Artykuły

Arcykobieta

Figlarnie podstępna, histerycznie rozjęczana, cięto dowcipna. Często frywolna, często poważna i kalkulująca. Bezradna, ale i pomysłowa - kiedy sytuacja tego wymaga. Przymilna, mrużąca oczy i nie stroniąca od sądów ostrych, bolesnych.

Egocentryczka, owszem. Ale nieszczęśliwa, ale dzielna, choć jakże chimeryczna, kapryśna.

Zarozumiała - o - jeszcze jak!

I fascynująca. Utalentowana. Wielka.

Nieznośna też.

Piękna? Licho wie -

Kobieta wieczna, syntetyczna, z dziewiętnastego wieku i nie tylko jeden warunek: duży format, indywidualność.

Ale też kobieta konkretna, wtłoczona w ramy jednej biografii, tejże biografii przygód, tęsknot, sukcesów i dramatów. Wtłoczona w epokę i ponad epoką komunikatywnie oczywista...

Dla nas, teraz.

Kobieta arcy, autoportret z listów

- ta Gabriela...

I dama, która tamtej - pierwowzorowi arcykobiety z listów użycza dzisiaj życia. Dama - kobieta również arcy, również figlarnie podstępna, histerycznie rozjęczana, cięto dowcipna, itd. Dama sceny wielkiego kalibru i wielkiego kalibru postać, którą kreuje od niechcenia (figlarnie, histerycznie, dowcipnie...) - Wielkie panie. Dwie ich, czy więcej? Portret migotliwy zawiera cechy jednej i drugiej, tej wiecznej, sztucznie syntetycznej, optymalnie obiektywnej i subiektywnie reżyserskiej - także.

Migocąca bogata osobowość atrakcyjnej kobiety CZŁOWIEKA, która - przede wszystkim - jest kobietą: babą, damą, Żabcią, Nią

Maria Gabriela Korwin-Piotrowska urodzona w Podhajcach (1857-1921) primo voto Śnieżko-Błocka, secundo voto Stanisławowa Janowska, - aktorka, powieściopisarka, dramatopisarka, pani z fantazją i legendą ze starannie wypracowywanym własnym image, znana szerszemu ogółowi współczesnych i potomnych jako Gabriela Zapolska - temat i inspiracja.

Irena Eichlerówna, legenda polskiego teatru, jedna z niewielu już tej klasy sceniczna gwiazda o charakterystycznym zaśpiewie głosu i swojej prywatnej manierze gry - realizacja tematu. Spotkanie obu pań dało w rezultacie seans niecodzienny, bogaty w satysfakcje i refleksje, prowokujący do uwag. Odbywa się on w Teatrze Małym w Warszawie na przedstawieniu nazwanym "Ta Gabriela..." opracowanym na podstawie sztuki Tamary Karren przez Irenę Eichlerównę, a wyreżyserowanym przez Andrzeja Łapickiego, który też partneruje Eichlerównie jako adresat listów, mąż - hrabia Janowski.

Biureczko, parawan, fotele. Za parawanem wiszą górne elementy garderoby, którą będzie zmieniał w czasie trwania spektaklu Andrzej Łapinki. Niewiele tego: wizytowa czarna marynarka, kurtka myśliwska, kurtka legionowa - szkice symboli Nieco wyżej, na oddzielonej od reszty scenicznej przestrzeni Małego trzema schodkami scenie wyższej - buduar damski. Kanapki, fotele, poduszki, stoliczek, przy którym będzie się piło herbatę, leżanka i mnóstwo lal dużych, strojnie poubieranych. Plusze, frędzle, draperie.

Najpierw jest sam Łapicki. Opowiada, właściwie - zapowiada. Dyskretnie konferansjeruje temu co nastąpi. Jest to konferansjerka dla smakoszy, inteligentna, z cieniowani każdego sensu, słowa, dowcipu i skojarzenia. Żadnego natręctwa, efekciarstwa, zbędnych gestów. Aktorstwo najczystszej klasy oddane na usługi - owszem - konferansjerki teatralnej.

Niepostrzeżenie gra aktora zmienia barwy i adresata. To już Janowski, przyszły mąż "tej Gabrieli", o której tu słuchać przyszli wszyscy.

Znowu umiar, znowu dyscyplina: po prostu partnerstwo. Pomost dla ewolucji, które wykonywać będzie ONA, od pierwszego momentu, kiedy pojawi się wśród poduszek i lalek. Bo ONA - Zapolska - Eichlerówna jest tu bohaterką. Bezsprzeczną i jedyną i wcale nie dlatego, że Andrzej Łapicki gaśnie czy maleje przy niej lub cokolwiek w tym rodzaju - ona jest po prostu na miejscu: rzecz jest o arcykobiecie. Każdy obok niej w tak pomyślanym przedstawieniu służy temu tematowi; musi to być służba wspaniała, niezauważalnie perfekcjonalna, zgoda, ale kreacja przeznaczona jest dla Gabrieli. Jest wielkim zwycięstwem mężczyzny-Łapickiego, że pozostał obok agresywnej arcykobiety jako partner pełnoprawny.

Znaczy to tyle co wielka rola i wielki sukces. Sukces aktorski, bo jest przecież ten główny: reżyserski.

Ten spektakl będzie miał zapewne także przeciwników i bardzo przepełnioną widownię. Dla widowni wystarczy magnes nazwisk, przeciwnicy zirytują się, być może, kameralnym montażem na temat Zapolskiej, w którym pani Irena Eichlerówna demonstruje wszystkie możliwości swego emploi, którego to emploi - akurat nie wszyscy muszą być admiratorami. Bo poza nią - a ona reprezentuje sens spektaklu, w niej cała treść "Gabrieli" - nie ma tu nic. Ani widowiska, ani inscenizacji, ani gry zespołowej, ani wizji scenograficznych, ani muzyki. Jest słowo, gest, mimika - pięknie mówione słowo, czysty gest, choć zawsze przesadnie sztuczny, teatralny i skonwencjonalizowany.

I jest - Zapolska. To znowu tyle co: epoka, stosunki, układy (wciąż te same lub podobne) Polska i sztuka, Galicja i Warszawa, zagranica i partykularz, wielkość i małość geniuszu, pieniądze i praca, praca i talent, praca i kariera, kołtuństwo i liberalizm. I zawsze: teatr, scena, scena, teatr. I zawsze: babskość cudowna, potężna, jedyna w swoim rodzaju. Babskość na koturnach, upozowana i patetyczna. Eichlerówna nosi tu długie powłóczyste szaty z rękawami jak skrzydła, powiewne, pastelowe. Wygląda w nich jak Isadora Duncan, ale ich styl, istota pasują do hipotetycznych toalet "tej Gabrieli" przyjmującej w swoim saloniku na herbatce redaktora Ludwika Szczepańskiego z krakowskiego "Życia" i Stasia Janowskiego - przyszłego męża. A potem młodych lekarzy szarlatanów, młodych aktorów - "takich ślicznych" - jak choćby Józio Węgrzyn... Eichlerówna wnosi tu żywioł. Jest cała gama grymasów, zawieszeń głosu, modulacji sensów, akcentów śpiewnych, zdziwionych - oczywiście. Ale ten żywioł przepięknie mówionego słowa toczącego się rytmicznie (choć rytm to swoisty!) i swobodnie, ujęty jest w ścisłe rygory ogromnej kultury scenicznej.

Prawda jest naga: po dziesiątkach i dziesiątkach przedstawień bogato inscenizowanych, inkrustowanych walorami plastyki, muzyki, rytmem scenicznych wizji sytuacyjnych, "Ta Gabriela" zawstydza ubóstwem środków i z tego samego powodu olśniewa. Boże, jakże po staroświecku i cudownie wyraziście się tu mówi, porusza, gra -

I wszystko słychać, słowo honoru, każdą kwestię.

I każdy niuans tekstu ma właściwą oprawę, każdy został umiejętnie sprzedany przez wykonawców, każdy też kupuje wdzięczna publiczność.

Niegdysiejsza i niewyżyta nigdy do końca aktorka Zapolska często i dużo mówi o teatrze, o dyrektorach, aktorach, krytykach, władzach, publiczności. Irena Eichlerówna nakłada na te uwagi własne emocje, dowcipy, komentarze ironiczne - wstaje piętrowa wieża znaczeń, której rozszyfrowywanie staje się dodatkową przyjemnością, wzbogaca i może zmienia optykę. Właściwie małe, kameralne przedstawienie - nic szczególnego. Dwadzieścia trzy lata z życia wielkiej tragicznej kobiety (1898-1921) przedstawione klasyczną metodą montażu dokumentalnego. Podstawa scenariuszowa: listy autorki do męża. Prawie teatr faktu. Modne i powszechne.

Prawie - bo nie to. Za dużo tu aktorstwa, aktorstwa, które jest naturą i istotą - Zapolskiej? Eichlerówny? Kobiety świadomej swojej kobiecości i talentu? Kobiety - każdej? O pozach, między innymi o pozach jest to przedstawienie. O kobiecej mimikrze, kobiecej agresji, samoobronie. Oczywiście także o twórczości, sztuce, ludziach epoki itd. Myślę jednak, że rzecz o jakimkolwiek innym bohaterze tych lat mogłaby się stać zaledwie teatrem faktu, prezentacją osobowości. Właścicielka willi "Skiz" znalazła swój idealny sceniczny fantom: kapryśną i bogatą osobowość nerwowej arcyaktorki według dawnych kanonów. Nie wiem zresztą, czy idealny - inny już sobie wyobrazić trudno.

Teatr Mały: "Ta Gabriela...", autoportret z listów, na podstawie sztuki Tamary Karren opracowała Irena Eichlerówna, reżyseria Andrzej Łapicki, scenografia Xymena Zaniewska. Premiera 8 stycznia 1977 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji