Artykuły

Rostworowski i "Przeprowadzka"

Spowodu zapowiedzianej premiery w Teatrze Ziemi Pomorskiej

W dniu 23 bm. Teatr Ziemi Pomorskiej chcąc uczcić pamięć K. H. Rostworowskiego i pierwszą rocznicę jego śmierci, wystawia sztukę, która dla Torunia będzie premierą w ścisłym tego słowa znaczeniu, a której wartości teatralne i literackie każą o sobie słów kilka powiedzieć.

W szóstym numerze poznańskiej "Kultury" z dn. 5 bm., w artykule wstępnym Witolda Bieńkowskiego p. t. "Dramat katolickiego artysty" spotkałem się z ustępem, który bardzo dobitnie streszcza opinie ostatnich czasów o twórczości wielkiego naszego dramaturga i obiekcje niektórych niekompetentnych krytyków. Fragmenty tego ustępu tak mniej więcej brzmią:

- "Zagadnienie zła, które z taką mistrzowską pasją i miłosiernym tłumaczeniem ludzkiej słabości w "Judaszu", a ludzkiej bestii w "Kaliguli", czy ludzkiej nędzy w "Przeprowadzce" - Rostworowski zgłębiał, nie tłumaczy niejednemu reklamowego przydomka "pisarz katolicki". Rostworowskiemu przydanego. A bezsprzecznie tak Rostworowski u nas, jak i Mauriac we Francji wnieśli do literatury współczesnej owe pierwiastki katolickich zasad, których u innych artystów dostrzec niesposób".

Zagadnienie to, autor artykułu bardzo udatnie rozwija, sam podsuwając kryteria, według których należy sądzić Rostworowskiego - katolika i Rostworowskiego - pisarza. Ponieważ atoli kompletne dotarcie do treści, usprawiedliwiającej tytuł: ,Katolicki pisarz", wymaga ze strony czytelnika znajomości całokształtu twórczości poety, postaram się odpowiedzieć na pytanie: "na czym polega katolickość Rostworowskiego - poety", kategoriami wyjętymi ze skali myślowej na odcinku samej "Przeprowadzki" w sposób możliwie krótki i prosty.

Sztuka Rostworowskiego, borykająca się w swym maksymaliźmie moralnym z brudem i złem, wypływa krynicznym strumieniem z samego serca poety, ze szczerego bólu i współczucia dla nędzy ludzkiej i dlatego z żywiołową potęgą górskiego potoku oczyszcza najbrudniejsze zaułki życia. Pragnienie wzniosłego i czystego życia każe poecie patrzeć prosto prawdzie w oczy i demaskować kłamstwo i obłudę. Żywe odtwarzanie duchowej nędzy ludzkiej, to he-roiczny wysiłek odgrzebywania istotnych wartości spod rumowisk i błota, celem wydobycia na światło dzienne i przyswojenia uśpionej świadomości: prawdziwego człowieczeństwa. Znana nam wszystkim tania i tendencyjna t. zw. "beletrystyka katolicka", mająca rację bytu, jeżeli chodzi o umysły nie-inteligentów, czy pseudo-inteligentów - nie ma nic wspólnego z wewnętrznym katolicyzmem. Ta poczciwa warsztatowa robota "na urząd", zdolna co najwyżej zachwycić bigotkę, lub spełnić swą pożyteczną misję propagandową wśród ludzi prostych, nie podchodził w ogóle pod skałę jakichkolwiek ocen artystycznych. Katolickie - w ścisłym tego słowa znaczeniu - dzieło sztuki musi posiadać znak, położony przez duszę twórcy, zatopionego w swej artystycznej wizji. Dusza artysty - katolika posiada swą wartość przez stałą ewolucję dobra, dążącego do doskonałości. Czasem artystyczna wypowiedź może nie wykazywać dla "krótkowzrocznego"', namacalnych dowodów świadomej tendencji katolickiej, ale działanie utworu w skutkach swych jest katolickie, a więc i szczegółowa analiza na pewno musi to wykazać. Rostworowskiego nie można osądzać zbyt powierzchownie; do analizy jego twórczości wymagany jest pewien "zmysł dogłębności". Nie tylko to jest katolickie, co dzierży na oczach tłumu feretron niby sztandar katolicyzmu, ale i to, a raczej bardziej nawet to, co wykazuje przyczyny życia. Wykazując jednocześnie, że pewne klęski i upadki nie są jeszcze ostatecznym zerwaniem z Bogiem, który nie chłosta, ale kocha i... wybacza. Bo najwyższa Boskość wypływa... z dobroci!

Rostworowski w swej miłości szuka rozgrzeszenia i dla tych, których opinia publiczna zwykła kamienować. Jakby mówił: nie ma ludzi złych, są tylko... biedni, zbrukani, albo... głupi. "Katolickość" Rostworowskiego polega na jego "nie-banalności katolickiej", na jego nie płytkim, ale naprawdę, niepospolicie głębokim docieraniu do zagadnień katolicyzmu.

Franek w "Przeprowadzce", obarczony krwawym brzmieniem występku po rodzicach, szamocący się, jak ryba w siatce z własnym sumieniem i utartymi kanonami etyki, przeżywający potworną walkę czystej duszy ze zgubnymi myślami, nudzący się nawet w grzechu, pchnięty doń przez okoliczności, odbywa tylko pokutę, która go powiedzie do wybawieniu, do oczyszczenia z krwawego dziedzictwa, do starogreckiej "katharsis", do przeprowadzki od Ciepielów do Felka, z piekła doczesnego do lepszej i jasnej przyszłości. Męka uszlachetnia, a życie Franka było męką, w której zwyciężyła czystość duszy.

Albo drugi bohater "Przeprowadzki", koźlarz Felek! Jak w swej prostocie i pozornym prymitywie bogata dusza i krystaliczny charakter, odporny na zło!

Gdy dobrze wsłuchamy się i dogłębnie wczujemy w Rostworowskiego, to zrozumiemy, że w tym wulkanie kapiących żywiołów, w tym kotłowisku zmagań duszy i słabości ludzkich, w tych pozornie przyziemnych sprawach suterenowców, czy mieszkańców mansardy, - kryje się wielka miłość artysty dla "maluczkich" i wielkie ukochanie człowieka, a jednocześnie w sercu jego gości bezbrzeżny ból i współczucie dla nieszczęśliwych, co nie mogą duszy swej wskazać drogi i każą jej chodzić po manowcach.

Należy dyrekcji Teatru Ziemi Pomorskiej poczytać za zasługę, że czcząc pamięć wielkiego pisarza i pierwszą rocznicę jego zgonu, trafnie wybrała na widowisko sztukę, mimo kapitalnych walorów scenicznych i literackich, tak mało znaną szerszemu ogółowi i dotąd nigdy nie wystawianą na scenie toruńskiej.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji