Artykuły

Wywiad nieautoryzowany

Przedarłszy się przez kordon na bordo ubranych hostess - odnajduję "Trzy siostry" w studio nr 5. Nad drzwiami płoną czerwone światełka, znak, że nagranie trwa. W reżyserce - redaktor programu, Zofia Szczygielska sadza mnie na krześle, skąd spoglądam ma monitory. Niedługo jednak:

- Bardzo panią przepraszam, ale pan profesor powiada, że pani obecność go peszy. Broszę więc przejść obok. Wprawdzie tam nie ma kolorowego obrazu...

Zasiadam na trzy bite godziny przed monitorami. Zaczyna się normalna praca przy zapisie na taśmę magnetowidu: pięć minut nagrywania - dziesięć lub więcej próby. Zresztą nie ma na to reguły, zależy kto się sypnie: aktor, reżyser, światło, dźwięk, operator - możliwości jest wiele. Na szczęście wpadek jest mało, jak mnie zapewniają to nagranie idzie bardzo sprawnie. Napięta atmosfera udziela się nawet mnie. Ktoś kiedyś mi powiedział, że bez "nerwów" nie będzie dobrego programu. Możliwe.

Spoglądam przez szybę w dół, w kierunku studia. Jest tam kolorowo, przestronnie, nastrojowo. Na lewo etylowa jadalnia, na prawo - białe brzózki. Czechowowski klimat, uzyskany dzięki zabiegom scenografa Jana Banuchy.

W jadalnym, wokół długiego stołu zgromadzeni bohaterowie spektaklu. Jedzą, rozmawiają.

- Pełnymi gębami, jedzcie pełnymi gębami - woła reżyser, prof. Aleksander Bardini, przerywając nagranie.

- Ba - komentuje z cicha ktoś obok mnie - oni się przecież pochorują: wczorajsza herbata, marmolada, chrzan... ryzykowne menu.

- To nie dadzą im nic do jedzenia naprawdę? - dziwi się drugi głos - ani indyczki z jabłkami, ani pieroga, o czym mówi Masza?

Scena z jedzeniem już nagrana. Jedziemy dalej. Ale oto w drzwiach stają dwaj młodzi oficerowie, taszczący kosz kwiatów.

- Co to za kosz? - dziwi się znowu ktoś mniej wtajemniczony.

- Pani Szczygielska powiedziała, że to wierna kopia kosza z MCHAT-u.

Oficerowie niezbyt sobie radzą z bagażem, wobec czego zbiega do nich na dół reżyser i z lekka sapiąc pokazuje, jak ma wyglądać ukłon dziarskiego, młodego oficera.

Szczęśliwie i tę scenę mamy poza sobą. Czas biegnie, ale jeszcze przed przerwą obiadową udaje się nagrać scenę z Nataszą i Andrejem wśród brzózek.

- Czy teraz dawać te ptaszki? - pyta operator dźwięku.

- Jak zacznie całować - odpowiada reżyser. Reżyser TV jest wprawdzie zdania, że od razu, ale dochodzą w końcu do porozumienia.

Na plan wbiega Natasza (Anna Szczepaniak).

- Nie, nie - przerywa reżyser - wbiegać ma rozszalała, rozczochrana baba, a nie dziewczyna pełna wdzięku.

Powtórka. I jeszcze, i jeszcze. Dobrze. Za Nataszą wpada na scenę Andrej (Władysław Kowalski). Uspokaja zdenerwowaną dziewczynę, a gdy skłania mu głowę na ramię - ogarnia go fala czułości. Padają słowa wyznania, ona zastygła, cała zamieniona w słuch. On zaczyna ją całować.

- Oprzyj plecy o brzozę - przerywa potok namiętnych pocałunków głos reżysera.

- Kiedy ta brzoza się chwieje - odpowiada wyrwana z letargu Natasza.

- Może ja ją będą podtrzymywać przez plecy Nataszy - proponuje Władysław Kowalski.

- Do cholery, żeby z powodu zakichanego młotka aktor musiał myśleć o takich sprawach - wścieka się reżyser.

Władysław Kowalski po raz drugi całuje jeszcze goręcej.

- Brawo od wszystkich panów! - cieszy się reżyser.

Po obu stronach szklanej szyby rozlega się śmiech: przy przeglądaniu nagranej sceny śmieją się sami wykonawcy. Jest w tym śmiechu ulga, odprężenie po wielu godzinach nerwowej pracy. Przerwa obiadowa.

- Panie Profesorze, proszę o parę słów... - zaczynam, ale Profesor osadza mnie z miejsca:

- Przepraszam, ale ja w ogóle nie udzielam wywiadów.

Idziemy korytarzem, schodzimy po schodach, Profesor jak najserdeczniej usiłuje tłumaczyć, dlaczego nic nie powie. Zgadzamy się jedynie co do paru ogólnych spostrzeżeń: że telewizyjny spektakl "Trzech sióstr" Czechowa wprowadza pewne novum: po pierwsze zamiast znanych aktorek - trzy młode dziewczyny, studentki: jako Olga - Ewa Ziętek, Masza - Krystyna Janda i Irina - Joanna Szczepkowska. Za to obsada męska - są to słowa Profesora - dobrana wedle zasady trenera Górskiego: same renomowane nazwiska. Zbigniew Zapasiewicz, Tadeusz Kondrat, Bronisław Pawlik, Władysław Kowalski, Piotr Fronczewski, Jerzy Kamas, Marek Walczewski (wymieniany bez żadnej troski specjalną kolejność). No i wreszcie reżyser postanowił "wyjść z pudełka", prowadzić sceny w plenerze...

Profesor zwraca mi uwagę, że dla naszego, kobiecego pisma będzie chyba interesujące odnotowanie faktu, iż przedstawienie przygotowują w większości kobiety: reżyser TV - Barbara Borys-Damięcka, kierownik produkcji - Agnieszka Ostrowska, redaktor programu Zofia Szczygielska, opracowanie muzyczne - Teresa Bancer, światło Anna Rusin, asystent reżysera - Joanna Nawrocka... można tak jeszcze wymieniać kilka nazwiska.

No, a profesor Bardini? Profesor Aleksander Bardini opracował tekst, reżyseruje i... gwiżdże! (tak, tak, dosłownie, przy akompaniamencie gitary) piękną, starorosyjską melodię. Czyni to zresztą z nadzwyczajną ekspresją!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji