Artykuły

Lublin. Udany rok u Osterwy

Czytelnicy "Kuriera" interesujący się problematyką kulturalną wiedzą dobrze z naszych publikacji, jak w Teatrze im. J. Osterwy wyglądał rok 2009 pod względem artystycznym. Mówiąc najkrócej - dyrekcja i zespół mają powody do zadowolenia, bo o kolejnych premierach teatru było głośno, i to nie tylko w Lublinie.

Dobre recenzje oczywiście bardzo cieszą, ale najlepszym miernikiem sukcesu spektaklu jest jego powodzenie u widzów.

Zapytałem o tę kwestię Krzysztofa Babickiego, dyrektora artystycznego teatru. Okazało się, że pod tym względem było równie dobrze. W 2009 roku na afiszu było 16 realizacji, a teatr dał w tym czasie 182 przedstawienia, co w placówce dysponującej tylko jedną sceną jest wynikiem lepiej niż dobrym. Wiele teatrów w Polsce o takim wyniku może tylko pomarzyć. A w dodatku nie były to spektakle grane do pustych krzeseł.

Przedstawienia Teatru Osterwy obejrzało w ubiegłym roku ponad 45 tys. widzów, a średnia frekwencja wyniosła ponad 80 proc., nawet w grudniu, kiedy większość z nas ogarnia świąteczna gorączka. To oczywiście przełożyło się na pieniądze - wpływy z biletów przekroczyły 902 tys. złotych, a trzeba dodać, że w porównaniu do innych placówek ich cena wcale nie jest najwyższa.

Teatr Osterwy z powodzeniem zaistniał też poza Lublinem, pokazując "Sarmację" [na zdjęciu] w warszawskim Teatrze Polskim oraz spektakl "Rock'n'roll" w Krakowie, w nowym gmachu tamtejszej opery. Warto przy tym dodać, że owe wyjazdowe spektakle były grane w wielkich salach, dwukrotnie większych niż lubelska, a mimo to frekwencja na nich była 100-proc.

- Te statystyki to oczywiście powód do satysfakcji - mówi Krzysztof Babicki. - Ale jeszcze bardziej cieszy to, że ludzie chodzą nie tylko na spektakle lżejsze, lecz także te trudniejsze. Komedię Szekspira czy sztukę Woody'ego Allena można wystawiać "w ciemno", bo to frekwencyjne pewniaki. Ale już przeniesienie na scenę prozy Myśliwskiego czy Schulza było jednak pewnym ryzykiem. Tymczasem okazało się, że zarówno "Widnokrąg", jak i "Noc wielkiego sezonu" wcale nie ustępują tym repertuarowym hitom. To pokazuje, że warto podejmować ryzyko, warto doceniać publiczność, bowiem nie tylko schlebianie jej gustom może zapewnić powodzenie.

A dodatkowym powodem do radości była ZASP-owska Nagroda im. Andrzeja Nardellego przyznana Mikołajowi Roznerskiemu za rolę właśnie w "Widnokręgu".

Rok 2009 w Teatrze Osterwy można zatem śmiało uznać za udany. Gratulujemy i życzymy, by rok bieżący był równie dobry, a nawet jeszcze lepszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji