Artykuły

Smaczne pomarańcze

Teatr Nowy w Poznaniu wyprowadził się w ub. tygodniu ze swych ciasnych i zdewastowanych pomieszczeń przy ul. Dąbrowskiego i na dłuższy okres czasu znalazł przytułek w bardziej reprezentacyjnym gmachu "Olimpii" na Grunwaldzkiej. Jak przy wszystkich przeprowadzkach, nie obyło się i tu bez kłopotów. Trzeba również zadomowić i wżyć się w nowe warunki. Sądząc jednak po pierwszych przedstawieniach zaprezentowanej w ub. czwartek premiery baśni scenicznej "Miłości do trzech pomarańczy" zespół aktorski zaadaptował się w "Olimpii" natychmiast i na dobre, o czym przekonała publiczność gra pełna werwy i swobody.

Można przypuszczać, że przyczynił się do tego przede wszystkim wybór sztuki, utworu liczącego wprawdzie dwieście lat wieku, ale z dużą zręcznością przystosowanego do wymogów współczesnycb i bawiącego widownię przez równe dwie godziny pogodnym żartem, trochę zjadliwą ironią i komizmem wielu sytuacji. Baśń włoskiego pisarza i dramaturga Carlo Gozzi'ego, mimo zmian wprowadzonych przez Joannę Walter, wprowadza widza w atmosferę legend i bajek obyczajowych, tak typową dla włoskiego teatru XVIII wieku, kiedy to Gozzi, podupadły arystokrata i przeciwnik napływających z Francji idei postępu, bronił zagrożonych szańców tradycyjnej commedia dell'arte, wzbogacając ją fantastyką baśniową i ostrym zacięciem satyrycznym. Gozzi nie oparł się jednak autoironii i choć wywodził się ze sfer wyższych, chętnie kierował ostrze swej satyry przeciwko tyranii, samowładztwu i kaprysom bogatej arystokracji. Uwidacznia się to nie tylko w jego "Miłości do trzech pomarańczy", lecz również w innych jego sztukach: "Księżniczce Turandot" Czy "Weneckich przygodach miłosnych". Ten charakter jego twórczości scenicznej jak gdyby zbliżał go do teatru plebejskiego.

Ciekawa fabuła i niezwykła barwność utworów Gozzi'ego była częstokroć natchnieniem kompozytorów. "Turandot" stanowi libretto słynnej opery Giacomo Pucciniego, tło tej baśni jest treścią baletu G. von Einema, a "Miłość do trzech pomarańczy" stała się osnową opery S. Prokofiewa. Nie na tym wyczerpuje się lista wpływów twórczości Gozzi'ego na zapładnianie kompozytorskich poczynań słynnych muzyków.

Dobrze się więc stało, że poznańskiej publiczności teatralnej przypomniano nazwisko słynnego Włocha i pokazano jedno z jego znakomitych dzieł artystycznych. Tym bardziej, że w reżyserii Wojciecha Wieczorkiewicza zachowane zostały najbardziej typowe i charakterystyczne znamiona włoskiej komedii z XVIII w przejawiające się m. in. w przyjętym wówczas zwyczaju występowania jednego tylko aktora w teatralnej masce. Ale nie tylko w utrzymaniu historycznej wierności form scenicznych uwidoczniły się tendencje reżyserskie Wieczorkiewicza. Żywe tempo, odrzucające wszelkie dłużyzny i moralizatorskie rozważania, śmiałe i aż do ryzyka posunięte łączenie tradycyjnych aspektów sztuki z współczesną techniką i aktualną problematyką - to niewątpliwie walory przedstawienia, w którym groteska i satyra świetnie współdziałają z metaforą i alegorią, Baśniowa fantastyka splata się w "Miłości do trzech pomarańczy" z realizmem zwykłego życia, z jego codziennymi troskami i radościami.

Zasługą reżysera jest również wyrównana gra całego zespołu aktorskiego, znajdującego zresztą w utworze Gozzi'ego duże pole do popisu. Król Karo w interpretacji Eugeniusza Kotarskiego jest pożałowania godnym władcą w prawdziwie cierniowej koronie, całkowicie zagubionym w gąszczu nie państwowych, lecz rodzinnych kłopotów, a jego syn Tartalia, w osobie Leszka Dąbrowskiego, zręcznie przeskakuje nastroje smutku i radości, melancholii i młodzieńczej brawury. Jeśli można kogokolwiek wyróżnić - to na szczególne uznanie zasługują: Piotr Sowiński jako Truffaldino, którego ekwilibrystyczne koziołki na scenie przyjmowane są z wesołą aprobatą, oraz Jadwiga Żywczak, której Smeraldina w przezabawny sposób łączy w sobie wysokie aspiracje z ubóstwem i upokorzeniem zawodu służącej.

Proste lecz gustowne dekoracje i kostiumy Zbigniewa Bednarowicza oraz dyskretny podkład muzyczny Ryszarda Gardo doskonale korespondują z całością przedstawienia. W sumie Teatr Nowy w "Olimpii" zaprezentował spektakl, który polecić możemy młodemu i starszemu pokoleniu. Dwie godziny pysznej zabawy - murowane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji