Artykuły

Batożenie Europy

"Noc" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Schauspiclhaus w Düsseldorfie. Pisze Zbigniew Bochenek w Newsweeku Polska.

Wyreżyserowaną przez Mikołaja Grabowskicgo prapremierę tragifarsy "Noc" Andrzeja Stasiuka publiczność nagrodziła burzliwą owacją. Pisarz zupełnie nie zważając na poprawność polityczną, wyciągnął w niej na światło dzienne wszystkie polsko-niemieckie stereotypy. Nie popuścił przy tym żadnej ze stron, choć Niemców batożył dotkliwiej.

Ta otwartość, mimo że bolesna, przyjęta została z pokorą. Polsko-niemiecka "Noc" rozpoczęła 8 stycznia cykl przedstawień o nowej Europie. W Düsseldorf5e swoje dramaty o spotkaniu Wschodu z Zachodem pokażą jeszcze Jurij Andruchowycz z Ukrainy, Jachym Topól z Czech i Peter Zilahy z Węgier. Latem 2006 r. wszystkie spektakle będzie można zobaczyć podczas Europejskiego Eestiwalu Teatralnego w Dusseldorfie.

Tymczasem 3 lutego w krakowskim Starym Teatrze odbędzie się polska premiera "Nocy". W spektaklu przygotowanym wspólnymi siłami obu teatrów, Starego i Schauspielhaus, grają i polscy, i niemieccy aktorzy. Co symboliczne, na scenie mówią we własnych językach (tekst jest tłumaczony równolegle). Przedstawienie rozpoczyna się przypomnieniem najsilniej zakorzenionego w Niemcach stereotypu o Polakach: wszyscy są złodziejami samochodów. Czarne, nobliwe bmw wjeżdża z hukiem w ustawiony na pustej scenie mur. To poszukiwani przez policję polscy bandyci, którzy kradzionymi samochodami rozbijają jubilerskie witryny, by następnie je okradać. Tym razem podczas napadu jubiler zabija jednego ze złodziei. Sfrustrowani topią żal w wódce, przeklinają niedobrych Niemców, którzy przecież od zawsze strzelali do Polaków, i zapalają szklaneczki ze spirytusem (pamiętacie "Popiół i diament"?).

Grabowski nadaje tej opowieści wodewilowy charakter, co popełnionym przez polskich bandytów przestępstwom dodaje kolorytu i wywołuje wrażenie, że to w sumie dobrzy chłopcy, chociaż ze słabością do samochodów. Rolę narratora przejmuje niemiecko-polski chórek żeński (świetny fragment z imitacją głosów wiejskich bab). A na scenie aż roi się od absurdów utrwalonych w świadomości zarówno Polaków, jak i Niemców. Ożywiony trup bandyty (Oskar Hamerski) w rozmowie z własną duszą (Roma Gąsiorowska) usprawiedliwia się, twierdząc, że Niemcy powinni mu być wdzięczni za wzrost koniunktury gospodarczej, bo każdy skradziony samochód trzeba na nowo wyprodukować (już Lech Wałęsa żartował kiedyś w Niemczech w ten sposób). Podczas niemieckiej prapremiery siedzący kilka krzeseł ode mnie Krystian Lupa wybuchał gromkim śmiechem, z czego można wnosić, że z tragifarsy Stasiuka farsa się udała. Tylko co z tragedią?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji