Artykuły

Piętno błazna

Obecne w "Wieczorze Trzech Króli" elementy karnawału maskaradowej przebieranki powodowały kiedyś, że utwór ten traktowano jak jedną z najbardziej pogodnych sztuk Szekspira. Widziano w niej liryzm, odkrywano stylizowaną na sposób romantyczny erotykę. I stąd też wystawiając "Wieczór Trzech Króli" starano się również zacierać cierpkość żartów związanych z obecnością w nim kompanii sir Tomasza Czkawki. Ale taka interpretacja sztuki straciła już rację bytu. Dziś teatr odcina się od tradycji romantyczno-landrynkowej inscenizacji Szekspira. W będącej terenem akcji "Wieczoru Trzech Króli" Ilirii dostrzega coraz więcej cieni. Coraz wyraźniej w krainie tej odkrywa krajobraz zmącony, dysharmoniczny i zdradzający, że jego mieszkańcy złudzenia biorą za prawdę, zaś prawdę za złudzenia.

Błazeńska twarz świata... Stara się ją również pokazać przedstawienie "Wieczoru Trzech Króli" w Teatrze Wybrzeże. Czy jednak nie stara się zbyt obcesowo? W gdańskim spektaklu błazen urasta do roli postaci centralnej i pierwszoplanowej, co uwzględniając nowsze tendencje w zakresie interpretacji "Wieczoru Trzech Króli" można by uznać za rzecz słuszną. Wśród odurzonych namiętnościami bohaterów komedii jest on przecież osobą najbardziej trzeźwą. Współuczestnicząc w intrygach Tomasza Czkawki, pojawiając się w pałacu księcia Orsino, przekomarzając z Oliwią, kpiąc z wszystkich razem i z każdego i osobna, jednoczy różne wątki utworu. A będąc błaznem jest jednocześnie filozofem. Jeśli jednak w sztuce Szekspira błazen przede wszystkim komentuje rozgrywające się wokół niego wydarzenia, to w przedstawieniu Teatru Wybrzeże, obdarzono go jeszcze jedną rolą - kreatora akcji spektaklu i ukartowanej, niezależnie od pozostałych bohaterów utworu, gry.

Eksponowanie kreotwórczej roli błazna zaznacza się od razu, od pierwszych scen gdańskiego przedstawienia "Wieczoru Trzech Króli". Aktorom występującym w innych rolach podrzuca on pierwsze kwestie, później popycha ich do kolejnych działań, aranżuje sytuacje. Wspomniałem uprzednio, że Szekspir uczynił błazna postacią wszędobylską, ale ażeby stworzyć z niej celebranta wszystkich wydarzeń komedii, Ryszard Major wprowadza do przedstawienia szereg pomysłów wykraczających poza jej dramaturgiczną strukturę. Przede wszystkim przekształca relację między błaznem a Wiolą. W przedstawieniu Majora, Wiola staje się jakby wysłannikiem błazna. Wzajemne kontakty między nimi mogą przywodzić na myśl współdziałanie Prospera z Arielem w "Burzy". Tyle tylko, że aby pogłębić efekt owego współdziałania Major w pewnych momentach przydziela Błaznowi zdania z monologów Wioli i Sebastiana. Ale z kolei bywa i tak, że Wiola - wprowadzana w gdańskim spektaklu na sceną tam, gdzie obecności jej Szekspir w ogóle nie przewiduje - przemawia tekstem innych postaci. Kiedy błazen droczy się z zamkniętym w ciemnicy Malwoliem, w przedstawieniu Majora, zamiast sir Tomasza Czkawki i Marii, oglądamy oraz słyszymy właśnie zastępującą ich Wiolę.

W sztuce Szekspira Wiola współdziała i kontaktuje się nie tyle z błaznem, co głównie z Orsinem i Oliwią. Spotykając się z księciem i jego wybranką w zachowaniu ich doprowadza do zastanawiających zmian. Wywołuje do siebie miłość Oliwii, czułą przyjaźnią obdarza ją książę. Ale czy dzieje się tak tylko dlatego, że Wiola występuje w męskim przebraniu? Szekspirolodzy dawno już zauważyli, iż rzecz jest o wiele bardziej złożona. Zwrócili uwagę na androgeniczność Wioli, na to, że jako kobieto-mężczyzna oddziałuje ona na swych partnerów nader przewrotnie, aktywizując w Oliwii - by tak rzec - męską część jej natury, a w Orsinie - źeńską. Przypomina się tu Jean-Louis Barrault, który pisząc w swoich "Wspomnieniach, dla jutra" o alchemii ludzkiego ciała, mówi, że każdy człowiek - niezależnie od tego, czy jest mężczyzną, czy też kobietą - składa się z trzech elementów: męskiego, żeńskiego i nijakiego, a nasze stawanie się jest procesem zmian w usytuowaniu wobec siebie tych elementów. Procesem, w trakcie którego powodowani witalnością własnego organizmu wchodząc w kontakty z innymi ludźmi, zanurzając się w życie, odkrywamy nie znane nam dawniej cechy własnej osobowości, bądź w ogóle zmieniamy osobowość. U Szekspira w "Wieczorze Trzech Króli" rzecz ma się bardzo podobnie. Bohaterowie utworu zyskują możliwość głębszego wejrzenia w siebie pod wpływem działania dwu bodźców: własnego witalizmu oraz krzyżujących się z nim społecznych układów i konwencji regulujących ich poczynania od zewnątrz. Ale to dwubiegunowe uwarunkowanie postaci utworu w gdańskim "Wieczorze Trzech Króli" zostało właśnie zburzone. Major dokonał redukcji: wyreżyserował spektakl, w którym, przez osobliwą spółkę błazna z Wiolą, wszystkie postaci sztuki stają się postaciami jednostronnie manipulowanymi.

Przedstawienie w Teatrze Wybrzeże pozwala przypuszczać, iż ze złożonej prawdy o wpływie, jaki w szekspirowskim świecie wywierają na ludzi mechanizmy często od nich niezależne, Major wyciągnął jedynie wniosek o całkowitym sytuacyjnym zdeterminowaniu bohaterów "Wieczoru Trzech Króli", i że będąc sytuacyjnie sterowani, są oni jednocześnie postaciami pełnymi upozowania. Konsekwencją owego arbitralnego wniosku - o czym już była mowa - jest przeinterpretowanie w spektaklu funkcji spełnianych w sztuce przez błazna i Wiole. Ale to jeszcze Majorowi nie wystarcza. Kreotwórczą wobec wszystkich postaci utworu funkcję sytuacyjnego kontekstu stara się on uwypuklić za pośrednictwem całej serii chwytów inscenizacyjnych. Tak zresztą, jak i w przypadku powiązania ze sobą działań błazna i Wioli, mających potęgować wrażenie zewnętrzności owego kontekstu wobec bohaterów sztuki.

Major, by nie narzucać sobie, broń Boże, jakichś ograniczeń, rozgrywa spektakl nieomal na pustej scenie, przeciętej na dwie połowy długim językiem biegnącego w kierunku publiczności pomostu. Nad sceną, na kształt wiaduktu, zawieszony jest jeszcze jeden pomost. Po pierwszym z nich wkraczają najczęściej celebralne korowody, drugi - na ogół - stanowi miejsce pojawiania się Oliwi. W jednym z tych korowodów, w finale spektaklu, oglądamy nieobecnego przedtem jako osobna postać sceniczna, bliźniaczego brata Wioli - Sebastiana. Okazuje się jednak, iż jest on pociąganą przez błazna za sznurki kukłą. Uprzednio postać Sebastiana grała Wiola, co wśród licznych pomysłów Majora mogłoby być pomysłem najlepszym. Ale była to tylko możliwość, bo ustawiona w sytuacji pomocnika błazna, Wiola staje się również kukłą. Elżbieta Goetel nie ukazuje ani przez chwilę, iżby w granej przez nią postać Wioli dokonywały się jakieś przeistoczenia wewnętrzne. Nie ukazuje, iż ma ona osobowość podwójną. I jako Wiola, i jako Cezario i jako Sebastian - Goetel jest tylko wesołym, z przyklejonym do twarzy uśmiechem, manekinem.

Nadmierna inscenizacyjna pomysłowość Majora odbiera bohaterom "Wieczoru Trzech Króli" ich spontaniczność, żywiołowość i tajemniczość. Krygujący się kilkakrotnie przed podsuwanym mu lustrem książę Orsino Floriana Staniewskiego rozszyfrowywany zostaje natychmiast i wyłącznie jako pederasta. Obdarzony robótką na drutach i pilnującą go z kłębkiem wełny w rękach, osobą płci żeńskiej, sir Andrzej Chudogęba, Sławomira Lewandowskiego - od razu okazuje się osiodłanym, wodzonym za nos pajacem. W sir Tomaszu Czkawce Edwarda Ożany, któremu rozbudowanie kreacyjnej roli błazna ogranicza pole intryg zaprogramowanych dla Czkawki przez samego Szekspira - rozpoznajemy tylko jurnego, karczemnego pijaka. I jeszcze Malwolio. Inscenizacyjna inwencja Majora na jego postaci wywarła również swe piętno. W gdańskim przedstawieniu oglądamy, jak po otrzymaniu sfałszowanego miłosnego listu, uszczęśliwiony Malwolio monologując zrywa kwiaty, jak wyniesiony na rękach kompanów Czkawki staje na zaimprowizowanym pomnikowym cokole, i jak po drabinie wspina się ku obserwującej go ze zdumieniem, z górnego pomostu, Oliwii. Oto cały ciąg zaaranżowanych wymyślnie sytuacji mających Malwolia kształtować, formować, pozować. Ich kreotwórczość okazuje się jednak raz jeszcze jednokierunkowa i jednowymiarowa. Malwolio to jakby pierwowzór molierowskiego Tartuffe'a. Po przeczytaniu sfałszowanego listu sądząc, że uszczęśliwiła go nim Oliwią, odsłania się jako pełen przewrotności, pychy, pogardy dla otoczenia - intrygant. Namiętność do własnej pani odsłania w nim szereg jeszcze innych namiętności. Ale tak jest w sztuce Szekspira. W przedstawieniu Majora rzecz ma się odwrotnie. Jerzy Łapiński gra Malwolia swoiście ulirycznionego, Malwolia, który zaślepiona z miłosnym durem gramoli się po drabinie jak błazeński Romeo.

Można by sądzić, że zubożenie w gdańskim "Wieczorze Trzech Króli" postaci Wioli, Orsina, Malwolia, Chudogęby, Czkawki rekompensuje wzbogacenie postaci błazna. I tu jednak spotyka nas zawód. Występujący jako błazen Stanisław Michalski jest jeszcze jedną postacią uproszczoną. Wyznaczenie błaznowi, panującego nad wszystkim i wszystkimi, roli maga odebrało mu bowiem skojarzoną z mądrością - błazeńskość. Postać pełniejszą - rozwibrowaną erotycznie, fascynującą zmiennością osobowości - w przedstawieniu "Wieczoru Trzech Króli" w Teatrze Wybrzeże - stworzyła tylko, jako Oliwią, Joanna Bogacka.

"Wieczór Trzech Króli" to niewątpliwie komedia pozorów i niewątpliwie kreotwórczy wpływ sytuacji na sposób bycia, reagowania i całe życie psychiczne występujących w sztuce postaci jest bardzo znaczny. Warto jednak przy tym pamiętać, że Szekspir był Szekspirem, a nie Genetem, czy Gombrowiczem. Pamiętał o tym na przykład z pewnością Ingmar Bergman. Bergmanowska inscenizacja "Wieczoru Trzech Króli" (oglądaliśmy ją w Polsce w roku 1975 podczas odbywającego się w Warszawie Festiwalu Teatru Narodów) udowadniając, że świat jest grą prowadzącą nas nader często do okrutnej komedii omyłek, była jednocześnie spektaklem ukazującym w sposób bujny i krwisty złożoność bohaterów utworu. Udowodniła, że istnieje tu skomplikowana dialektyka wzajemnych oddziaływań i sprzężeń zwrotnych, która niestety w przedstawieniu w Teatrze Wybrzeże, po prostu została zniszczona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji