Artykuły

Znów mniej o jednego

292 Krakowski Salon Poezji "Wiersze Tadeusza Śliwiaka" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Dwa, może trzy razy przed niedaleką śmiercią Tadeusza Śliwiaka widziałem jak żyje. Żaden z tych krajobrazów nie trwał dłużej niż pół godziny. I nic w nich pamiętnego - Śliwiak po prostu siedział.

Dwa, trzy razy widziałem przez pół godziny jego łokcie na blacie, dłonie senne. Palce lewej - na filiżance. W prawej - głowa, niby kamień biały w muszli na pionowym przedramieniu, "czyhając na dźwięk", jak rzekłby inny poeta. Noga nieruchoma na nieruchomej nodze. Kark nie skory do napięć. Palił? Nawet jeśli, to też - jak wszystko w nim, jak wszystko w każdym z nas, cośmy ciepłym zmierzchem tkwili tutaj, w ogródku knajpy Vis-a-Vis - nie byłby wyczyn godny uwiecznienia.

Siedział po prostu, nad kawą pod jemiołą, cierpliwie czekając, aż skończy się czas kawy, czyhania na dźwięk, i będzie można powoli wrócić do domu. Wtedy recytowałem sobie jego starą frazę: "Chodzi poeta po mieście i nikt go nie poznaje". Gdy skulony znikał w tłumach na Wiślnej, przyłaził skądś wiersz "Wariant wojny" - słowa, co je w niedzielę na Salonie Poezji Andrzej Grabowski czytał. "liczyliśmy siebie i wciąż o jednego było nas za mało /.../ biegaliśmy nocą z pochodniami po śniegu /.../ zaglądaliśmy do szop i drewutni/ bo o jednego było nas za mało /.../ patrzyliśmy po drzewach i po studniach/ obawiając się że tym którego szukamy/ może być każdy z nas/ i właściwie do dzisiaj nie wiemy na pewno/ kto z nas zaginął kto się uratował." Już nie było widać skulonych pleców w tłumach na Wiślnej. I tak, dwa, może trzy razy. Mało?

Tak, mało. Wtedy, w 1993, albo 1994, w roku jego śmierci, gdy choroba dzień za dniem wtrącała go w coraz dłuższe sny na jawie - kto pamiętał o Śliwiaku? Ilu wciąż jeszcze czytało stare jego tomiki? Kto rozpoznawał postać idącą wolno przez tłumne miasto? I kto, niechby i z największym mozołem, lecz jednak łączył legendarny, przez Halinę Wyrodek w "Piwnicy pod Baranami" śpiewany song "Ta nasza młodość" ze Śliwiakiem właśnie? A dziś, w 2010? Niewielu wtedy, żałośnie niewielu. Dziś - nikt. Bolesne to?

No właśnie. Rzecz może dziwna, dziwacznie wstydliwa, ale w ciemnych tych odpowiedziach: "niewielu", "nikt" - nie ma bólu. I to jest dobre. Na ostatnim Salonie Poezji, kiedy Grabowski i Błażej Wójcik czytali wiersze Tadeusza Śliwiaka - to było najlepsze. Brak bólu, zwłaszcza bólu malowniczego, koturnowego, operetkowego prawie. Myślę, że chciałby, aby piętnaście lat po śmierci pamięć o nim i słowach jego była spokojna, normalna tak, jak spokojny, normalny był Salon jemu poświęcony.

Cieszyłoby go mruczące czytanie Grabowskiego - lektura prywatna, intymna, jak każde czytanie samemu sobie, tylko sobie, w wielkim pokoju pełnym czarnych, nieruchomych rzeczy, w ciszy lepkiej, na dnie nocy? Z pewnością. I cieszyłby go podobnie samotny, lecz nie tak zmęczony (nad tym trzeba długo pracować?), nie tak dokumentnie wyzuty ze złudzeń (to przyjdzie, bo jest nieuchronne?) głos Wójcika. A najbardziej uradowałby go oczywisty związek oczywistej zgody: proste czytanie wierszy przecież najprostszych pod słońcem, klarownych, wręcz oczywistych, wierszy pełnych zdań prawie tak powszednich, jak te, co je dukasz, próbując żyć.

Na przykład: "Aby zrozumieć drzwi/ trzeba je otworzyć". "Jestem chory/ Śnieg pada/ już pokrył całą kołdrę/ i pełno go na poduszce." "My jesteśmy jeszcze po tej stronie/ A wy już po drugiej/ Ale zupełnie możliwe/ że wy mówicie to samo/ o nas." Tak, na planecie takich słów ból - o ile jest, a jest, bo inaczej się nie da - nie ma szans na malowniczość, przytup, arię, na operetkowe rwanie włosów. Tutaj ból cichy jest. Jak głowa w ręce, nad kawą pod jemiołą dzień po dniu czyhająca na dźwięk. Po czym już i to nie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji