"Wesele" 2000
Szesnaście razy do góry szła wczoraj kurtyna po zakończonym spektaklu premierowym "Wesela" w Teatrze Narodowym. Wystawienie arcydramatu Wyspiańskiego od dawna uchodzi za swego rodzaju egzamin dojrzałości teatru - aktorzy Narodowego zdali ten egzamin celująco.
Jerzy Grzegorzewski reżyseruje "Wesele" już po raz trzeci: pierwszy raz wystawiał je w Łodzi (1969 r.), później w Starym Teatrze (1977 r.). Także po raz trzeci wystawia sztukę Wyspiańskiego w Narodowym. To pozwala o Narodowym mówić jako o Domu Wyspiańskiego.
Nie ma to jednak nic wspólnego z muzealnym traktowaniem dramatu. W nowej inscenizacji "Wesela" Grzegorzewski - nie rezygnując ze swojej stylistyki - wydobył ostry pamfletowy charakter utworu przekładając sen o niepodległej Polsce sprzed stu lat na dzisiejsze rozczarowania, lęki.
Pytanie o to, "kaz ta Polska" brzmi równie dramatycznie jak dawniej, a gorzkie refleksje Wyspiańskiego współbrzmią z dylematami moralnymi dnia dzisiejszego. Ale gorycz nie przesłania rozbuchanej energii tego przedstawienia, które mimo niezbyt optymistycznej wymowy porywa rozmachem, rytmem, muzyką i młodością. Historia radosna i "ogromnie przez to smutna". O przedstawieniu napiszemy wkrótce szerzej.