Artykuły

Mercedes i dusza

"Noc" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Gazecie Krakowskiej.

Dusza Mercedesa ukryta jest pod maską. Wielbiciele niemieckiej motoryzacji, wśród których niemało jest Polaków, uwielbiają to regularne murmurando silnika, ten pieszczący uszy dźwięk nigdy nie zepsuty najmniejszym chrząknięciem, czkawką, czy znanymi z naszych rodzimych maluchów odgłosami krztuszenia.

W "Nocy" Andrzeja Stasiuka sprawia on, że twardzi faceci made in Poland nie mogą powstrzymać się przed drobną nim przejażdżką z Zachodu na Wschód, w myśl niemieckiego dowcipu "Jedziesz do Polski? Twój samochód tam już jest". Na scenie Starego Teatru razem ze Stasiukiem zabrał ich w tę podróż reżyser Mikołaj Grabowski, który jednak zdaje się był bardziej zainteresowany powierzchowną urodą karoserii, niż pracą silnika.

W "Nocy" zagrali polscy i niemieccy aktorzy, których języki przenikały się na scenie, tworząc interesującą jakość. Tym bardziej, że historia Stasiuka dotyczy narodowych stereotypów, które układają się tu w zabawne paradoksy. Polacy to według nich złodzieje. W smutnych miasteczkach na Wschodzie czekają na nich kobiety i psy uwiązane z biedy na zbyt krótkich łańcuchach.

Jednak pewnego razu zdarza się wypadek. Młody człowiek zostaje zastrzelony przez pilnującego swojej własności Niemca. Umierając rozstaje się z duszą. To najlepsza scena w przedstawieniu Grabowskiego. Kiedy dziewczęca, zmysłowo wyginająca pozbawioną obcasa nóżkę Dusza, czyli Roma Gąsiorowska tłumaczy Ciału Oskara Hamerskiego, dlaczego nie może w niego z powrotem wejść, na scenie tworzy się wreszcie jakieś napięcie.

To co dzieje się między aktorami sprawia, że spektakl przenosi się w głębsze nieco rejony, zatrzymując się nie tylko na poziomie opartych na stereotypach dowcipów, mówiących

o tym, że Niemiec jest porządny i ma wyglansowane buty, a Rosjanin to dzikus, który gotuje kurę z piórami.

Mimo fantastycznej muzyki Mikołaja Trzaski, dobrego pomysłu z chórem kobiet komentujących sytuację i nieźle skonstruowanego tekstu, przedstawienie nie ma siły emocjonalnej, która pociągnęłaby za sobą widzów, zmuszając ich do refleksji nad tym, czy znaleźliśmy już nasze miejsce w Europie i jak naprawdę odbieramy i jesteśmy odbierani przez naszych sąsiadów.By zadać te pytania, trzeba jednak zajrzeć do ukrytego pod maską silnika, a nie tylko ślizgać się po powierzchni karoserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji