Teatr
Najpierw odbyła się premiera "Komedii" i "Ostatniej taśmy" (17 III 1985). Następnie wystawiono trzy króciutkie jednoaktówki: "Nie Ja", "Kroki", "Kołysanka" (7 XII 1985). I wreszcie, jako zamknięcie beckettowskiego tryptyku w Teatrze "STUDIO", przygotowano "Końcówkę" i "Katastrofę". Teraz spektakle te pokazywane są jako cykl, rodzaj przeglądu sztuk Samuela Becketta, będąc jednocześnie formą hołdu złożonego wielkiemu Irlandczykowi, laureatowi literackiej nagrody Nobla (1969), w 80 rocznice Jego urodzin.
Ta czołobitność teatru wobec pisarza jest zrozumiała. Beckett uchodzi za największego współczesnego dramaturga, a zarazem jest już klasykiem stawianym w rzędzie czołowych reformatorów dramatu. Jego nazwisko łączy się głównie z nurtem teatru absurdu.
Przedstawienia w Teatrze STUDIO przygotował znawca i tłumacz twórczości Samuela Becketta, Antoni Libera.
Antoni Libera nie usiłuje mieć własnego "pomysłu" na odczytanie Becketta. Jeśli już mówić o pomyśle, to jest nim całkowita wierność wskazówkom pisarza, który sam reżyserował własne sztuki, stosując przy tym bardzo precyzyjny zapis inscenizacyjny, niekiedy wręcz zbliżony do zapisu muzycznej partytury. Libera, przygotowując spektakle warszawskie, pozostawał z pisarzem w kontakcie, konsultując z nim kształt przedstawień.
Bez wątpienia był to atut. Dla widzów - istotna korzyść. Mamy dzięki temu rzadką okazje do zetknięcia się z rodzajem wzorcowego wystawienia tych kilku sztuk.
Przygotowane niezwykle starannie, z pietyzmem, dają też pokaz prawdziwie doskonałego warsztatu aktorskiego. Tadeusz Łomnicki w roli Krappa ("Ostatnia taśma") jest wręcz genialny jako odrażający - a przecież jakże ludzki i jak tragiczny - starzec, dokonujący bilansu swego życia. Niezrównana Irena Jun budzi podziw dla swej perfekcji aktorskiej, zwłaszcza w karkołomnej jednoaktówce "Nie Ja".
I na koniec znów koncert wykonawców. Tadeusz Łomnicki jako Hamm w "Końcówce", w roli cierpiącego potwora, udręczonego i zadręczającego otoczenie. Cała męka niepokojów egzystencjalnych, przeczucie końca, oczekiwanie na finał, obserwowanie stopniowego rozpadu - i niemoc. Niemoc wyjścia z pułapki. Gra musi toczyć się, wszystko posuwa się swoim trybem, niezależnie od woli. Wszyscy uwikłani są we wzajemne współzależności, przykuci do innych, do swego miejsca i do określonego losu. Z sadomasochistyczną parą Hamm - Clov (Tadeusz Włudarski), kontrastuje para słódkoczuła: Nagg (Józef Wieczorek) - Nell (Irena Jun).
"Końcówka" stanowi łakomy kąsek dla interpretatorów: są tu liczne aluzje literackie, odwołujące się do erudycji widza bądź czytelnika. Antoni Libera, który odczytuje utwory Becketta jako teksty paraboliczne, mówiące o Każdym, tu wyraźnie nawiązuje do misterium Ukrzyżowania. Przypomina o tym nawet skrwawiona chustka Hamma, na której odciśnięte są rysy jego twarzy.
Gdy jednak w "Katastrofie" widzi w Reżyserze - ucieleśnienie Szatana, w Asystentce - alegorię Natury, w Protagoniście - wizerunek Człowiek, a w elektryku - symbol Magii" (cyt. z programu) - brzmi to efektownie, ale który widz by sam to odkrył?