Artykuły

Melpomena piórem Temidy: Powrót Piccolo

Jeszcze mamy przed oczami znakomity spektakl Teatru Piccolo z Mediolanu, który w ubiegłym miesiącu na scenie Teatru Narodowego wystąpił gościnnie ze "Sługą dwóch panów" Goldoniego, prezentując najwyższy kunszt aktorski całego zespołu, a zwłaszcza Ferrucio Soleriego, odtwórcy głównej roli, Arlekina. Aż trudno uwierzyć, że ta niesamowita wprost zwinność akrobatyczna jest udziałem aktora będącego dawno już po sześćdziesiątce. Soleri gra bowiem postać Arlekina od ponad czterdziestu lat. Ten wydawałoby się legendarny, a przecież jak najbardziej współczesny spektakl, wyreżyserowany przez nieżyjącego już wielkiego artystę, współtwórcę i wieloletniego dyrektora tego teatru Giorgio Strehlera, jest po prostu wzorcowy i stanowi wizytówkę Piccolo Teatro di Milano. W tym miesiącu znowu będą Państwo mieli okazję podziwiać ten zespół, albowiem ponownie przybywa on z gościnnymi występami do Teatru Narodowego, także ze sztuką Goldoniego. Tym razem są to "Bliźniaki weneckie" w reżyserii dyrektora artystycznego teatru, Luci Ronconiego. Czekamy niecierpliwie. Mimo, iż wakacje tuż, tuż, w niektórych teatrach pod koniec sezonu odbędą się jeszcze premiery. Teatr Narodowy w końcu miesiąca wystawia "Dożywocie" Aleksandra Fredry w reżyserii Jana Englerta. Wiadomo, iż postacią, od której w największej mierze zależy powodzenie każdej inscenizacji "Dożywocia", jest Łatka. W historii wystawień tej komedii widać to wyraźnie. Rolę Łatki reżyserzy powierzali najwybitniejszym aktorom, dość wymienić Ludwika Solskiego, Jacka Woszczerowicza, Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego czy Wojciecha Pszoniaka w ostatniej inscenizacji dokonanej przed pięciu laty w Teatrze Polskim przez Andrzeja Łapickiego, znawcę i wielkiego admiratora hrabiego Fredry. O twórczości najwybitniejszego polskiego komediopisarza wyraził się kiedyś Stanisław Koźmian, iż Fredrowski śmiech wiele lat temu uratował Polskę od ogólnej melancholii. Dziś ową melancholię można zastąpić szaloną gonitwą "za szmalem", lub jak kto woli "za szmalcem". Od tego na pewno Polski dziś nie uratuje Fredrowski śmiech w "Dożywociu", bo owa gonitwa "za szmalem" ma długą tradycję, istniała już w epoce rodzącego się kapitalizmu w Galicji za czasów Fredry i istnieje dzisiaj, w epoce naszego, swojskiego, siermiężnego kapitalizmu. A na domiar złego przybiera coraz bardziej niepokojące rozmiary. Staje się gonitwą aż do zatracenia duszy, sumienia, godności ludzkiej, wszystkich wartości. Gonitwą aż do utraty tchu. Łatkę z "Dożywocia" śmiało można uznać za antenata współczesnych Łatków, których spotykamy dziś niemało. Okazuje się, że dziadek Fredro był nie lada wieszczem. W najnowszej inscenizacji "Dożywocia" rolę Łatki gra Jan Englert, a partnerują mu m.in. Małgorzata Warzecha, Igor Przegrodzki, Emilian Kamiński, Zbigniew Bogdański (gościnnie), Grzegorz Małecki. (...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji