Artykuły

Robić teatr najszczerzej

Rozmowa z GRZEGORZEM KWIECIŃSKIM - kierownikiem artystycznym Opolskiego Teatru Lelki i Aktora im. A. Smolki.

- Czy to prawda, że jest pan najmłodszym dyrektorem teatru w Polsce?

- Możliwe. Chociaż nie sprawdzałem.

- Pytam, bo gdybym pana spotkał na ulicy, to - znając nasze realia - przez myśl by mi nawet nie przeszło, że zalicza się pan do kadry dyrektorskiej.

- Tak młodo wyglądam? Urodziłem się w roku 1957, więc rzeczywiście mam dopiero dwadzieścia siedem lat. Ustalmy może jednak, że nie jestem dyrektorem, ale kierownikiem artystycznym, co stanowi pewną różnicę. Opolska scena lalkowa wchodzi organizacyjnie w skład Teatru im. J. Kochanowskiego. Więc dyrektorsko jest podporządkowana panu Zeidlerowi, ja natomiast odpowiadam za efekty artystyczne jej działalności. Skoro zaś mówimy o metryce, dodam, że urodziłem się 13 lutego i - wbrew feralnemu pojmowaniu - mam dotychczas dużo szczęścia.

- Jak to rozumieć?

- Że spełniają mi się po kolei wszystkie moje marzenia.

- Brzmi to dość kokieteryjnie.

- Ale jest wynikiem konsekwentnego dążenia do celu, który gdzieś kiedyś sobie założyłem. Tym celem jest robienie sztuki. Nie tylko teatru, sztuki w ogóle. Interesują mnie zwłaszcza sprawy z pogranicza plastyki i teatru.

- A o zostaniu artystą marzył pan zapewne od dzieciństwa...

- Akurat nie. To się zaczęło w Liceum Plastycznym. Kiedyś poszedłem w Lublinie do teatru na przedstawienie "Starej kobiety..." Różewicza w reżyserii Brauna i chyba wtedy właśnie chwyciłem bakcyla. Od tamtego czasu nie opuściłem w lubelskich teatrze ani jednej sztuki. Później były jakieś młodzieńcze wiersze, turnieje poetyckie w krakowskich Jaszczurach. W roku 1975 miesięcznik "Scena" ogłosił konkurs na utwór teatralny dla młodzieży szkolnej, otrzymałem dwa wyróżnienia. Z jednej strony poznawałem wiec rzemiosło plastyczne, z drugiej - uczyłem się patrzenia na teatr. Te dwie sprawy zaczęły mi się łączyć w czasie studiów na Wydziale Wychowania Plastycznego w Uniwersytecie Marii Skłodowskiej Curie, gdzie z kolegami podejmowaliśmy pewne działania teatralne i gdzie zaczął powstawać mój Teatr Ognia i Papieru.

- Jak zrodziła się idea tego teatru?

- W którymś momencie wiedziałem już, co chciałbym powiedzieć poprzez teatralny obraz, ciągle nie miałem pojęcia - jak to zrobić. Teatr nieprofesjonalny ogranicza mimo wszystko środki wyrazu zwłaszcza z powodu niemożliwości technicznych. Wreszcie przyszła mi myśl, żeby zrealizować swój pierwszy; scenariusz przy pomocy środków najprostszych - ognia i papieru. W rezultacie pomysł okazał się bardzo nośny, ekspresyjny i ten mój prywatny jednoosobowy teatr funkcjonuje do dziś. Zrealizowałem w tym cyklu cztery przedstawienia: "Cyrk", "Ręce", "Ptak" i "Papier".

- Z teatrem zamkniętym w walizce objechał pan nie tylko Polskę, ale też kawałek Europy. Jak przyjmowane są spektakle, które przecież ze względu na formę zaskakują najbardziej z teatrem obytych widzów?

- Dotychczas Teatr Ognia i Papieru dał blisko 130 przedstawień. Poza krajem występowałem na Węgrzech, we Francji, Holandii i Szwajcarii. Odbiór jest bardzo różny - od entuzjastycznego po całkiem chłodny. Najlepiej wspominam spektakle w środowiskach studenckich, na Konfrontacjach Młodego Tęatru w Lublinie, na Festiwalu Studenckich Teatrów Debiutujących "Start". W czasie i tych przedstawień czułem, że między mną i widownią nawiązuje się autentyczna nić porozumienia, bez której nie może istnieć sztuka.

- Spotkałem się z opinią, że teatr ten w jakimś stopniu wynika z dokonań Leszka Mądzika.

- Każde działanie artystyczne z czegoś wynika, jest kontynuacją czyichś wcześniejszych dokonań, tradycji. Mądzik oglądał moje przedstawienia, widział je też Hasior i żaden z nich nie wytoczył mi dotychczas procesu o plagiat. Nie wiem, na ile mój zamysł jest oryginalny, wartościowy, niech się na ten temat wypowiadają krytycy i estetycy, dla mnie jest istotne przekonanie, że poprzez tę formę wypowiadam siebie, że pokazuję swoje przemyślenia o różnych sprawach. A nawet gdyby ten teatr został określony jako kontynuacja poszukiwań Mądzika, byłby to dla mnie - proszą wierzyć - duży komplement.

- Teatr Ognia i Papieru powstawał, zanim rozpoczął pan żywot reżysera profesjonalnego. Później z Lublina wyruszył pan na północ.

- Tak, do Białegostoku, na Wydział Reżyserii Teatru Lalek warszawskiej PWST i już na pierwszym roku przeżyłem zawodową przygodę reżyserując w Białymstoku "Dokąd pędzisz, koniku?" Rady Mostowej. W czasie studiów bardzo przeżyłem asystowanie przy realizacji sztuki Józefa Hena "Ja, Michał z Montaigne" w Teatrze Polskim w Warszawie. Wtedy obalił mi się jeszcze jeden mit - świętości teatru. Kiedy robiłem mój teatr nieprofesjonalny, marzyło mi się, żeby kiedyś wystąpić na prawdziwej zawodowej scenie, a kiedy na tę scenę wszedłem - zobaczyłem, że od środka rzecz wygląda całkiem inaczej. W momencie, kiedy człowiek przestaje być widzem i wchodzi do budynku teatralnego wejściem służbowym, teatr wydaje mu się statkiem odbywającym rejs bez kompasu. Ten kompas włącza się dopiero na premierze, kiedy często może się okazać, że kierunek był zły. Dlatego w działalności teatru widzę ogromną rolę dla krytyki, ale krytyki rzetelnej, wyzbytej układów i kompromisów. Powinna być ona dla artysty czymś w rodzaju lustra.

- To lustro zajaśniało nad wyraz entuzjastycznie po pana pierwszej w Opolu inscenizacji - "Szewczyku Dratewce". Kolejki do kasy, niekłamane owacje na przeglądzie w Białymstoku, aplauz krytyki. Jak się odbiera taką radosną reakcję na swoje dyplomowe przedstawienie, które właściwie zainaugurowało objęcie przez pana opolskiej placówki teatralnej?

- Ta sztuka zrodziła się z chęci zabawy na scenie - mojej, aktorów i widzów, czyli przede wszystkim dzieci. Chciałem, żeby widownia nie tylko biernie oglądała teatr, ale też żeby uczestniczyła w powstawaniu każdego przedstawienia. Myślę, że to nam się udało. Przedstawienie chwyciło dlatego, że jest inne niż teatr, do którego młody widz się przyzwyczaił. Nie najważniejsza jest w nim rodzaj improwizacji, w której obok scen i postaci pastiszowych pojawia się wiele elementów granych serio. Jestem z tego przedstawienia zadowolony, choć mam świadomość, że prawdziwa ocena dojdzie do głosu po pewnym czasie, kiedy opadną emocje, kiedy ten rodzaj teatralnego zdarzenia nie będzie już budził samego tylko entuzjazmu.

- Często wśród samych ludzi teatru spotyka się głosy deprecjonujące sceny lalkowe w stosunku do Gramatycznych. Nie ma pan kompleksu niższości?

- Dla mnie teatr jest przede wszystkim sposobem na życie, zatem chodzi o to, żeby ten teatr robić możliwie najszczerzej - wobec siebie i wobec widza. Jeśli przyjmie się takie założenie, a ja je przyjąłem, nieważne jest, czy pracuje się w lalkach, w dramacie, czy jeszcze w czymś innym. Chcę po prostu robić teatr, w którym dobrze będzie się czuło dziecko, jak i widz dorosły.

- Jakie przedstawienia zobaczymy jeszcze w tym sezonie?

- W planach repertuarowych mamy do końca sezonu cztery premiery. Najbliższa - "Panto i Pantamto" Henryka Bardijewskiego w mojej reżyserii, później "Machina teatralna" Mauriee'a Yendta w reżyserii Krystiana Kobyłki i "Być królewną" Tadeusza Wierzbickiego, którą zrealizuje sam autor. Ostatnią pozycją będzie przedstawienie grane w czasie tradycyjnych rejsów statkiem po Odrze - nie wiem jeszcze, co wybierzemy.

- W tym roku odbędzie się w Opolu kolejny Ogólnopolski Festiwal Teatrów Lalek. Czego możemy oczekiwać?

- Nie chciałbym, żeby do Opola zjechały wszystkie teatry, co zdarzyło się podczas ostatniego festiwalu. Taki spęd powoduje sporo zamieszania i - wbrew pozorom - ogranicza znaczenie, które powinny mieć tego typu przeglądy. Wyobrażam sobie ten festiwal jako prezentację najciekawszych dokonań scen lalkowych, przy założeniu, że wszystkie zespoły pozostają na niań od początku do końca, co rzeczywiście pozwoli na porównania i wymianę doświadczeń. Chciałbym też, żeby równolegle z festiwalem odbywał się przegląd spektakli teatru amatorskiego, ale - to już sprawa dalszej przyszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji