"Kotka na rozpalonym blaszanym dachu"
Warszawa
Teatr Powszechny; Kotka na rozpalonym blaszanym dachu Williamsa, reż. Andrzej Rozhin, prem. 9 lutego
Portret rodzinny we wnętrzu. Obłuda, chciwość, rywalizacja o przyszły spadek, małżeńskie konflikty. W Ameryce uznana za najbardziej kontrowersyjną sztukę lat 50-tych trafia na scenę warszawskich teatrów po raz pierwszy. Brutalny język dramatu, poruszony problem homoseksualizmu dziś nikogo już nie szokuje. Ale świetnie napisane dialogi, ostre konflikty dzielące członków rodziny, a zwłaszcza doskonała charakterystyka postaci sprawiają, że utwór Williamsa znakomicie sprawdza się na scenie. W Teatrze Powszechnym scenę całkowicie zagarnęła Krystyna Janda w roli Margaret. Zdesperowana w walce o swoje zniszczone małżeństwo miota się po scenie w czarnej seksownej bieliźnie, pali nerwowo papierosy, jest podrażniona i poirytowana. Przy tym przemyślna w zabiegach o spadek, chociaż nie z chciwości - tylko z lęku przed nędzą. Można by się czepiać, że Maggie to kolejna Rita czy Shirley, ale jej maniery i język, którego używa, doskonale uzupełniają postać dziewczyny z niezbyt zamożnej rodziny, która poślubiła bogatego chłopca. Piotr Machalica w roli Bricka, męża Margaret, kontrastowo nieobecny, kuśtyka po scenie w poszukiwaniu kolejnego drinka, by zagłuszyć siebie, odsunąć poczucie życiowej przegranej. Bardzo wyrazistą postać zatroskanej, kochającej Matki stworzyła Mirosława Dubrawska. Henryk Machalica w roli Ojca okazuje się być dobrodusznym starszym panem, który pod koniec życia wreszcie może dać upust tłumionej nienawiści do obłudy, którą dostrzega w swojej rodzinie. Na scenie pojawia się także Daria Trafankowska (Mae) i Zygmunt Sierakowski (Gooper) w roli czatujących na ojcowski spadek małżonków. Słowem zachwycający portret rodziny we wnętrzu.