Artykuły

Głowacki w Ateneum

Wielu wyrokowało, że musi to być wydarzenie - i sprawdziło się. Największym z grona proroków był bodaj prof. Jan Kott, który stwierdził: "za najważniejsze polskie sztuki ostatnich lat uważam "Emigrantów" Mrożka "Do piachu" Różewicza i "Antygonę z Tompkins Square Park" Głowackiego". Ta rekomendacja powinna wystarczyć za wszystko, a jeśli dodamy, że światowa prapremiera miała właśnie miejsce w warszawskim Teatrze Ateneum, wyreżyserowała ją Izabella Cywińska mająca do dyspozycji doborową obsadę czy trzeba mówić coś jeszcze? Przed dwoma laty polecałem w tym miejscu inną sztukę Głowackiego - "Polowanie na karaluchy". Można było w niej znaleźć wiele mielizn i uproszczeń. I choć "Antygona..." porusza jakby ten sam problem - emigracji - robi to znacznie lepiej, głębiej, dramatyczniej. Tam mieliśmy opis polsko-inteligencko-artystowskiego zaścianka emigracyjnego. Tu są nieporównanie bardziej złożone problemy. Głowacki opowiada historię trojga emigrantów różnych nacji. Sasza jest Żydem, Pchełka - polskim nieudacznikiem, Anita - Portorykanką. To ona przeistoczy się w tytułową Antygonę, gdy będzie starała się pogrzebać Johna, wbrew nakazom policji. Wszyscy żyją już na dnie, ale nawet ta sytuacja w najmniejszym stopniu nie powoduje zanikania narodowościowych animozji. Wręcz przeciwnie, Głowacki wspaniale operuje w swoim dramacie ironią, żartem, paradoksem. Balansuje między tragedią a komedią w sposób perfekcyjny. W główne postaci wcielili się Maria Ciunelis, Piotr Fronczewski i Janusz Michałowski, a Henryk Talar gra policjanta, który spełnia w widowisku osobliwą funkcję komentatora wydarzeń na wzór... greckiego chóru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji