Krakowianie ankietowani w sprawie kultury
Konwent ds. Rozwoju Kultury w Krakowie powstał pół roku temu i do końca marca ma przygotować projekt Strategii Rozwoju Kultury miasta na lata 2010-2014. Ale jedynym efektem jego pracy jest skierowana do mieszkańców Krakowa ankieta. Wynik będzie kuriozalny! - uważają sami członkowie konwentu. O sprawie pisze Tomasz Handzlik w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Koncert w ramach festiwalu Krakowska Jesień JazzowaDyskusja na temat kierunków rozwoju kultury w Krakowie trwa od kilku lat, także na łamach "Gazety". W końcu władze miasta postanowiły powołać Konwent ds. Rozwoju Kultury. Wyglądało to obiecująco, bo do rady zaproszono nie tylko przedstawicieli miejskich instytucji kultury, uniwersytetu i środowisk twórczych, ale też organizacje pozarządowe i menedżerów kultury. Przez pół roku konwent nie wypracował jednak żadnej wspólnej wizji.
- Na razie przedstawiono nam tylko wstępną, czysto ekonomiczną analizę sytuacji krakowskich instytucji kultury. Niestety, przeprowadzoną na podstawie zbyt ogólnych danych, by można było wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Nie rozróżniono w niej nawet środków na utrzymanie obiektów, wynagrodzenie pracowników i właściwą działalność kulturalną - twierdzi Magdalena Sroka, szefowa Krakowskiego Biura Festiwalowego.
- Praca jest od początku źle zorganizowana. Nie dostajemy żadnych materiałów, analiz, na podstawie których moglibyśmy pracować czy prowadzić dyskusje. A przecież w spotkaniach tego typu potrzebny jest jakiś wstępny punkt odniesienia. Tymczasem tu dyskusja ogranicza się do pytania, czy wspierać instytucje miejskie, czy raczej pozarządowe - dodaje Krzysztof Markiel, dyrektor departamentu kultury w urzędzie marszałkowskim.
Prac konwentu broni Henryk Jacek Schoen, dyrektor teatru Bagatela: - Jesteśmy na etapie ustalania kierunków nowych rozwiązań. Pracują zespoły robocze. Dopiero po tym nastąpi etap konsultacji środowiskowych i tworzenia wizji, kierunku rozwoju.
Jedynym namacalnym efektem prac tej grupy jest przygotowana przez miejski wydział kultury ankieta. Mieszkańcy są pytani m.in. o to, czy ze środków publicznych (gminnych) powinny być finansowane duże festiwalowe imprezy z zagranicznymi gwiazdami, czy "bazujące na rodzimych artystach i twórcach kultury w oparciu o lokalny potencjał" oraz "w jaki sposób gmina powinna rozpoznawać potrzeby lokalnej społeczności w obszarze kultury?" (można wybierać między sondażami, wywiadami wśród ludzi kultury, analizą statystycznych sprawozdań z działalności instytucji albo zdecydować, że "gmina powinna sama kreować potrzeby lokalnej społeczności w obszarze kultury"). Pada też pytanie: "Jak mierzyć efektywność i oddziaływanie społeczne podmiotów działających w sektorze kultury?" (do wyboru: badania społeczne wśród uczestników wydarzeń kulturalnych, monitorowanie działań realizowanych przez podmioty w obszarze kultury, analiza finansowa instytucji kultury lub odpowiedź "efektywność i oddziaływanie społeczne podmiotów działających w sektorze kultury jest niemierzalne").
- Te pytania są błędnie skonstruowane. Stawiają na dwóch biegunach międzynarodowe festiwale, których zadaniem jest promocja miasta w świecie, oraz codzienną działalność miejskich instytucji kultury. Obawiam się, że jej wynik będzie kuriozalny - twierdzi Markiel.
- Tworzenie ankiety przed samym programem strategii to jakieś nieporozumienie. Przecież mieszkańcy Krakowa nie mają pojęcia o zarządzaniu kulturą. Poza tym ankieta rządzi się statystyką, a to, jak wiadomo, nauka, która potrafi mocno naginać rzeczywistość - przyznaje Schoen.
Uspokajać próbuje Zofia Gołubiew, dyrektorka Muzeum Narodowego w Krakowie: - Strategię rozwoju kultury warto wypracować. Czy będzie dobra? Trudno na razie powiedzieć, bo odbyło się tylko jedno spotkanie konwentu. Ankieta jest beznadziejna, ale to tylko mały owocek. Zostawmy więc konwentowi jeszcze kredyt zaufania. Jak się okaże, że to tylko bicie piany, wtedy będzie można krytykować jego prace.
