Artykuły

W lustrze sceny. Łódź Charona

Mitologia grecka... Jak bardzo jesteśmy w nią zanurzeni. Jak często do niej wracamy prostymi i krętymi ścieżkami. W doświadczeniach tamtych czasów szukamy praźródeł naszych niepokojów egzystencjalnych, znajdujemy odbicie współczesnych zagrożeń, mimo wieków, które minęły, pokoleń, które odeszły, odmienionych warunków.

Jedną z postaci pobudzających wyobraźnię jest Kasandra, córka króla Troi Priama i Hekuby. Obdarzona przez Apollina niezwykłym darem jasnowidzenia, wieszczyła przyszłość. Jej przepowiednie nie znajdowały jednak posłuchu, a mogły zapobiec przewidywanemu rozwojowi sytuacji, odwrócić bieg wypadków. Jej rodacy nie chcieli wierzyć w nadchodzące niebezpieczeństwo. Kasandrę posądzali o to, że to właśnie ona, jej wyobrażenia przywołują nieszczęście.

Marny bywa los proroków, którzy przeczuwają, odgadują więcej niż inni. Przejmująco to wyraziła poetka Wisława Szymborska w swoim "Monologu dla Kasandry", który tak się zaczyna:

"To ja, Kasandra,

A to jest moje miasto pod popiołem.

A to jest moja laska i wstążki prorockie.

A to jest moja głowa pełna wątpliwości.

To prawda, tryumfuję.

Moja racja aż łuną uderzyła w niebo.

Tylko prorocy, którym się nie wierzy,

mają takie widoki.

Tylko ci, którzy źle zabrali się do rzeczy,

i wszystko mogło spełnić się tak szybko,

jakby nie było ich wcale (...)"

Kasandra to postać tragiczna. Spełniły się jej przepowiednie, zginęła Troja. Samej bohaterce nie było dane dożyć swoich lat; zginęła z ręki Klitemnestry. Na zawsze weszła do literatury (począwszy od dramatów Ajschylosa), sztuki (uwiecznił ją Rubens) i potocznego języka. Czyż nie mówimy, gdy ktoś jest czarnowidzem: nie bądź Kasandra.

Z osobowością starożytnej wieszczki zmierzyła się Christa Wolf. (nawet wzmocniła swoją "Kasandrę" całym cyklem wykładów pt. "Przesłanki opowiadania". Zastanawia się w nich nad kondycją dzisiejszego świata, nad którym unosi się widmo wojny nuklearnej. Ten właśnie utwór niemieckiej autorki stał się kanwą zdarzenia artystycznego w stołecznym Centrum Sztuki Studio. Jako współinscenizator podpisuje się, obok Krzysztofa Bukowskiego, Leszek Mądzik.

Twórca sławnej Sceny Plastycznej KUL, na której realizuje swoje spektakle autorskie bez słów, zgadza się od czasu do czasu na przygodę scenograficzną w innych teatrach w kraju i za granicą. Dzieje się to zawsze z pożytkiem dla przedstawienia. Bowiem wielka jest siła jego wyobraźni plastycznej. Pociąga nas za sobą w swój niezwykły świat skojarzeń i metafor.

Na długo przed premierą krążyły po Warszawie wieści, że w Teatrze Studio buduje się basen. Wrażenie jest niesamowite. Od pierwszej chwili wyobrażamy sobie, że przed nami rozciąga się rzeka Styks, która prowadzi do świata umarłych - Hadesu.

Kasandra, w retrospektywnym monologu, przywołuje bohaterów swoich proroctw, przedstawia własną wersję zdarzeń i swoją bezsilność w ich zapobieżeniu. Sama przecież padła ofiarą. Z niebytu wyłaniają się znane z podręczników historii starożytnej i dramatów scenicznych postaci: Ifigenia, Poliksena, Agamemnon, Achilles, Parys. Tacy, jak ich widzi Kasandra, oceniająca ich zachowania. Potem powoli znikają, jakby rozpływali się w powietrzu, albo ginęli pod wodą. Ustępują miejsca innym.

Piękne są te wskrzeszenia Mądzika - postaci jakby wyrzeźbione, zatrzymane w geście, w charakterystycznym ruchu albo bezruchu, eksponowane światłem. Mają wysublimowaną formę, każda z nich jest wystudiowaną kompozycją. Wyrastają nieoczekiwanie w pustej przestrzeni, odbijają się w lustrze wody. Rozsuwające się wielkie niby-bramy otwierają nowe obszary poznania. W finale całą przestrzeń wypełnia gigantyczna łódź Charona. I zamykają się wielkie wrota oddzielające miejsce akcji od widowni.

Widzowie pierwszego rzędu siedzą tak blisko "brzegu", że roszą ich krople wody, rozpryskiwane przez Kasandrę. Grająca tę rolę Anna Chodakowska jest rozwibrowana, przekazuje całą rozpiętość stanów emocjonalnych, aż do szaleństwa wywołanego grozą wypadków. Bo, jak powiedziała Christa Wolf: "A może Kasandra boleje właśnie nad tym, że jej rodacy nie mają wyjścia? I że tytko ona o tym wie? Bo w przeciwnym razie jakże Trojanie mogliby walczyć?"

Mistrz muzyki teatralnej Stanisław Radwan świetnie wykorzystuje także naturalne dźwięki z pluskiem wody włącznie.

W sali malarni, w której odbywa się przedstawienie, panuje wysoka temperatura - dosłownie. Aby nie narażać aktorów na przeziębienie, woda, z którą ich ciała mają bezpośredni kontakt przez półtorej godziny, musi być podgrzewana. Widzom radzę ubrać się lekko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji