"Złoty wieniec" Jope-Slade i Stokes
Autorzy tej komedji o poważnych dość tendencjach, mijają się prawdopodobnie z prawdą psycbologji ludzi żywych, gdyż ich matka Bolton jest postacią jakby nieprawdziwą, ale za to rolą doskonałą.
Wogóle jest w tej komedji kilka ról, w których aktorzy mają okazję popisać się i dobrze zagrać.
Uczynili to też wszyscy artyści toruńscy, grający w "Złotym Wieńcu".
Pani Wysocka stworzyła typ matki tak sugestywny, dzięki nieporównanym walorom wspaniałej gry, że się zupełnie zapominało o pewnych przerostach psychologicznych omawianej postaci.
Pozatem dyskretny komizm tej artystki w sytuacjach humorystycznych odznacza się szlachetnością wysokiej klasy.
Pana Piekarskiego podziwialiśmy niedawno w dramatycznej roli z "Niespodzianki", można było znów się przekonać, obserwując doskonałą grę jego w "Złotym Wieńcu", jak ogromne i o jak szerokiej skali są możliwości jego talentu, pozwalające mu stwarzać różnorodne typy sceniczne, zawsze ujęte głęboko w swym wyrazie tak psychologicznym i zewnętrznym.
Ten producent filmowy jakiego nam teraz pokazał, był w najlepszym stylu komedjowym, grany z werwą i poparty ciekawą charakteryzacją.
Pani Bracka, mając szczęśliwą okazję, jeszcze raz nas przekonała co może uczynić w roli charakterystycznej przy swym talencie. Rozśmieszała wszystkich szczerym komizmem owej gadatliwej sprzątaczki wytwórni filmowej.
Inteligetnie ujęła swoją rolę Ippoldtówna i Zbierzowską, a pan Surzyński był w roli reżysera filmowego interesujący i przyciągający, szczególnie oczy pań, swą urodą, której tak wiele dodawały osiwiałe sztucznie - skronie.
Zwracały uwagę doskonale pomyślane dokoracje p. Małkowskiego, tak dobrze odtwarzające owe dwa miejsca komedjowej akcji: gabinet dyrektora wytwórni i ubogie mieszkanie robotnicy, a przyszłej gwiazdy filmowej.
Przyklasnąć należy Dyrekcji teatru toruńskiego za rozpoczynanie przedstawień ściśle o wyznaczonej godzinie, bo to przyzwyczaja naszą publiczność do punktualnego przychodzenia, czego nie można było jakoś wskórać dotychczas.