Jego życiowa rola
Dotychczas grywał przede wszystkim nadwrażliwych neurotyków (Zbrodnia i kara) albo amantów (Dwoje na huśtawce). Nowa rola Bartosza Opani w Procy Nikołaja Kolady na warszawskiej Scenie Prezentacje zaskoczy fanów aktora. Opania wcielił się w Ilję, kalekę, pijaka i degenerata szukającego w miłości do przypadkowego chłopaka szansy na odmianę losu.
Twój Styl: Lubisz swego bohatera?
Bartosz Opania: W ogóle nie zadaję sobie pytania. Gdybym to robił, wiedzieliby o tym widzowie, a ja odebrałabym im satysfakcję z odbioru przedstawienia. Dlatego nie usprawiedliwiam postaci, nie rozgrzeszam jej, ale próbuję zrozumieć. W ten sposób unikam ryzyka niepotrzebnej ckliwości.
TS: Na czym polega wyjątkowość roli Ilji?
BO: Istotą aktorstwa jest ucieczka od sztampy. Ale zazwyczaj gramy siebie w różnych wariantach. I bywamy obsadzani tak, jak podpowiadają nam nasze warunki, nasza fizyczność. Zagrać coś wbrew nim zdarza się bardzo rzadko. A tak właśnie się dzieje w tym wypadku.
TS: Dlaczego warto obejrzeć Procę?
BO: To rzadki przykładu teatru niesalonowego, dalekiego od powierzchowności. W Procy nie jest ważny drastyczny temat preferencji seksualnych, tylko sprawy uczuć. Bo to sztuka o miłości.