskich - monodram. " Wiedźma" powstała na podstawie powieść l Michała Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata".

W tych dwóch zdaniach zawiera się ogrom i trud przedsięwzięcia, na które porwała się młoda zielonogórska aktorka. Powieść Bułhakowa liczy 600 stron. Monodram zamyka się w godzinie. Przecież nie idzie jedynie o skróty ilościowe. I nie o to nawet, że każdy z czytelników "Mierzą i Małgorzaty" nosi w sobie własny obraz Moskwy, w którym zatarły się granice rzeczywistości i fantazji. Rzecz w znalezieniu takiego klucza do przekładu prozy na scenę, by widz zapomniał o literackiej fascynacji, dając się uwieść światu, który wprawdzie stamtąd wziął swój początek, ale istnieje niezależnie.

Z wielowątkowej i wielopłaszczyznowej powieści Bułhakowa Beata Rynkiewicz wybrała historię Małgorzaty, która pewnego piątku zamienia się w tytułową Wiedźmę, by ratować ukochanego Mistrza. Historia Poncjusza Piłata i Jeszui, zwanego też Ha-Nocri, który zwiastował, że "runie świątynia starej wiary i powstanie świątynia nowej prawdy", pojawia się w spektaklu na przemian z tamtą. Związana tematem strawionej przez ogień powieści Mistrza.

Dominującym wrażeniem, jakie zostaje po "Wiedźmie", jest jej inscenizacyjne bogactwo. Dość odlegle od skojarzeń, jakie budzą bardzo oszczędne zwykle środki wyrazu teatru jednego aktora.

Aktorka jest jedna. Ale możliwości kreowania świata, z jakich czerpie, są nie tylko z niej samej. Część postaci, wśród nich - Poncjusz Piłat, Jeszua, Mistrz, ale też zamieniona w wiedźmę Małgorzata, występuje pod postacią masek, kukieł i lalek. Animowanych, czyli - przywoływanych do życia przez Małgorzatę.

Scenografia Anny Tomaszuk - prostokątne kawałki białej tkaniny, zwisające z góry - spełnia wiele funkcji. Tworzy przestrzeń. Ale i postacie. Wystarczy maska, drewniany krzyż i zwój tkaniny, by na scenie pojawił się Poncjusz Piłat. Z głosem użyczonym przez narratora (Artur Beling starannie unika aktorskiej interpretacji) i ruchem, nadanym przez Małgorzatę. Ona też - głosem zmiksowanym z męskim basem - "przemawia " np. jako Asasello.

Efekty dźwiękowe są ważnym tworzywem przedstawienia. Wrażenie pewnej ilustracyjności, czasem - zabawy efektami dla niej samej, drażniące chwilami w pierwszej części, ustępuje, kiedy do głosu dochodzi magia teatru. Najsilniejsza w scenach balu.

To one pozwalają zapomnieć o rozsypujących się zrazu kartach powieści, które najpełniej znajdują swój wyraz w rytmie szalonego walca Małgorzaty - królowej balu.

Miłośnicy Bułhakowa mogą " Wiedźmie" sporo wytknąć. Np. to, że ulotnił się niepowtarzalny, absurdalno-groteskowy humor "Mistrza i Małgorzaty". Że zniknął oparty na nim dystans opowieści. Beacie Rynkiewicz należy jednak pogratulować. Nie tylko odwagi. Stworzyła spektakl, którym na pewno zapisze się w pamięci widzów. Nawet jeśli nie zaakceptują do końca jej " Wiedźmy", muszą zapamiętać aktorską indywidualność. Czyż nie o to idzie na Scenie Inicjatyw Aktorskich?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji