Lustra strachu
Bałem się luster - wspomina własną młodość autor "Przemiany" Franz Kafka. - Ukazywały mnie w nieuniknionej, jak sądziłem, brzydocie.
"Przemiana" to opowiadanie 29-letniego wówczas pisarza (ur. 1883 w Pradze). Już poznał Felice Bauer, z którą łączyło go narzeczeństwo pogmatwane i bolesne. Już był po pierwszych tekstach, pokazujących w sposób demoniczny relacje w rodzinie. Pewnie dlatego bohater "Przemiany", Gregor Samsa, budzi się pewnego rana i stwierdza, że w nocy uległ koszmarnej metamorfozie - stał się robakiem.
Ta zmiana dewastuje całe jego życie, ale jest także - zdaniem wielu interpreratorów - metaforą kryzysu tożsamości kultury Europy u progu I wojny światowej. Przeczuciem tej samej klęski wzorów, o których traktuje Joyce czy Proust. Krytycy objaśniają "Przemianę" jako parafrazę biblijnego motywu z Księgi Hioba, przyrównującej związek człowieka z absolutem do czołgającego się w pyle mizernego robaka.
W opowiadaniu Kafki męczeństwu bohatera nie towarzyszy odpowiedź Boga. Nie ma aktu odkupienia. Niewytłumaczalną przygodę bohatera reżyser spektaklu Zbigniew Brzoza wikła raczej w relacje rodzinne niż w mistykę. W taki kształt kultury mieszczańskiej, który psychoanalityk Zygmunt Freud pomówił o generowanie cierpienia.
Bohaterowie tej "Przemiany" są potwornie samotni - bo poza żywą religią, a wśród przedmiotów, które obdarzą kultem. W teatrze rzecz potoczy się - jak na kinowym ekranie - niczym senny koszmar. Ekspresyjna i nieprawdopodobna "Przemiana" ma zdumieć widza podobnie jak filmy Murnaua czy Langa.
- To ważny tekst dla mojej wrażliwości - opowiada reżyser. - Aktualny teraz bardziej niż parę lat temu, bo wkracza pomiędzy nas jakaś upiorna mieszczańska mentalność. A "Przemiana" przede wszystkim jest ze strachu przeciw takiej mentalności, która znajduje racjonalny powód, by uprzedmiotowić człowieka.
Grają m.in. Mariusz Kiljan, Krzesisława Dubielówna, Jerzy Schejbal i Edyta Łukaszewska.