Artykuły

Tłok w Dramatycznym

Dreszcz niepokoju, że te pierwsze premiery mogą być jednocześnie premierami ostatnimi, odczuwał chyba każdy widz, świadomy sytuacji udając się na "Szewców" Witkacego, otwierających nowy sezon teatralny na dużej scenie teatru Dramatycznego i na "Ptaśka" Whartona na scenie małej.

Wszystkiemu, oczywiście winne są pieniądze, jak to zwykle w dzisiejszych czasach. Sprawa, z grubsza rzecz biorąc, polega na tym, iż miasto dostawszy teatry z tzw. dobrodziejstwem inwentarza, nie ma na utrzymanie tegoż inwentarza pieniędzy lub nie chce, czy nie potrafi ich znaleźć.

Dlatego chciałoby się jak najprędzej teatrów pozbyć jako zbędnego ciężaru. Teatry nie są, niestety, towarem zbyt chodliwym. Zainteresowanie wzbudził, jak dotąd, tylko jeden, dysponujący najlepszą sceną i zapleczem - Teatr Dramatyczny - i u tylko jednego klienta, spółki "Batax", która już wystawia w Dramatycznym swój musical "Metro". Dlatego dyrektor teatrów miejskich zachowuje się tak, jakby Pana Boga za nogi złapał. Chce Dramatyczny wydzierżawić "Bataxowi" za wszelką cenę. Stosuje przy tym zasady wolnoamerykanki - "chwytaj, jak możesz" - może i dobre na ringu najemnych atletów, ale zgubne w życiu publicznym. Udziela błędnych informacji w wywiadach prasowych, zawyżając w dwujnasób wysokość dotacji dla teatru, przedstawiając fałszywie kwestie frekwencji, jakby nie dość było tych zabiegów, ni stąd ni zowąd zwalnia - jeszcze przed podpisaniem umowy z "Bataxem" dyrektora Dramatycznego, Mieczysława Marszyckiego, który przepracował w tym teatrze 25 lat i jest naszym największym po Arnoldzie Szyfmanie - w okresie powojennym - menedżerem kultury. Człowiekiem, który zorganizował wiele Warszawskich Spotkań Teatralnych, a także kilka wspaniałych międzynarodowych festiwali teatralnych w Warszawie, pokonując przy tym rozliczne trudności i braki finansowe z ekwilibrystyczną wręcz zręcznością organizatorską i dyplomatyczną. I na miejsce tego wspaniałego, tak bardzo zasłużonego dla kultury polskiej człowieka, dyr. Nowak - przed zawarciem umowy, zaznaczam - mianuje dyrektorem Teatru Dramatycznego przedstawicielkę "Bataxu", panią Annę Sapjego. Chyba po to, aby Teatr Dramatyczny nie stawiał się w rokowaniach i aby jego faktyczna działalność została sparaliżowana na rzecz spółki. Umowa wówczas zatwierdziłaby fakt już dokonany. W ten sposób dyr. Nowak wieńczy dzieło władców okresu stanu wojennego, których jednym z celów w dziedzinie kultury było rozbicie, zminimalizowanie Teatru Dramatycznego. Proponuję, żeby przyznać dyr. Nowakowi za to dzieło nagrodę im. Zdzisława Żygulskiego, ministra kultury stanu wojennego.

Wróćmy jednak na samą scenę. Interpretując "Szewców" tym razem Maciej Prus przeprowadził bardzo konsekwentnie przez całe przedstawienie linię znaczeniową, ukazującą obezwładniające mechanizmy sprawowania władzy, górujące nad człowiekiem. Sprawiające, że po zdobyciu władzy zaczyna przypominać swoich obalonych przeciwników, choćby się różnił od nich ideowo o 180°. Odsłanianie pułapek władzy, osłabienia i bezwolności, ogarniającej człowieka po jej zdobyciu, przepaja wszystkie tworzywa teatralne, w tym i bardzo oszczędną i sposobną do budowania scenicznych metafor scenografię Grzegorza Małeckiego. Słabiej było z aktorstwem. Prusowi nie udało się jeszcze odbudować zniszczonego przez politykę zespołu aktorskiego Teatru Dramatycznego. Dlatego brakowało czasem wyrazistości w tworzeniu postaci. Korzystnie wybijali się pod tym względem Maciej Damięcki i Jarosław Gajewski. Szwankowała też u niektórych dykcja, a szczególnie brak umiejętności precyzyjnego i donośnego artykułowania tekstu, stojąc tyłem do widowni. Dlatego część znakomitych dialogów Witkacego nie doszła do widowni..

Na małej scenie im. Haliny Mikołajewskiej dla odmiany premiera współczesnej sztuki amerykańskiej - "Ptasiek" Williama Whartona. Rzecz kameralna, grana przez dwóch aktorów, tocząca się w sali szpitala psychiatrycznego amerykańskiej armii. Autor wprowadza nas w niesamowity świat wyobraźni dwóch młodych ludzi z nowojorskich slumsów, zderzony z okrucieństwem wojny, toczonej poza granicami własnego kraju. Kolejno odsłaniają się przed nami coraz głębsze pokłady ludzkich - jakże odmiennych - osobowości. Bardzo precyzyjnie przeprowadził ten zamiar twórczy reżyser, scenograf i autor opracowania muzycznego w jednej osobie - Adam Sroka. Do tego dwie bardzo prawdziwie i bogato zarysowane role przez Jacka Sobieszczańskiego i Mieczysława Morańskiego. Oby temu pokoleniu aktorskiemu dane było w Teatrze Dramatycznym pracować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji