Artykuły

Wspomnienie: Wiktoria Skwarczewska-Budkiewicz (1898-1980)

Córka Gabriela i Amelii Skwarczewskich urodziła się w starożytnym mieście Partów - Merw.

Merw, Aszchabad, Samarkanda, Taszkient, Mińsk Litewski, Samara i Sankt Petersburg (Piotrogród, Leningrad) były etapami tułaczki Jej rodziny. Tam stacjonowały jednostki wcielonego do carskiej armii dr Skwarczewskiego.

W 1914 roku Wiktoria została przyjęta do klasy fortepianu prof. Borówki w Petersburskiej Szkole Muzycznej. Miała absolutny słuch, piękny głos i świetną pamięć muzyczną. Marząc o śpiewie, w latach 1918-20 zaliczyła wyższy kurs pianistyczny.

Traktat ryski umożliwił rodzinie w 1922 r. powrót do Polski. Nie bez przeszkód, bo władze sowieckie nie chciały doktora - specjalisty od chorób zakaźnych - wypuścić.

W Warszawie ze względu na trudne warunki materialne Wiktoria dawała lekcje gry na fortepianie, uczyła śpiewu w Szkole Przemysłowej i Miejskiej Szkole Rękodzielniczej. Utrzymując z ojcem sześcioosobową rodzinę, była zaangażowana w ruch harcerski i działalność społeczno-kulturalną Juventus Christiana. Równocześnie studiowała w Konserwatorium Warszawskim w klasie śpiewu, uzyskując dyplom ukończenia studiów w 1930 r. Doskonaliła aktorstwo u Aleksandra Zelwerowicza, a emisję głosu u Grzegorza Orłowa.

Uczestniczyła w konkursach śpiewaczych w Polsce i Austrii, uzyskując wysokie oceny i wyróżnienia. Niezwykła skala sopranu dramatycznego, piękny tembr głosu, muzykalność i świetna prezencja sprawiły, że w 1936 r. została solistką Teatru Wielkiego - Opery Warszawskiej.

Śpiewała partie operowe i operetkowe razem z tuzami polskiej wokalistyki. Na zaproszenie prezydenta I. Mościckiego okazjonalnie występowała na Zamku Królewskim, często śpiewała w kościele akademickim św. Anny.

W czasie wojny ukrywała się z synem pod przybranym nazwiskiem Pawlikowska. Gestapo poszukiwało bowiem Jej męża Bronisława Budkiewicza, który był w kierownictwie Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej.

Po Powstaniu Warszawskim i bolesnej utracie męża w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen Wiktoria razem z synem wyjechała na apel władz w 1945 r. na Ziemie Odzyskane, do Elbląga. W tych trudnych latach za cenę dodatkowych wyrzeczeń wychowywała także córeczkę znajomych, którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim.

W pierwszym dziesięcioleciu powojennego odradzania się Elbląga koncertowała oraz uczyła w szkołach elbląskich. Była profesorem fortepianu i śpiewu w miejskiej, a następnie państwowej szkole muzycznej. Śpiewała często przy własnym akompaniamencie. Tworzyła chóry i zespoły muzyczne. Była współtwórcą życia muzycznego miasta oraz artystycznych wydarzeń Wybrzeża Gdańskiego.

W 1956 r. wróciła do Warszawy i przez 20 lat prowadziła klasę fortepianu w Państwowej Szkole Muzycznej im. Karola Kurpińskiego.

Po przejściu na emeryturę uczyła jeszcze w szkole, ale z pasją, amatorsko zajęła się tkactwem. Opiekowała się też wnuczką Asią, której z miłością poświęcała każdą wolną chwilę. Już będąc w szpitalu, usłyszała nagrany płacz drugiej, nowo narodzonej wnuczki Zosi. Nie zdążyła jej zobaczyć. Umarła 12 stycznia 1980 r. o tej samej godzinie, o której urodziła się 12 dni wcześniej Zosia.

30 lat minęło od połączenia się Wiktorii z Jej zasłużoną dla Polski rodziną na warszawskich Powązkach. Czas ma goić rany. A przecież kiedy piszę to wspomnienie, odczuwam skurcz serca. I chyba nie ma w tym nic dziwnego, bo ten infarkt jest w sercu syna.

Nie tylko w Święto Zmarłych grób w kwaterze 194 jest dowodem pamięci dla osobowości Wiktorii Skwarczewskiej-Budkiewicz. "Trwa człowiek, który odszedł, w tych, co po nim przychodzą".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji