Artykuły

Ta Gabriela...

Teatr Mały - "Ta Gabriela" Tamary Karren, opracowanie tekstu - Irena Eichlerówna, reżyseria - Andrzej Łapicki, scenografia - Xymena Zaniewska.

BARDZO to sympatyczne przedstawienia, choć sztuka nieco bałamutna. Tekst o Gabrieli Zapolskiej utkany został z listów Gabrieli Zapolskiej, jest więc tyleż zabawny, co subiektywny.

Przedstawienie zachowało urok zabawy, ale zagubiło nieco nawias subiektywizmu. Stąd mniej zorientowany widz może zeń wyjść w przeświadczeniu, iż obcował tu z autorką "Skiza" taką, jaka była naprawdę, podczas kiedy dano mu patrzeć na taką, na jaką sama zechciała się upozować.

Nieporozumienie powiększa tekst inwokacji (mówi ja Andrzej Łapicki), gdzie od bombastycznych błędów rzeczowych aż się roi, a właśnie tu było miejsce, by w świadomość odbiorcy wpoić trochę sceptycyzmu wobec tych wszystkich kobiecych egzageracji, jakim go darzyć będą przez następne dwie godziny. A wystarczyłoby choćby przytoczyć owe słynne i zjadliwe zdanie, w którym pisarstwo Zapolskiej zawarł Aleksander Świętochowski: "Sztandar ze spódnicy". Zdanie mocno krzywdzące, aleć to równoważyłoby owe dalsze samozachwyty "tej Gabrieli"...

Z tego, co powyżej, nie należy atoli wysnuwać wniosku, te "Ta Gabriela..." nie mówi nam nic cennego o psyche siwej bohaterki. Mówi, oczywiście, że mówi!

Ukazuje te tragigroteskowe materii poplątanie, co składało się na uczuciowy portret jednej z bardziej ciekawych indywidualności polskiej kultury sprzed lat. Tęsknoty aktorskie i ambicje pisarskie, miłości i romanse, kłopoty finansów i perturbacje z "chorobą piersiową" A obok tego plotki o Modrzejewskiej, Tadeuszu Pawlikowskim, Wyspiańskim, Solskim, kochliwym redaktorze Szczepańskim z "Życia" i młodziuchnym Józiu Węgrzynie. Wszystko obficie podlane sosem pikanterii, dyszące skandalem, ziejące rują i poróbstwem, jak by orzekł Przybyszewski, którego ub. pani Gabriela też w swoich wypowiedziach nie szczędzi. Zatem summa summarum bardzo egzaltowany autoportret pisarki i wspaniały malunek jej czasów. Kto wie, czy drugie nie barwniejsze od pierwszego!

Najbarwniejsza zaś chyba jest w tym wszystkim Irena Eichlerówna jako Pani Gabriela. Wielka aktorka sama opracowała sobie scenariusz, przy którym mogłaby nas olśnić i oczarować. Choć znów! - widać w tym scenariuszowym układzie zarówno wiedzę aktorki o własnych mistrzowskich możliwościach interpretacyjnych, jak też i widać najbardziej prywatne tęsknoty i obsesje. Mistrzowsko wygrywa Eichlerówna wszystkie tony, które w listach Zapolskiej brzmią ironią, zatrącają o uroczą damską minoderię, ujawniają krzykliwy nieco temperament pisarki. Na tym materiale nabudowuje Eichlerówna jaszcze tysiąc naddatków własnych, którymi demaskuje kabotyństwo w "tej Gabrieli" i jej pozerskie grymasy: jej gruchania miłosne czyni prawdziwie urzekającymi, zaś jej gwiazdorskie zachcianki uwierzytelnia zamaszystą gestykulacją godną czasów Solskiego. Potem pojawia się przecież w scenariuszu wątek narastającego osamotnienia Zapolskiej, ironia przeistacza się w emfazę, kabotynizm w rzewliwość. I ta druga część widowiska mniej już tentuje. Może dlatego, że i sam dobór materiałów literackich bardziej tu wyrywkowy, niezbyt spójny.

Partnerem Eichlerówny jest Łapicki. Pełni on w dialogach funkcję wieloraką. Głównie jawi się przed nami jako malarz, Stanisław Janowski, drugi mąż komediopisarki. Jest przecież także konferansjerem, komentatorem, dopowiadaczem i milczącym słuchaczem kobiecych fochów.

Ze wszystkich tych funkcji wywiązuje się artysta z elegancją i taktem, finezyjnie pointuje też wszystkie zwieńczenia sytuacji, skromnie usuwając się na plan drugi, gdy pasje Zapolskiej oraz wielkiej partnerki potrzebują dla siebie pełni sceny.

Już dla wyśmienitej gry tego duetu warto spektakl zobaczyć. Sądzę zresztą, że publiczność obejdzie się w tym względzie i bez moich namów. I mieć będzie stuprocentową rację!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji