Artykuły

Przedwojenne rekwizyty trafią na scenę

Kilkudziesięcioletnie ubrania i przybory codziennego użytku znosili przez całą sobotę do Teatru Narodowego warszawiacy. Scena narodowa zorganizowała skup rekwizytów sprzed 1939 roku. Wszystko po to, by już niedługo wystawić sztukę Aleksandra Fredry "Dożywocie".

Melonik, cwikier - czyli przedwojenne binokle i lornetkę - przyniosła do teatru Ewa Twarowska.

- Nie wiedziałam, co z tym zrobić. To pamiątki po moim dziadku, jestem do tego emocjonalnie przywiązana. Szkoda było wyrzucić - powiedziała z łezką w oku. - Ale gdy zobaczyłam, jak te panie z teatru są zachwycone, to mi przeszło. Przyniosę im chyba jeszcze kapelusze - dodała.

- Już nie ma takich ubrań, takich materiałów. Przedwojenna solidna robota - mówiła z uśmiechem scenograf Teatru Narodowego Barbara Hanicka.

Mieszkańcy Warszawy przynieśli sporo męskich ubrań. Ale największą radość sprawiła koronkowa damska bluzka, którą kupiono za 400 złotych.

Zdarzali się jednak i nieuczciwi klienci.

- Jeden z panów przyszedł i próbował wcisnąć nam dżinsy z typowym krojem dla lat sześćdziesiątych. Przez cały czas twierdził, że to pierwsze przedwojenne polskie dżinsy. My jednak nie dałyśmy się nabrać - śmiały się panie z działu scenografii.

Stare przedwojenne ubrania i rekwizyty - po wyczyszczeniu i lekkich przeróbkach - będą już niedługo "grały" na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji