Artykuły

O ludziach z baraków

"Prycze stłoczone w ciasnej salce baraku. Kapiąca wciąż woda i to błoto, wciskające się zewsząd; żelazne szafki i kuferki przywiezione ze wsi. Oto atrybuty i sceneria dramatów "ludzi w gumiakach i kufajkach" - bohaterów kilku opowiadań i widowisk tzw. produkcyjnych - ale "odbrązowionych". Do nich wypada zaliczyć sztukę Edmunda Niziurskiego Ucieczka z Betlejemu, która wystawiona w tv po dobrze przyjętym widowisku Broszkiewicza Ta wieś, Mogiła, sprawiła miłą niespodziankę.

Ludzie z baraków - to środowisko bardzo dziwne i interesujące. To ludzie, którzy pierwsi stają na nowych budowach by zacząć od "czarnej roboty". Ludzie o różnym pochodzeniu społecznym, z bogatym bagażem przeżyć osobistych. Ludzie "szarzy" i "nieefektowni", ale przecież dokonujący tak wiele. Bez nich nie byłoby ani Nowej Huty, ani Turoszowa, ani tylu innych. Temat fascynujący naszych pisarzy nie dał - jak dotąd - zbyt ciekawych rezultatów - stosownie do jego możliwości. Zagłębiano się w niebezpieczne korytarze "czarnej literatury", epatując błotem i trudnymi warunkami - jako rzekomymi symbolami naszej rzeczywistości - a nawet kondycji ludzkiej, bądź to uciekano się do ryzykownych ideowych uproszczeń, jakich nie uniknął nawet w swej sztuce Broszkiewicz. Ostrość konfliktów "ludzi z baraków" innego bywa pokroju. Dlatego większy sukces rokuje ta tematyka pisarzowi, który potraktuje rzecz opisowo - bacząc na dramaty ludzkie i obyczajowe. Niziurski poszedł po tej drodze i zyskał sukces.

Ucieczka z Betlejemu, nieudana próba ucieczki z baraków na nowej budowie, gdzie i zaopatrzenie niedomaga i woda wciąż zalewa - jest opowieścią o ludziach, o próbie ich kolejnego rachunku z samymi sobą i swoją przeszłością. Rachunku pozytywnego. Każdy z piątki "uciekinierów" ma inne racje, które skłaniają go do ucieczki i powrotu. Ale racje te są indywidualne i interesująco umotywowane. Poszukiwaniem ciepła i domu przez jednego, "stabilizacji" przez innego, w końcu uświadomionych sobie - jako ideały złudne i nieosiągalne. Okazuje się, że "don juan" z baraku - Gienio Oracz, jest po prostu wrażliwym i smutnym chłopcem, "gołębiarz" Pacała - skrzywdzonym przez syna ojcem, tyrającym od 20 lat w błocie, a "idealista" Wielbut - człowiekiem, który bez poczucia, że jest potrzebny i niezastąpiony - nie może żyć. Takich mikrodramatów jest tu więcej.

Oczywiście, kiedy postawimy pytanie - na ile sztuka Niziurskiego posiada walory poznawcze, co nowego wnosi do obrazu naszej rzeczywistości, ile w niej autentyzmu a ile mitu środowisk z baraków - odpowiedź nie będzie wielkim hymnem na cześć autora. Ucieczka z Betlejemu nie ma takich ambicji jak np. sztuka Broszkiewicza o Nowej Hucie; ale odmienność założeń nie świadczy wcale o słabościach utworu. Rzecz po prostu w innych celach. Autor widowiska Ta wieś, Mogiła chciał postawić ważny problem - autor Betlejemu opowiedzieć wcale interesującą historyjkę obyczajową, utkaną współczesnymi realiami i zrobił to równie dobrze, jak pierwszy.

Traktując w tych kategoriach Ucieczkę, możemy powiedzieć, iż mieliśmy do czynienia z jednym z niewątpliwie ciekawszych przedstawień tv o tematyce współczesnej, bo spełniającym warunki widowiska komunikatywnego i nie pozbawionego ambicji. W końcu Niziurski bardzo umiejętnie pokazuje mentalność ludzi z baraków, bez publicystycznych szwów, ładnie przeprowadza ewolucję postaw bohaterów, tak że finał nie jest sztucznie dopisanym do wcześniejszego, ostrego obrazu - happy-endem. Widowisko w swym optymizmie jest prawdziwe - obalając mity środowiska - autor trafił we właściwy ton uczuciowy, pokazując jak wiele jednak tych ludzi, wbrew słownym zastrzeżeniom, z pracą wiąże, jak są z niej dumni, mimo wszystko. To cenny głos mimo swych określonych skromnych ambicji.

Zwarte i interesująco poprowadzone przedstawienie zawdzięczamy dobremu rzemiosłu i adaptacji Zbigniewa Kuźmińskiego, który rzecz zrobił płynnie i "filmowo", w tym dobrym znaczeniu. Na sukces widowiska złożyły się - poza walorami tekstu - role aktorskie, które wymagały wiele trudu, by nasycić je indywidualnymi i przekonującymi rysami świetny majster Pacała - kreacja Jana Świderskiego, równie udane sylwetki Gieńka - Zaorskiego, Wiktorka - Turka, Edzia-Operatora - Nalberczaka, mniej udał się demoniczny kierownik, Jan Wielbut - Stanisława Jasiukiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji