"Jadzia Wdowa" Ryszarda Ruszkowskiego
Tego rodzaju sztuka nazywa się dzisiaj komedią muzyczną, dawniej mówiło się wodewil.
Łatwe, miłe dla ucha melodie i przyśpiewki, bezsensowne sytuacje, humor bezpretensjonalny oparty na banalnych dowcipach, chwyta prawie niezawodnie uwagę szerszej publiczności.
Dzisiaj ludzie pragną lekkiej rozrywki, to też "Jadzia Wdowa" cieszyła się dużym powodzeniem, ściągając do "Słońca", liczną jak na włocławskie stosunki, publiczność.
Całość przedstawienia została opracowana bardzo starannie, należało jednak poczynić pewne skróty w przydługich popisach owych dwóch paniuś, które w wykonaniu pani dyrektorowej Brackiej i pani Małkowskiej wywoływały salwy śmiechu wśród rozbawionej publiczności.
W odpowiednim stylu odpowiadającym wymaganiom, jakie stawiać należy wykonawcom tego rodzaju ról, utrzymali się przede wszystkim: pani Gołaszewska, p. Cybulski, Strzelecki, Dowmont i Kuryłło. Bardzo dobry był również p. Krzyski w roli Piszczalskiego.
Modyfikacją tekstu, którą przeprowadził p Jerzy Gołaszewski, udana, szkoda, że jeszcze w reżyserskim ujęciu zamało unowocześnił p. Gołaszewski szereg sytuacji, przez co wiele dłużyzn dało by się uniknąć.
Włocławianie lubią takie przedstawienia, gdyż mimo sylwestrowego przemęczenia... przybyli bardzo licznie na "Jadzię Wdowę".
Miejmy nadzieję, że i na inne sztuki wystawiane zawsze starannie przez Teatr Ziemi Pomorskiej, wystawiane zawsze starannie i grane bardzo dobrze, publiczność uczęszczać będzie gremialnie.
Życzę tego z racji rozpoczęcia Nowego Roku, panu dyrektorowi Brackiemu.