Artykuły

Poważna sprawa - kabaret

Czytelnicy "Dziennika Polskiego" być może pamiętają moje rozsierdzenie sprzed roku, w jakie wprawił mnie spektakl w Starym Teatrze dla uczczenia stulecia krakowskich kabaretów. Bodaj nigdy w życiu nie opuszczałem teatru w stanie takiej irytacji. Roku trzeba było, by ów potworek zniknął. Ale lepiej późno niż wcale. Bo i nieczęsto zdarza się, by dyrektor zdejmował spektakl zaraz po premierze - zwłaszcza, jak sam reżyserował - pisze Wacław Krupiński o poprawionym przedstawieniu w Starym Teatrze.

Zatem opisałem, com zobaczył - ...chwilami prymitywne, prostackie, że elegancko użyję eufemizmów, skecze i "numery", jakie znamy z najgorszych programów telewizyjnych czy też z uwłaczających dobremu smakowi występów estradowych szmirusów. Estetycznych analfabetów. Broniła się wówczas naprawdę, odstając poziomem żartu i jego delikatnością, jedynie część przywołująca tradycję Piwnicy pod Baranami. Część przygotowana przez Krzysztofa Maternę, a zatem twórcę, który w porównaniu z reżyserami pozostałych dwóch fragmentów wieczoru - Stanisławem Tymem (Zielony Balonik) i Mikołajem Grabowskim (Jama Michalika) - miał najmniejsze teatralne obycie, a kojarzył się właśnie z rozrywką telewizyjną, z estradą. To jednak piwniczna część broniła resztek honoru narodowej sceny, uwypuklając zarazem haniebny charakter reszty.

Roku .trzeba było, by ów potworek zniknął. Ale lepiej późno niż wcale. Bo i nieczęsto zdarza się, by dyrektor zdejmował spektakl zaraz po premierze - zwłaszcza, jak sam reżyserował. Choć w tym przypadku nie było na co czekać; kończ waść, wstydu oszczędź. Bo pieniądze i tak już wydane. Ostała się jedynie niezmieniona cześć piwniczna, śliczna i eteryczna, doczekawszy się nowej wersji zielonobalonikowej - znów przygotowanej przez Maternę. I co? Efekt jest nieporównanie lepszy. Oglądamy skecze, monologi, piosenki wywiedzione z Balonika, ale prżefiltrowane przez współczesność (Instytut Pamięci Teatralnej), śmiejemy się raz mocniej, raz słabiej, ale przede wszystkim nikt tu nie szarżuje poza granice dobrego smaku. (dlatego "grepsik" z Doroty Pomykały z wychodzeniem do ubikacji proszę usunąć natychmiast, bo kojarzy się z pierwszą wersją!).

Kilka scenek przednich - a to Jerzy Swięch jako poeta, a to chóralny śpiew wiśniówki kolor jest czerwony, bo w niej artysty szczera krew, a to zebranie w sprawie honorariów dla aktorów, a to skecz z Jego Magnificencją (ależ miny robi Tadeusz Huk, Witkacy byłby kontent z następcy). A i Błażej Peszek, nosząc krzesła, jakże trafnie obsadzony, l celny pomysł z Dorotą Segdą jako przewodnikiem po niegdysiejszym świecie, jego zwyczajach i języku, bo nadaje całości nieodzownego "muzealnego" dystansu... Bo też chwilami żart to już passę, acz bywa, że (mimo upływu wieku) wciąż z samych siebie się śmiejemy, np. obserwując ceremoniał powitania oficjeli... Ale nie zdradzam nazbyt wiele, podpowiadam jedynie, by dla sumy wrażeń oglądać Piwnicę jako drugą.

Z kabaretami po latach .w ogóle kłopot jest. Wspomniana Jama Michalika niby młodsza od Balonika, zatem i świadkowie żyją, niemniej prof. Andrzej Chwalba, historyk wyborny, napisał w swym tomie Dziejów Krakowa z lat 1945-1989, że ta nigdy nie osiągnęła popularności Zielonego Balonika. Ryzykowny wielce to osąd; by nie powiedzieć, jak dżentelmeni parlamentarzyści, że nie polega on na prawdzie. Nie była Jama taką wyrocznią w wielu sprawach - to i zgoda, nie miała w swym kręgu Boya, Kisielewskiego, nie miała Karola Frycza i Kazimierza Sichulskiego, ale miała Jacka Stworę, ale miała wśród aktorów Teresę Budzisz-Krzyżahowską czy Marka Walczewskiego. T miała na pewno popularność. Inaczej nie przetrwałaby trzech dekad z przerwą na stan wojenny, nie wystąpiłaby w sumie dla ok. 250 tyś. osób, a Trędowatego nie wystawiono by ponad 500 razy.

Na szczęście właśnie, w 45-lecie inauguracji działalności Jamy, dociera na rynek książka Haliny Kwiatkowskiej i Brunona Miecugowa Boyowym szlakiem czyli a to ci kabaret, zatem prof. Chwalba będzie miał okazję lepiej poznać ten fragmencik dziejów Krakowa i zweryfikować swą ocenę. Podobnie jak ja mogę teraz o Stu latach kabaretu... w Starym Teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji