Artykuły

KOLEKCJA SMUTKÓW

"Wujaszek Wania" na Swiebodzkim

Kończy się wiek XIX, a zaczyna seans upokorzeń - "Wujaszek Wania" Jerzego Jarockiego na Scenie na Swiebodzkim to opowieść o tym, że ludzie niepotrzebni bywając łotrzykami, pielęgnują smutek zamiast marzeń.

Jarocki ma duszę kolekcjonera malarskich bibelotów. Wabi widzów pokazując groteskowe zachowania, twarze-maski, manekiny ciał. Chętnie pokazuje podczas przestawienia detale, np. ugięcie palca do wyimaginowanego cyngla po tym, gdy sponiewierany przez życie Wojnicki nieudolnie pragnie zastrzelić Sieriebriakowa. Ujrzymy dłoń Soni, z ikon rodem, przysięgającą, że świat ma sens.

Jerzy Jarocki zbiera w tym spektaklu raczej figury niż pełnokrwistych bohaterów. Choć pokazuje wirującego w piruecie tanga Astrowa i jego chłopięce, zmysłowe skradanie się ku Helenie, to innych - np. Wojnicką - oglądamy z książką przyklejoną do dłoni, z plecami przyklejonymi do ściany niczym na portretach Rodakowskiego. Potem za reżyserem - scena po scenie - schodzimy z tym dość jednak statycznym albumem scen-fotografii przed oczami do mrocznego jak krypta gabinetu. Tam już nikt nikomu nie ma nic do powiedzenia prócz upokarzających banałów: żyć trzeba, już się nie zobaczymy, trzeba pracować.

Oglądamy manekiny: profesora-satrapy, postarzałej kokietki, patetycznej brzyduli, nieudacznika, niani czy marnego plenipotenta. - Mogłem być Dostojewskim - kłamie z przekonaniem Wojnicki. Pozostali bohaterowie także żyją w kłamstwie i dlatego trudno zrozumieć, dlaczego niezaspokojonej zmysłowo Heleny nie mogło uszczęśliwić małżeństwo z podagrykiem. To, że jego praca naukowa nikomu nie jest potrzebna nie stanowi powodu do odrzucenia. Sieriebriakow równie przypadkowo rujnuje porządek życia i wiarę w elementarną uczciwość pozostałych bohaterów. Strasznie dużo tu przypadków. Jak w życiu?

Gdyby nie Astrow Wojciecha Kościelniaka, pełen wigoru, żaru, a czasem dystansu i nonszalancji wobec własnej osoby, na scenie byłoby jak w muzeum figur woskowych. Nikt - prócz Kościelniaka - tu nie uwodzi, nie mówi, nie szepcze przekonująco. Są jak plakaty. Nie ma trójkątów małżeńskich. Bo ich miłości i ich życia nie mogą się spotkać, a tytułowy wujaszek Wania Krzysztofa Dracza wzdycha najczęściej jak Albin ze "Ślubów panieńskich" lub niespodziewanie ciska pioruny. Poza nimi grają: Halina Skoczyńska, Edwin Petrykat, Agnieszka Grzybowska, Mirosława Lombardo i Krzesisława Dubielówna. Spektakl zdecydowanie dla kolekcjonerów smutku.

Antoni Czechow, "Wujaszek Wania",

reż. Jerzy Jarocki, scen. Jerzy Juk-Kowarski,

muz. S. Radwan. Spektakl 10 stycznia.

Scena na Swiebodzkim

- Teatr Polski we Wrocławiu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji