Artykuły

Wałbrzych. Druga debata nad spektaklem u Szaniawskiego

8 marca odbyła się w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym debata pod hasłem "Wokół klasyki i przedstawienia" z udziałem ludzi teatru i widzów. Tym razem punktem wyjścia miała być "Zemsta". I była, ale nie tylko...

Katarzyna Migdałowska, kierownik literacki teatru

- Chcemy, by punktem wyjścia naszej debaty była nie tyle "Zemsta", ile klasyka w ogóle. To, jak ją rozumiemy i jakiej spodziewalibyśmy się w teatrze. Czy państwo oczekujecie powrotu lub większego udziału sztuk dawnych? Celowo unikam słowa "klasycznych", bo nie zgadzam się, żeby mówić, że przedstawienie jest klasyczne tylko dlatego, że jest zagrane w kostiumach historycznych. Sebastian Majewski, wicedyrektor teatru

- Mówimy tu o dwóch różnych rzeczach - o tekstach klasycznych i o wystawieniu klasycznym. Tekst "klasyczny" to taki, który powstał przed rokiem 1950 (tak chce Festiwal Klasyka Polska w Opolu), czyli istnieje jakiś uzus, który tworzy pojęcie "tekst klasyczny". Wydaje mi się, że ważniejszym problemem jest wystawić coś "klasycznie". Pamiętamy Fredrę ze szkoły, powiedziano nam, że ma być taki w kontu-szach, z wąsami, i na takiego się zgodziliśmy. "Klasyczne" więc znaczy tu "umowne". Olga Haak, b. dyrektor CK w Boguszowie-Gorcach

- Ci, którzy wzdychają do sztuk zrobionych "po bożemu", ulegają jakiemuś złu-

dzeniu. Na pewno każdy, kto chciałby zobaczyć np. "Zemstę" zrobioną zgodnie z kanonami z lat 50-tych czy przedwojennych, wynudziłby się dziś śmiertelnie. Teatr jest sztuką żywą. Jeśli się wystawia klasykę, to wystawia się jq w jakimś celu. Za pomocą tamtego tekstu reżyser chce nawiązać kontakt ze współczesnym widzem. To musi być spójne.

Ryszard Węgrzyn, aktor

- Tekstu klasycznego używa cię, by w wyobraźni widza powstało coś nowego. Oczywiście chciałbym, żeby nie brakło tej klasyki w teatrze, ale chciałbym też, żeby nie zaginęła idea, żeby z "Hamleta" nie zrobił się "Makbet", czy coś w tym rodzaju. No chyba żeby to się stało tak uniwersalne, że tym tekstem można powiedzieć wszystko. Chodzi mi o to, żeby coś z autora pozostało. Reżyser może się do tego dystansować, ale nie chciałbym, żeby to się całkiem przewróciło. Mnie podoba się ten twórczy ferment, który teraz istnieje w naszym teatrze.

Krystyn Hass, nauczyciel

- Większość moich znajomych na sztuki do wałbrzyskiego teatru nie chodzi. Dlaczego? Przyczyn jest wiele. Jest to zbyt nowatorskie, słaba czytelność tekstów, niezrozumiałość fabuły, przeistoczenie się teatru powszechnego w teatr eksperymentalny. To ostatnie byłoby do przyjęcia, gdyby Wałbrzych posiadał kilka teatrów. Zalew wulgaryzmów i golizny, w większości przypadków dla samych wulgaryzmów i golizny, a nie jako środka wyrazu dla określonych sytuacji i emocji. Moja wnuczka z liceum na pytanie, co wyniosła z "Zemsty", odpowiedziała "Zupełnie nic".

K. Migdałowska

- Co pan uważa za teatr "eksperymentalny"? Moim zdaniem nasz teatr eksperymentalnym nie jest. My, owszem, poszukujemy, ale z materią teatru jako taką nie eksperymentujemy. Trzymamy się definicji spektaklu teatralnego.

K. Hass

- Użyłem tego pojęcia kolokwialnie. Tak to jest rozumiane w potocznym obiegu. Wychodzi goły chłop na scenę, no i to już jest jakiś "eksperyment". Ja też jestem przeciwny temu, by Szekspira czy Moliera robić tak samo jak kiedyś. Musimy-to robić tak, żeby jakiś trzon stamtąd pozostał, ale żeby to działo się tu i teraz. Danuta Marosz, dyrektor teatru

- Nie chcemy tracić z pola widzenia faktu, że jest jeden teatr w Wałbrzychu i że nie powinien podążać tylko w jednym kierunku. Uważam jednak za krzywdzącą dla nas opinię, że tu się wyłącznie przeklina, chodzi nago, że podejmujemy tematy, których widzowie nie rozumieją. Wydaje mi się, że mamy prawo trochę ryzykować w wyborze repertuaru. Traktujemy wałbrzyską publiczność jako wyrobioną, taką, która daje przyzwolenie na pewien eksperyment. Za przykład może służyć kielecka "Samotność pól bawełnianych" pokazana na ostatnich "Konfrontacjach". Po spektaklu słyszałam opinie odsądzające go od czci i wiary, a potem okazało się, że publiczność uznała go najlepszym spektaklem "Konfrontacji". Rozumiem, że ktoś może pójść na "Zemstę" nie mając jakiegoś przygotowania i wyjść niczego nie zrozumiawszy. Takie ma prawo. Tak będzie zawsze i trzeba się z tym liczyć.

O. Haak

- Z przykrością stwierdzam, że w wypowiedziach państwa pobrzmiewa pewien ton arogancji: "Myto robimy, chcecie, to bierzcie", "Nie podoba się, to nie przychodźcie". To wy jesteście dla widzów!

D. Marosz

- Zabolało mnie to, co pani powiedziała. Gdyby tak było, to ta debata nie miałaby dzisiaj miejsca. Po to ona jest, że chcemy z wami rozmawiać, słuchać was. Nasze propozycje wypływają właśnie z tego nasłuchu, ze spotkań, z rozmów z publicznością. To nie znaczy, że po tej dyskusji wyjdziemy wzajemnie przekonani. Nie może jednak być tak, że nie będziemy bronić swego zdania. Grzegorz Stawiak, reżyser

- Chciałbym się odnieść do etyki teatru i jego lwórców. Do granic odpowiedzialności. Gdzieś w tym jest pewne zawieszenie między swobodą twórczą a swawolą. Od któregoś momentu zaczyna się swawola, nieodpowiedzialność, eksperymentator-stwo, a nie eksperyment. Dla mnie dekonstrukcja utworu teatralnego, jak np. w przypadku "Zemsty", jest taką metodą, która ociera się o tę swawolę. Jest w tym pewne niebezpieczeństwo. Przywołam tu Saint-Exupery'ego, który powiedział, że "Katedra nadaje sens kamieniom". Jeżeli zdemontujemy tę katedrę i zbudujemy z niej małe szaleciki mówiąc, że są one jakąś repliką katedry, to popełniamy olbrzymie nadużycie. Te szaleciki są oczywiście

użyteczne, a katedra niekoniecznie, ale ja bym jednak wolał katedrę!

Następna debata pod hasłem "O pop-kulturze na marginesie przedstawienia" w oparciu o utwory Olgi Tokarczuk odbędzie się 12 kwietnia o godz. 19.30.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji