Artykuły

Podzielność uwagi

Rozmowa ze Zbigniewem Zapasiewiczem

Dziś w Teatrze Współczesnym polska prapremiera sztuki Ronalda Harwooda "Kwartet". Jej reżyserem i jednocześnie odtwórcą jednej z ról jest Zbigniew Zapasiewicz.

BEATA KĘCZKOWSKA: Sięgnął Pan po sztukę Ronalda Harwooda, która do tej pory nie była wystawiana w Polsce...

ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ: To nie ja sięgnąłem, tylko dyrektor Maciej Englert. Aktor, pracownik teatru - a nim jestem - nie ma decydującego wpływu na repertuar. Raczej minimalny. Dyrektor Englert znalazł tę sztukę i zaproponował mi jej reżyserię.

Ale to Pan zdecydował?

- Po przeczytaniu przyjąłem tę propozycję. Nie jestem reżyserem nowoczesnym, wizjonerem teatru i mówię to bez ironii. Nie podjąłbym się większych inscenizacji teatralnych. Jestem aktorem i umiem się porozumieć ze swoimi kolegami na płaszczyźnie zadań aktorskich. W zakresie bardzo kameralnych form teatru. Przekazywanie plastycznych wizji i wysublimowanych treści poetyckich jest nie dla mnie. Słabo się w tym poruszam jako reżyser. "Kwartet" mnie zaciekawił, bo to jest czteroosobowy utwór.

Kim są bohaterowie "Kwartetu"?

- Nie chciałbym zdradzać zbyt wiele. To artyści operowi, którzy kariery mają już za sobą. Śpiewacy zawsze wcześniej się wycofują ze sceny. To aktorzy dramatyczni długo żyją i długo pracują. Opera jest zbyt forsowna na to, by ją uprawiać do końca życia.

To cztery indywidualności o podobnych doświadczeniach. Z racji różnych życiowych perypetii znaleźli się w pensjonacie - takim naszym Skolimowie - gdzie postanawiają przygotować występ w rocznicę urodzin Verdiego. Mają zaśpiewać kwartet wokalny z "Rigoletta", który w przeszłości był ich wielkim sukcesem. Puenty oczywiście nie zdradzę.

Grał Pan już w kilku sztukach Harwooda...

- Tak, ale ten Harwood jest zupełnie inny niż wcześniejsze utwory, z którymi się zetknąłem. Wspólnie z Wojciechem Pszoniakiem grałem w polskiej prapremierze "Garderobianego" w reżyserii Zygmunta Hubnera. Harwood, mając za sobą swoje doświadczenia aktorskie, zmierzył się tu z materią teatru.

Potem w telewizji zagrałem w "Za i przeciw" i jeszcze w "Człowieku do wszystkiego" - te dwie sztuki sięgały bardziej serio w społeczne uwikłania. Ich bohaterowie to ludzie rozliczani za grzechy współpracy z hitleryzmem, zbrodni wojennych.

"Kwartet" to inny typ Harwooda, lżejszy, patrzący z dystansu. Nie wgłębia się w problemy starości, nie analizuje psychologii starego człowieka. Ot, taka fotografia czworga starzejących się ludzi, którzy skazani są na wspólny pobyt. To w gruncie rzeczy dobrze napisana, liryczna komedia. Ale ma też akcent sentymentalny. Jest zabawna, sporo jest w niej rzeczy dowcipnych. Czy w naszym wykonaniu okaże się zabawna, tego nie wiem. Ale takie było założenie autora i nasze.

Czy reżyserowanie tej komedii kryło w sobie jakieś niebezpieczeństwa?

- Każda reżyserią kryje w sobie jakieś niebezpieczeństwa. W tym przypadku główna trudność polegała na tym, że ja gram i reżyseruję. To był rodzaj schizofrenicznej sytuacji, kiedy musiałem jednocześnie próbować swoją rolę i patrzeć, jak to się wszystko układa na scenie i jak grają koledzy. Ale to bardzo ciekawe doświadczenie. Coś podobnego działo się przy reżyserowaniu "Adwokata i róż", tyle że moja rola miała tam inny rytm. Tutaj jesteśmy cały czas razem. To ciekawe przeżycie, ale też pewien rodzaj trudu psychicznego. Obowiązywała mnie stała podzielność uwagi.

Scenografię do "Kwartetu" przygotowała Dorota Kołodyńska. To już po raz kolejny doszło do współpracy.

- Nasza współpraca zaczęła się w 1995 roku, kiedy robiłem dyplom ze studentami złożony z "Odprawy posłów greckich" i wierszy Herberta. Dorota i jej koleżanka Katarzyna Proniewska-Mazurek zrobiły scenografię, która była ich pracą dyplomową w Akademii. Okazały się osobami bardzo twórczymi. I tak się zaczęła nasza współpraca i przyjaźń pewnego rodzaju. Kiedy cokolwiek robiłem, zapraszałem Dorotę. Przygotowaliśmy tu we Współczesnym "Adwokata i róże" Szaniawskiego, "Wszystko w ogrodzie" Albee'ego , "Lalkę" Herberta dla Teatru Telewizji. Mamy też za sobą teatralną, bardzo dla mnie ważną i niedocenioną działalność objazdową, tam też mi pomagała scenograficznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji