Co się podobało widzom na Kontrapunkcie
Pochwała "Lipca" i "Trzeciej Generacji" powtarza się najczęściej w opiniach widzów 45. Przeglądu Teatrów Małych Form - pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
"Lipiec" to monolog mordercy - ludojada, który wygłasza Karolina Gruszka (na zdjeciu). Dla Teatru na Woli swój dramat wyreżyserował Iwan Wyrypajew, jeden z najsłynniejszych reżyserów rosyjskich młodszego pokolenia. "Trzecią Generację" zobaczyli widzowie, którzy pojechali na jeden dzień do Berlina. Na scenie Schaubühne am Lehniner Platz młodzi aktorzy niemieccy, izraelscy i palestyńscy analizują trudne wzajemne relacje wynikające z historii.
Widzowie Kontrapunktu obejrzeli 16 przedstawień konkursowych i kilka towarzyszących. Kontrapunkt zakończył się w niedzielę wieczorem.
Dla Gazety
Irena Słota
przedstawia się: "stary bywalec teatralny"
Co mi się podobało? Przede wszystkim Karolina Gruszka. Przez półtorej godziny wspaniale utrzymywała nasze napięcie. W tej dziewczynie jest ogromny potencjał aktorski.
Podobała mi się również "Trzecia generacja", spektakl zrobiony przez młodych ludzi. Daje dużo do myślenia. Trzeba by się zastanowić, jak relacje między nami z innych kultur naprawić. Czy to się uda? Może w szóstej generacji? Przepraszanie siebie nie wystarcza, bo wciąż pojawiają się sytuacje konfliktowe, które napędzają następne.
prof. Mirosława Kozłowska
kierownik Zakładu Wiedzy o Sztuce na Uniwersytecie Szczecińskim
Karolina Gruszka znakomicie podawała tekst psychopaty, ze specyficznym zaśpiewem. Był w tym dystans od samego początku. A kiedy w finale pojawiają się jeszcze karykaturalni trzej synkowie, stworzyła się z tego świetna czarna komedia.
Bardzo ciekawy był spektakl "Trzecia generacja". My mamy tak zakodowaną przeszłość, że do każdej współczesnej polemiki, od razu wyciągamy to, co się działo 30, 50 lat temu. Konflikt bieżący Palestyńczyków z Izraelitami, od razu jest odnoszony do Holocaustu. Od razu narzucony jest dyskurs retoryki przeszłości, kto kogo chce wyniszczyć, bo kiedyś wyniszczał, a to do niczego nie prowadzi. Odwoływanie się do historii oznacza stosowanie retoryki. A na retorykę rodzi się retoryka, która tak naprawdę ten konflikt eskaluje. Bo ci ludzie najprawdopodobniej znakomicie mogliby się z sobą porozumieć.
A w takiej perspektywie nie będzie porozumienia. Teatr polityczny z nazywaniem problemu po imieniu, problemem wykrzyczanym wprost. Znakomita forma.
Podobał mi się też nowy spektakl Rena Pollescha ("Chór jest w wielkim błędzie"). Pokazał cały chaos tych wszystkich dywagacji, które tu stały się jedną wielką karykaturą. Dyskurs antykapitalistyczny jest świetnym dyskursem postmodernistycznym.
(...)
Damian Haftkiewicz
czwarty raz na całym Kontrapunkcie
Spodobała mi się "Trzecia generacja". Wszyscy dostali po głowie. Chociaż, kiedy padło stwierdzenie "polskie obozy śmierci" trochę mną wstrząsnęło. Ale wiem, że aktorzy powiedzieli to nam z premedytacją.
(...)
W tym roku na Kontrapunkcie nie przeżyłem objawienia. Wszystko wydaje mi się równe i średnie.
Sławomir Osiński
Słoś, autor towarzyszącej festiwalowi gazetki "Słosia Forma"
Gruszka mi się podobała. Jedyna, która stworzyła magię teatru. Ciekawy był ten eksperyment izraelsko-palestyńsko-żydowski. Brakowało mi w tym Polaków. Z "Pani z Birmy" bardzo ładną prezentację dydaktyczną można by po szkołach rozesłać, ale po co tam była Grażyna Barszczewska. I po co to było nazywać teatrem?
Ireneusz Schmidt
animator kulturalny, towarzyszy Małym Formom od początku
Najlepsze przedstawienie w konkursie to "Trzecia generacja". Wspaniały scenariusz, w który każdy mógł się wpisać. Ten teatr jest mi szczególnie bliski. Sam uprawiałem kiedyś teatr studencki. To niezwykle piękny edukacyjny, a jednocześnie artystyczny teatr. To przedstawienie powinno być zapraszane do polski.
(...)
W tym roku na Kontrapunkcie nie przeżyłem objawienia. Wszystko wydaje mi się równe i średnie.
Sławomir Osiński
Słoś, autor towarzyszącej festiwalowi gazetki "Słosia Forma"
Gruszka mi się podobała. Jedyna, która stworzyła magię teatru. Ciekawy był ten eksperyment izraelsko-palestyńsko-żydowski. Brakowało mi w tym Polaków. Z "Pani z Birmy" bardzo ładną prezentację dydaktyczną można by po szkołach rozesłać, ale po co tam była Grażyna Barszczewska. I po co to było nazywać teatrem?
Ireneusz Schmidt
animator kulturalny, towarzyszy Małym Formom od początku
Najlepsze przedstawienie w konkursie to "Trzecia generacja". Wspaniały scenariusz, w który każdy mógł się wpisać. Ten teatr jest mi szczególnie bliski. Sam uprawiałem kiedyś teatr studencki. To niezwykle piękny edukacyjny, a jednocześnie artystyczny teatr. To przedstawienie powinno być zapraszane do polski.
Mistrzostwo duże widziałem w "Lipcu". Karolina Gruszka zrobiła kapitalną robotę aktorską, czego nie powiem o Barszczewksiej, martwej królewnie w "Pani z Birmy".
Spodobał mi się też teatr Santasangre z przedstawieniem hologramowym. To propozycja, która wytycza nowe kierunki scenografii w teatrze. Kiedyś scenografia zmieści się w kieszeni, a nie trzeba będzie ją wozić ciężarówkami.
Spodobał mi się też teatr Santasangre z przedstawieniem hologramowym. To propozycja, która wytycza nowe kierunki scenografii w teatrze. Kiedyś scenografia zmieści się w kieszeni, a nie trzeba będzie ją wozić ciężarówkami.
Całośc w Gazecie Wyborczej - Szczecin.