Artykuły

Tekst bez uatrakcyjnień

Czy rozważania z dziedziny archeologii mogą być atrakcyjnym tematem dla teatru? Po ostatniej premierze w sopockim Teatrze Kameralnym okazuje się, że nie.

Krzysztof Babicki znalazł gdzieś sztukę czeskiego Żyda, Karola Sidona, napisaną 20 lat temu, doszukał się w niej ech "Arkadii" Stopparda i "Pułapki" Różewicza, po czym postanowił ją wystawić. Gdański reżyser zamierzył sobie przedstawienie utrzymane w tonie sensacyjno-metafizycznym.

Sensacyjność spektaklu zasadza się na długich rozmowach wokół cennego znaleziska, którego posiadaczem jest Mojżesz Shapiro, jerozolimski antykwariusz, przechrzczony Żyd. Gdy specjaliści od wykopaliskowych starodruków przekonują go, że owe biblijne pergaminy nie są autentyczne - Shapiro odbiera sobie życie strzałem z pistoletu.

Metafizyka przedstawienia opiera się natomiast na współistnieniu ze sobą i wzajemnym przenikaniu dwóch planów - współczesnego (lata 50.) i minionego (druga połowa XIX w.). Bohaterami tego pierwszego są: drugorzędna francuska pisarka, Miriam Harry, jej lokaj Trang i amerykański student hebraistyki Mordechaj White. To jego niespodziewana wizyta zmusza Miriam do oddania się wspomnieniom i przywołania duchów swoich najbliższych. Miriam gra Halina Winiarska, która właściwie nie schodzi ze sceny. Cofając w myślach "taśmę pamięci" zamienia się w dziewczynkę - kilkuletnią, niemą uczestniczkę wydarzeń sprzed lat. Halina Winiarska nie robi nic nadzwyczajnego, by unaocznić nam tę metamorfozę. Ot, czasem kuli głowę w ramionach, czasem przecina powietrze subtelnym gestem. Najczęściej milczy i patrzy. My też patrzymy z podziwem, jak wielka aktorka radzi sobie z kiepskim tekstem i jak zmaga się z miałką rolą. Grzegorz Gzyl, jak zawsze gra "energicznego młodego człowieka", który nie chodzi, lecz biega i nie siada, a z impetem wskakuje na kanapę. Chciałoby się zobaczyć tego aktora w jakiejś odmiennej roli. Dużym zaskoczeniem był Trang, grany przez Adama Kazimierza Trelę. Ekscentryczny lokaj, napięty jak struna, z makijażem, gładko zaczesanymi włosami, w białym, zapiętym pod szyję "mundurku", bezszelestnie spełniający polecenia Miriam.

Ta postać, z zupełnie "innej bajki" zdawała się łączyć oba światy. Jej nieco upiorna fizjonomia nasuwała skojarzenia z zaświatami...

Tam właśnie przebywają Mojżesz Shapiro i jego żona. Obsadzony w tytułowej roli Jerzy Kiszkis gra człowieka sympatycznego, przekonanego o swoich racjach, stopniowo wątpiącego i na koniec - załamującego się. Ale postać prowadzona jest mało konsekwentnie, jakby "po łebkach". Nie wiadomo na przykład, dlaczego wychrzczony Żyd Mojżesz Shapiro wkłada pewnego razu chałat. Co nim powoduje, jakie myśli nim targają, skoro porywa się na ten istotny gest? Dlaczego nagle odzyskuje świadomość i potrzebę manifestowania swojej narodowej tożsamości?

Żonę Shapiry, córkę niemieckiego pastora, pięknie gra Joanna Bogacka.

Najlepszą rolę dostała Dorota Kolak. Jej Hana to córka Shapiry, starsza siostra Miriam. Widzimy najpierw młodą i radosną, w domu rodziców, u boku narzeczonego Toma (Zbigniew Olszewski). Potem spotykamy starą kobietę, która, w obliczu Holocaustu, zapiera się swego żydostwa. Monolog Hany, szalejącej na scenie w obłędnym strachu i błaganiu, by uznać jej aryjskość - powoduje kompletną ciszę na widowni. Siła tego aktorstwa jest porażająca. To właśnie aktorstwo żeńskiej części zespołu ratuje ten spektakl, prowadzony z zadziwiającą konsekwencją, w konwencji słuchowiska radiowego. To monodramatyczna kreacja Doroty Kolak przykuwa na chwilę uwagę. Wątpliwy w swej sensacji główny wątek dramatu nie zaciekawia i zwyczajnie - nudzi. Snujący się w jednej dekoracji bohaterowie "Shapiry" niewiele mają wspólnego z ludźmi z krwi i kości. Nurtujące ich sprawy, podane jedynie w warstwie słownej, nie przełożone na sytuacje sceniczne, nie mogą na ponad dwie godziny przykuć uwagi widza, żyjącego dziś w dużym pośpiechu.

Nasuwają się zatem dwa pytania. Po co Krzysztof Babicki brał się za ten drugorzędny tekst, skoro nie umiał go teatralnie uatrakcyjnić? I dlaczego dyrekcja teatru Wybrzeże zgodziła się wprowadzić ten tytuł do swojego repertuaru? Czyżby zwyciężyła tu pokusa kolejnej polskiej prapremiery, realizowanej na gdańskiej scenie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji