Premiery Teatralne- Skórka z Pomarańczy
Teodozja Lisiewicz jest zbyt dobrą pisarką dramatyczną, aby ją traktować pobłażliwie. Śmiało zatem można powiedzieć, że ostatnia jej "Skórka z pomarańczy" jest niewiarygodnie nie-lisiewiczówna.
Nie wynika z tego, żeby w sztuce nie było wielu interesujących scen; jest to również jako całość komedia zabawna i wysoce pouczająca. Ale dramatycznie puszczona.
Teodozja Lisiewicz w świetnych "Słonecznikach" kazała mówić ludziom. Głos ich nie kłamał typom i postaciom. Niestety w "Skórce" nie mówią ludzie ni charaktery, ale slogany i wystrzyganki z tekstów humorystycznych. Dlatego "Skórka" jest nieżywa.
Rolę znudzonego małżeństwa doskonale zagrała para: Maria Arczyńska i Zygmunt Rewkowski. Oboje są aktorami, z których reżyser a zwłaszcza autor wydobyć mogą największe możliwości. Arczyńska jest urodzoną aktorką.
Janina Sempolińska miała rolę niewdzięczną: miała być wyfiokowaną, pełną manier staruszką, a zagrała (z wielkim jak zawsze wdziękiem) herod - babcię. Dziadunio J. Bzowskiego był zupełnie udany.
Dekoracje A. Butschera poprawne. Tekst się sam reżyserował.