Zbrodnia goni zbrodnię
"Hamlet" intryguje opinię publiczną od zawsze. Tak było, kiedy Andrzej Wajda inscenizował szekspirowski dramat w Gdańsku z Edmundem Fettingiem, tak było, gdy Adam Hanuszkiewicz wystawił w Teatrze Narodowym "Hamleta" z Danielem Olbrychskim , czy kiedy Gustaw Holoubek w stołecznym Dramatycznym wyreżyserował tę sztukę z Piotrem Fronczewskim. Po kilkunastu latach, na tej samej scenie, reżyser filmowy Andrzej Domalik, który niedawno na festiwalu w Gdyni prezentował swój nowy, piękny film "Nocne ptaki", przygotował spektakl "Hamleta" z młodym aktorem Mariuszem Bonaszewskim w roli tytułowej.
- Pańskie pierwsze zetknięcie z tą sztuką odbyło się w kinie czy teatrze?
- Dzieckiem będąc najpierw obejrzałem filmową wersję Grigorija Kozincewa. Wtedy odebrałem tę opowieść jako coś okropnego, mrocznego i nudnego. Dopiero po latach, kiedy czytałem przekład Jerzego S. Sity, a zajmowałem się już zawodowo filmem, pomyślałem, że to wprost niezwykły scenariusz, historia opowiedziana z wszelkimi wymogami ekranu.
- Po czym jednak spotykamy się w teatrze...
- Kiedy bowiem przeczytałem z kolei przekład Stanisława Barańczaka, z kolei uległem pokusie, by rzecz wystawić na scenie.
- Czy Hamlet Domalika to polski dzisiejszy bohater?
- Traktuję go jako bohatera europejskiego i dopiero w takiej perspektywie jest to także bohater polski. Oczywiście, nie ma powodu, aby opowiadać o Hamlecie wczorajszym. Musi to być postać poruszająca czy nawet prowokująca widza dzisiejszego. To niezbędne, nieuniknione.
- Proszę powiedzieć, czy koncepcja interpretacji najsłynniejszego z pytań - być albo nie być - nasunęła się panu od razu w momencie przystąpienia do pracy nad przedstawieniem?
- Miałem rozmaite pomysły inscenizowania tego monologu. Po trzech miesiącach prób dopiero w ostatnich dniach skrystalizował się kształt tej sceny, ale premierowe przedstawienie może jeszcze nie być ostatecznym rozwiązaniem, co do tego chciałbym się zastrzec.
- Czy będąc więzieniem, szekspirowska Dania może uchodzić za państwo prawa?
- W miejscu, w którym zbrodnia goni zbrodnię, a jeden spisek pociąga natychmiast następny, prawo spełnia funkcję pozorną, mizerną.
- Jestem ciekaw, co pan postanowił w kwestii Fortynbrasa?
- Zachowałem ten wątek i co więcej, chcę mu nadać nawet nieco szerszy wymiar. Jak wiadomo, w tragedii Szekspira to postać trochę egzotyczna, pojawiająca się na zasadzie Deus ex machina. Fortynbras za jednym zamachem zgarnia całą pulę, nad którą inni męczą się przez... dwie godziny. Próbuję ten wątek wzbogacić o specjalną intrygę, jednak nie mogę teraz niczego więcej tu zdradzić. To tajemnica spektaklu.
- Dziękując panu za rozmowę zadam sakramentalne pytanie - kino czy teatr będzie po "Hamlecie" pana następnym pragnieniem?
- Jestem tak skrajnie wyczerpany, że jedyną rzeczą, której pragnę, to porządnie się po premierze wyspać...