Żarliwość mickiewiczowskiego Konrada
Garderoba aktorska w Teatrze Polskim w Poznaniu. Schodzimy w dół krętymi schodami, jak z jakiejś latarni morskiej.
Przyszedłem tutaj, by porozmawiać z Mariuszem Sabiniewiczem o jego roli Konrada w poznańskich "Dziadach".
- Jestem z Poznania - mówi aktor. - Teraz mam 24 lata. Liceum Ogólnokształcące kończyłem na Ratajach. I występowałem wówczas w teatrze amatorskim "Sieć" prowadzonym przez Janusza Tycnera w "Trojce". Brałem też udział w konkursach recytatorskich, przygotowałem monodramy.
Do szkoły teatralnej w Łodzi dostał się za pierwszym razem. I potem dyplom robił w przedstawieniach Adama Hanuszkiewicza, "Maria i Voyzeck" Georga Buechnera oraz Eugeniusza Korina "Ostatni" Maksyma Gorkiego. U E. Korina teraz grał w jego spektaklu "Kosmos" według Witolda Gombrowicza; przedstawienie będzie pokazane w telewizji.
Szkoła aktorska którą ukończył w 1986 roku, dała podstawy dykcji, tańca, ruchu, zorientowania w literaturze.
Oczywiście, praca w teatrze jest zupełnie czym innym. Szkoła przy tym to była właściwie zabawa. Bo tutaj trzeba się poddawać sprawdzaniu przed publicznością. Na przykład w czasie Wielkiej Improwizacji zdarza się, że dostaje brawa przy otwartej kurtynie. To największa satysfakcja dla aktora. Przynosi wiarę, że to co się robi, jest potrzebne innym.
Mówię, że Konrada grał kiedyś w Teatrze Polskim Juliusz Osterwa...
Słyszę w odpowiedzi, że postać Konrada to jest bardzo duża szansa dla młodego aktora, który niedawno skończył szkołę. Szansa i szczęście, że tak szybko spełniają się marzenia o ważnej roli.
Pytam, co chce powiedzieć przez swego Konrada. Mówi, że chce dotrzeć przede wszystkim do młodych ludzi. Do młodego pokolenia. Wie, że to nie jest łatwe, bo przecież za mało jest w życiu tych młodych - myśli, ducha, pasji, czegoś delikatnego.
Chciałby ze sceny nawiązać kontakt z młodymi. Poprzez postać Konrada dotrzeć do nich - ze sobą. Po prostu ze sobą. Bo tu nie chodzi przecież o formę sceniczną, ale o żarliwość, chęć myślenia. To właśnie ma innym do powiedzenia.
Stwierdza, że nie miał przedtem żadnego osobistego stosunku do twórczości Adama Mickiewicza. Ale Wielka Improwizacja jest wspaniale napisana. Nie da się jej powiedzieć bez żarliwości, wewnętrznego napięcia. To jest zbyt dobrze napisane, żeby nie zobowiązywało aktora.
A marzenia? Na ogół wszyscy aktorzy mówią, że nie chcą grać Hamleta. A on, pierwszy po dziesiątkach lat mickiewiczowski Konrad w Poznaniu - o tej roli marzy. Może dlatego, że problemy Hamleta, jego emocje i sprawa czynu są bliskie roli Gustawa - Konrada.