Artykuły

W Dramatycznym wymyślili morderstwo

"Pomysł na morderstwo" w reż. Jerzego Bończaka w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Teatr Dramatyczny zainaugurował nowy cykl "Teatr sensacji" premierą sztuki Edwarda Taylora "Pomysł na morderstwo" w reżyserii znanego aktora Jerzego Bończaka. Pomysł się chwali, bo z kryminałem na scenie mamy zdecydowanie zbyt mało do czynienia, a czasy "Kobry" wielu do dziś wspomina z rozrzewnieniem (...) Kryminał na scenie to oddzielna szkoła: musi trzymać napięcie, zaskakiwać zwrotami akcji, prezentować wyraziste charaktery, śmieszyć przy okazji, a nie głównie.

Białostocki spektakl miewa swoje mielizny, czasem wskakuje na wyższy pułap. Zaczyna się ciekawie i ma swoje tempo, potem je traci i ciągnie jak flaki z olejem (choć może to kwestia rozegrania się aktorów), by w finale znów złapać wiatr w żagle. Jest poprawny. Przyznać trzeba, że ma - choć rzadkie - momenty, kiedy naprawdę wciąga, a w końcówce potrafi mocno zaskoczyć.

Co tu napisać o kryminale, by nie zdradzić szczegółów, a zaintrygować? Powiedzmy może, że bez zamożnego apartamentu, dobrze zaprogramowanej klimatyzacji, bogato zaopatrzonego w alkohol barku i przede wszystkim balkonu - nie byłoby intrygi w tym spektaklu (...) Zwracajcie więc, drodzy widzowie, uwagę na wszystkie szczegóły wyposażenia mieszkania zainstalowanego na scenie, bo to wbrew pozorom nie tylko popis scenograficzny (skądinąd scenografia - autorstwa Klaudii Solarz - udana).

W takiej przestrzeni rozgrywa się historia dwóch wspólników, piszących popularne powieści kryminalne. Jeden ma tzw. iskrę bożą i dziesiątki pomysłów, drugi - jest od czarnej roboty: dopieszczania szczegółów i wklepywania tekstu do komputera. Pierwszy jest zaprzeczeniem drugiego, nie tylko sposobem bycia, ale nawet ubiorem. Pierwszy, Paul, to wolny ptak, lubiący swobodę, buntujący się przeciw konwenansom zapuszczony i alkoholizujący się osobnik w czerwonych trampkach (Piotr Dąbrowski). Drugi, Harold - sztywny elegancik, lubiący komfort, coraz bardziej irytujący się zachowaniem wspólnika i mający ochotę na samodzielną działalność (Krzysztof Ławniczak). Spotykamy ich w trakcie pisania kolejnej powieści, gdy między nimi zaczyna skrzyć, coraz więcej niedomówień i wzajemnej złości (...) Dodajmy jeszcze, że między panami jest kobieta, żona drugiego (mocno zdystansowana i zaskakująca w finale Anna Korcz, znana aktorka teatralna i telewizyjna). Że każdy ma tu swoje za uszami. I że niektórzy giną od własnej broni. Pojawi się też inspektor (Piotr Półtorak), niezła figura, z upodobaniem wyzłośliwiająca się na przesłuchiwanym, swoimi pytaniami mogąca wyprowadzić z równowagi świętego.

Jest też parę niekonsekwencji w sztuce, które wytrawny czytelnik kryminałów może wyłapać dość szybko i na tej podstawie uznać, że niektórym bohaterom od początku nie należy dawać wiary...

Ale to już najlepiej sprawdzić samemu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji